Jesev, Tadżykistan/Piotr Widuch
Jesev, Tadżykistan/Piotr Widuch

Piotr Widuch wspomina, że pasja do podróżowania rozpoczęła się kilkanaście lat temu. - Do pierwszej dalekiej podróży namówili mnie znajomi żony. Były to prywatne wycieczki, organizowali je ludzie, którzy pasjonowali się podróżowaniem. Dzięki nim zdecydowałem się skorzystać z biura podróży i wyjechać nieco dalej. Sądzę, że to jest dobra forma zwiedzania świata. Przyznam, że rzadko korzystam z ofert wielkich biur. Raczej skupiam się na mniejszych, gdzie wycieczkę organizują prawdziwi miłośnicy danego miejsca. W takim wyjeździe bierze udział mniej osób, przeważnie jest to grupa około 12 osób. Ma to zupełnie inny charakter - komentuje podróżnik.

Mężczyzna zwraca uwagę, że decydując się na podróż w mniejszym gronie, możemy też więcej zobaczyć. - Jeśli jedziemy autobusem z wieloma osobami, to często mamy określony harmonogram. O konkretnych godzinach musimy być w konkretnym miejscu. Mniejsze grupy to ludzie, którzy chcą coś zwiedzić, nie mają twardego planu wycieczki, ścisłego harmonogramu, dzięki czemu możemy więcej zobaczyć, urozmaicać swoją podróż - dodaje Piotr Widuch. Decydując się na taką formę zwiedzania świata, musimy liczyć się z tym, że takie wycieczki skupiają się na poznawaniu życia okolicznych mieszkańców, uczestniczenia w nim, nie ma więc warunków życia, które są nam znane.

- To nie są wycieczki w luksusowych hotelach albo w hostelach. Wtedy odwiedza się miejscowe chałupki, małe mieściny. W Tadżykistanie spaliśmy np. w jurtach, w małych wsiach. Trzeba się więc z tym pogodzić, że warunki nie są najlepsze. Wiele zależy od grupy ludzi, która się wybiera razem z nami. Teraz często podróżuję z osobami, które nie narzekają na gorsze warunki, są w stanie się przystosować. Jeżeli ktoś jest zbyt wybredny, to da się go spacyfikować (śmiech). Często nie ma łazienki czy ciepłej wody. Ale wtedy możemy więcej zobaczyć, poznać tamtejsze życie. Osoby, które organizują takie podróże, wiedzą, gdzie najlepiej jest się udać, często przebywają w tych rejonach, obsługują wycieczki, wiedzą, jak się poruszać po terenie. Warto też korzystać z miejscowych przewodników, najczęściej organizatorzy wiedzą, gdzie warto iść, na co należy uważać, kto może ich oszukać, co warto zobaczyć - zaznacza Piotr Widuch.

Wiek to nie przeszkoda

Piotr Widuch zaznacza, że wiek nie jest przeszkodą w podróżowaniu, że nie powinien nas ograniczać. - Teraz jeżdżę do wielu miejsc w grupie kilku osób, które znam. Często wspólnie ustalamy sobie nowe cele. W tym roku byłem już w Jordanii, było naprawdę ciekawie. Chciałem też jechać do Indii, ale niestety nie mogłem. Jest tam aktualnie mój kolega, wysłał mi kilka zdjęć, co bardzo mnie cieszy. Będzie tam obchodził swoje 80 urodziny. Nie ma więc granicy wieku, świat powinniśmy poznawać całe życie - komentuje mężczyzna.

Wycieczki, w których bierze udział kilka osób, są droższe, ale warto choć raz spróbować tej formy podróży. - Takie wycieczki są odrobinę droższe, bo jedzie mniejsza grupa ludzi. Płacimy za ubezpieczenie, obsługę biura i za samolot, a pozostałe koszty są realizowane na miejscu z podziałem na koszty wspólne (noclegi, miejscowy transport)  i indywidualne. Dzięki tak zorganizowanym wycieczkom niczym nie trzeba się martwić, zwiedziłem w ten sposób wiele miejsc. Odwiedziłem Islandię, gdzie są niespotykane krajobrazy, byłem też w Wietnamie, Kambodży czy w Laosie. Wspominam często Syberię – tutaj dostaliśmy poważnie w kość, teren był trudny do przejścia, pogoda była zmienna, wszystko były bardzo wymagające. Ciekawie było w Iranie, zwiedziliśmy tam Teheran, gdzie zobaczyłem najpiękniejszą synagogę. Przejeżdżaliśmy tam przez polski cmentarz, który był wyjątkowo zadbany. Sądzę, że kulturę kraju można ocenić na podstawie publicznych toalet, bo tam było bardzo czysto, co też dało się zauważyć w innych miejscach. Ludzie byli też kulturalni. Do dziś jestem zafascynowany Isfahanem. Jest tam inny klimat i estetyka. Zwiedziliśmy też Qom – odpowiednik naszej Częstochowy. Rozmawialiśmy z tamtejszymi duchownymi, pamiętam, że podczas podróży pilotowała nam pani, która studiowała iranistykę, więc interesowała się tym, wiedziała, co nam pokazać. Spędziłem tam niesamowite dwa tygodnie - wspomina Piotr Widuch.

O czym pamiętać przed wyjazdem?

Rybniczanin zwraca uwagę, że najważniejsze przed każdą wyprawą jest dobre przygotowanie. - Zanim ruszę w podróż, zapoznaję się z danym miejscem, czytam, dowiaduję się najpotrzebniejszych rzeczy, dzięki temu mam podstawową wiedzę na temat danego kraju. Wcześniej poznaję też program wycieczki, podczas wyprawy jest on często modyfikowany, dochodzą dodatkowe atrakcje, to jest właśnie najciekawsze, ta zmienność. Takie wycieczki są organizowane kilka razy w roku, nie da się często wszystkiego przewidzieć. Mężczyzna podkreśla, że kluczową rolę pełni ubezpieczenie przed podróżą.

- Pamiętajmy o solidnym ubezpieczeniu, weźmy pod uwagę wszystkie możliwości. Pamiętajmy, że wszystko może nas spotkać. Na pierwszej wycieczce jechaliśmy pociągiem do Moskwy, gdzie mężczyzna dostał zawału serca. Gdyby to była indywidualna wycieczka, to wszyscy musieliby zostać w tej Moskwie, a w tym przypadku biuro podróży zapewniło mu opiekę w moskiewskim szpitalu, a reszta wycieczki mogła kontynuować podróż. Podczas innej wyprawy nasz autobus miał wypadek, w wyniku czego kilka osób wylądowało w szpitalu i wtedy pojawiło się pytanie lekarzy, kto będzie płacić za leczenie. Mieliśmy to szczęście, że wszyscy byliśmy zabezpieczeni. Ubezpieczenie to kluczowa rzecz - dodaje Widuch.

All inclusive to nie dla mnie

Piotr Widuch każdą ze swoich podróży wspomina z nostalgią i zaznacza, że tego, co zobaczył, nie da się opisać, każdy powinien zobaczyć to na własne oczy. - Byłem też na Krymie oraz w Bijsku - otwarli tam specjalnie dla nas muzeum. Uważam, że rosyjskie miasta są wyjątkowe, budowle są charakterystyczne. Zdziwiło mnie tam to, że przez dwa tygodnie widzieliśmy tylko dwóch pijanych ludzi. Z tej wycieczki zapamiętam też widok cerkwi, która była u podnóża góry Biełucha. Ten widok wyjątkowo mnie zachwycał - cerkiew na tle tej góry. Mogłem tak siedzieć i tylko patrzeć na to wszystko. Warto zwiedzać, świat jest ciekawy i ciągle się zmienia. Jeśli chcemy zobaczyć to, co znamy z książek, to musimy się pospieszyć. W Mongolii byłem wiele lat temu, a już zauważyłem, że wiele się zmieniło od tej pory. Ja miałem więcej kontaktu z miejscowymi, a teraz wiele rzeczy jest tam robionych pod turystów - dodaje podróżnik.

Zwraca też uwagę, że wakacje all inclusive nie są dla niego. - Raz byłem na wczasach all inclusive, na szczęście trwało to tylko tydzień, męczyłem się, przeżyłem dzięki temu, że odbyły się dwie wycieczki fakultatywne - wspomina mężczyzna. Zaznacza, że powinniśmy odwiedzić dany kraj, aby przekonać się, że pewne uprzedzenia często się nie sprawdzają. - Wiele osób powierzchownie traktuje Tajlandię, a ona jest najciekawsza, gdy nie skupimy się na typowo wczasowych miejscach. Udało mi się zwiedzić też Złoty Trójkąt, czyli granice Tajlandii Laosu i Birmy. Kuba też zrywa ze schematami, byłem tam pięć lat temu, tam z kolei niewiele się zmieniło. Sądzę, że to idealne miejsca, aby nakręcić film o piratach czy przygodach na morzu. Ciekawie było również w Rumunii, to bardzo klimatyczny kraj. Podobało mi się to, że w jednym z miasteczek był wielki baner informujący o tym, jaki płot możemy postawić, ale trzymając się określonego wzoru. To samo dotyczyło domów. Przyznam, że to ma swój styl - dodaje podróżnik.

Podróż w pojedynkę? Czemu nie

Kolejna podróż Piotra Widucha już w najbliższym czasie. - Rozpocząłem podróżować kiedy dzieci podrosły, było też więcej czasu i przede wszystkim inne fundusze. Moi znajomi już przywykli do tego, że podróżuję, że ciągle jestem daleko. Podczas podróży towarzyszą nam polscy przewodnicy, więc bariera językowa też nie jest problemem. Teraz wybieram się do Albanii, pamiętajmy, że Europa też jest ciekawa. Jadę tam sam, biorę urlop od wszystkiego. Zauważyłem, że gdy jedzie się samemu, to człowiek bardziej zżywa się z grupą. Samotne wyjazdy mają swój urok, możemy skupić się na wycieczce i odpocząć od codzienności. Oboje z żoną stosujemy ten zwyczaj, wtedy też dobrze się wraca do domu, gdzie ktoś czeka. Takie wycieczki pokazują, że mamy więcej siły, niż sobie wyobrażamy. Myślimy, że nie damy rady, a jednak okazuje się, że bardzo się myliliśmy - zapewnia pan Piotr.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz