Dominik Gajda Iwona Puchalska, kierownik biura Warsztatów Terapii Zajęciowej w Jastrzębiu-Zdroju
Dominik Gajda Iwona Puchalska, kierownik biura Warsztatów Terapii Zajęciowej w Jastrzębiu-Zdroju

W obecnej, inflacyjnej sytuacji warsztaty terapii zajęciowej w całej Polsce znalazły się w bardzo trudnym położeniu. Proszę przybliżyć Czytelnikom „Nowin”, jak duże istnieje zagrożenie, że niektóre placówki będą zmuszone do zamknięcia działalności.

W całej Polsce jest ponad 700 warsztatów terapii zajęciowej. Problem najbardziej dotyka małe ośrodki, 20 – 30-osobowe. Z jastrzębskich wtz korzysta aktualnie 65 osób, co nie znaczy, że nie patrzymy w przyszłość z obawą. Pieniądze, które otrzymujemy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych nie wystarczają na pokrycie ponoszonych kosztów. Jeśli nie zmieni się wyliczany przez PFRON algorytm finansowania, wiele z małych warsztatów będzie musiało zamknąć działalność. To wynika wprost z przeprowadzonych symulacji. W naszym przypadku, jeśli nie dostaniemy znacząco więcej pieniędzy, to w przyszłym roku będziemy funkcjonowali na granicy wytrzymałości.

Na co idą pieniądze w warsztatach?

Nie na jakieś tam zachcianki, bo np. zażyczyliśmy sobie wyremontować biura, kupić nowe meble czy sprzęt. Mówimy tu o bieżących kosztach, które trzeba pokryć. Są to rachunki za: wywóz nieczystości, energię elektryczną, ogrzewanie gazowe, paliwo do autobusu dowożącego uczestników na zajęcia i odwożącego ich do domów itd. Bez uiszczenia tych wszystkich opłat warsztaty nie mogłyby funkcjonować.

Kto finansuje wtz-y?

W 90 procentach PFRON, z którego dostajemy pieniążki w oparciu o rozporządzenie w sprawie algorytmu przekazywania środków finansowych powiatom, pozostałe 10 procent otrzymujemy z miasta. Mimo galopującej inflacji, w latach 2023 i 2024 pieniędzy dla wtz-ów ma być tyle samo, jak w tym roku. Planując budżet na 2022, we wrześniu 2021 przyjęłam założenia w oparciu o moje doświadczenie oraz ile używaliśmy różnych niezbędnych w pracy warsztatów materiałów, oraz ile płaciliśmy za media. Z reguły w okolicach października – listopada, trzeba przemodelować preleminarz. Zawsze bowiem pojawiają się jakieś nieprzewidziane koszty, nieoczekiwane podwyżki.

W tym roku jednak poziomu inflacji nie przewidzieli nawet eksperci Narodowego Banku Polskiego, a co dopiero zwykli Polacy.

W czerwcu ceny towarów i usług wzrosły o 15,5 procent w stosunku do cen w czerwcu 2021 roku. Dla warsztatów terapii zajęciowej inflacja sięgnęła aż 40 procent. Najbardziej zdrożały bowiem usługi i rzeczy, z których korzystamy w dużych ilościach. Rachunki za wywóz nieczystości poszły w górę o 125 proc., za prąd o 80 proc., za gaz o 75 proc. Paliwo zdrożało o 48 proc, a np. ręczniki papierowe o 65 proc. Materiały do pracowni krawieckiej kosztują o 40 proc. więcej, do pracowni witrażu o 31 proc., a sklejka do pracowni technicznej o 36 proc.

Jak w tej dramatycznej sytuacji radzą sobie warsztaty?

Powiem na naszym przykładzie, otóż już w marcu musiałam napisać prośbę o przesunięcie środków w planie finansowym, ponieważ skończyły się pieniądze na opłacenie rachunków za energię elektryczną i media. Ograniczyłam wydatki do minimum. Musiałam pościągać pieniążki na bieżące opłaty z innych pozycji. Nie kupimy więc takiego wyposażenia, jakie sobie zaplanowaliśmy w tym roku. Nie pojedziemy też z naszymi podopiecznymi na wycieczkę, bo musieliśmy zapłacić za prąd. Pracownicy nie otrzymali zaplanowanych wcześniej podwyżek. To pokazuje skalę trudności, z jaką musimy się mierzyć.

Jak PFRON wylicza budżet dla warsztatów?

Wielkość kwot zależy od rodzaju warsztatu. Różne dofinansowanie wynika z różnej liczby uczestników. Na roczny pobyt w wtz-ie jednej osoby PFRON wypłaca 24 096 zł. Z początku ucieszyło nas to, kiedy jednak koszty utrzymania warsztatów zaczęły lawinowo rosnąć, ogarnęło nas przerażenie. Jeśli jest duża liczba uczestników, tak jak w naszym przypadku, musi być też duży metraż budynku, co z kolei wiąże się z wyższymi rachunkami za ogrzewanie. Musimy jednak i chcemy stwarzać tym ludziom odpowiednie warunki, takie, w jakich chcą pracować osoby zdrowe.

Ile zatrudniacie osób, kto jest właścicielem budynku?

Mamy szesnaście etatów. Zatrudniamy głównie terapeutów zajęciowych, są też fizjoterapeutka oraz pielęgniarka, czuwająca nad bezpieczeństwem i zdrowiem uczestników. Zatrudniamy również kierowcę, który przywozi naszych podopiecznych na zajęcia i odwozi do domów. Jest obsługa administracyjna do tzw. pracy papierkowej. Właścicielem budynku jest miasto. Nie musimy płacić czynszu, za co należy się ukłon magistratowi. Natomiast ponosimy wszystkie koszty utrzymania obiektu.

Co mogą zaproponować dorosłym osobom niepełnosprawnym wtz-y?

W Jastrzębiu działa kilkanaście pracowni. Są to tematyczne warsztaty, w których chcemy czymś fajnym zainteresować naszych podopiecznych oraz nauczyć i wyrobić w nich pewne kompetencje. Zajęcia prowadzone są w pracowniach: szkła (witrażu i fusingu), tkactwa, obsługi maszyn biurowych, krawiectwa i biżuterii, plastyki i ogrodnictwa, wyplatania. Wtz-y mogą zbywać swoje produkty, ale nie dotyczy to wszystkich warsztatów. My mamy taką możliwość, bo placówkę prowadzi stowarzyszenie. Niemniej, przepisy nie zezwalają na zarabiania na swoich produktach. Zgodnie z prawem, odsprzedajemy wytwory po kosztach produkcji. Zarobione pieniądze możemy przeznaczać wyłącznie na integrację społeczną naszych uczestników. Nie wolno nam kupować z tych środków materiałów ani płacić rachunków za media. Możemy natomiast zorganizować imprezę czy wycieczkę dla podopiecznych. Problem ze sprzedażą swoich wytworów mają placówki, które działają przy jednostkach ochrony zdrowia oraz samorządach.

Ewentualna konieczność likwidacji warsztatów z powodów finansowych, byłaby dramatem dla wielu ludzi – uczestników jak i pracowników...

Z pewnością. Staramy się temu zaradzić wraz ze Śląskim i Ogólnopolskim forach warsztatów terapii zajęciowej. Zaapelowaliśmy o pomoc do polityków oraz instytucji. Napisaliśmy list otwarty do posłów z województwa śląskiego oraz ościennych województw. Rozesłaliśmy pisma do premiera Mateusza Morawieckiego, minister rodziny i polityki społecznej – Marleny Maląg, pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych – Pawła Wdówika oraz Krzysztofa Michałkiewicza, prezesa PFRON-u.

Co odpowiedzieli decydenci?

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej odpisało, że w ostatnich latach podejmowano działania zmierzające do zwiększenia kwoty finansowania. Na mocy rozporządzenia z 1 stycznia 2016 r. faktycznie rosła ona, z 15 996 zł za osobę w 2017 r. do 22 896 zł w 2022 r. Dalej czytamy: „Obecnie, po raz kolejny analizowane są możliwości wsparcia finansowego warsztatów terapii zajęciowej, przy uwzględnieniu jednocześnie możliwości finansowych PFRON-u oraz konieczności finansowania pozostałych zadań na rzecz osób niepełnosprawnych, realizowanych przez samorządy powiatowe, jak również innych obligatoryjnych zadań, realizowanych przez Fundusz.”

Pojawiło się więc „światełko w tunelu”.

Problem jest innego rodzaju. Wskazane w piśmie z ministerstwa podwyżki nie wyrównują jednak w żaden sposób wzrostu kosztów bieżącej działalności warsztatów. Chcielibyśmy, żeby finansowanie było na poziomie płacy minimalnej, która wynosi w tym roku 3010 zł brutto, a w przyszłym będzie to już 3450 zł. O ile w 1999 roku kwota finansowania jednego uczestnika warsztatów z PFRON-u przekraczała minimalną pensję, to obecnie stanowi raptem jej 60 procent. Jako Śląskie Forum WTZ-ów, trzymamy się jak najdalej od polityki. Jesteśmy od tego, żeby naszym podopiecznym zapewnić terapię na właściwym poziomie – ludziom, którzy bardzo tego potrzebują, osobom z niepełnosprawnościami, ogromnymi ograniczeniami. Chcemy skupiać się tylko na tej pracy. Niestety do takiej działalności potrzebne są pieniądze. Bez tego nie zatrudnimy fachowców, nie opłacimy czynszów i mediów.

Rozmawiał: Ireneusz Stajer

Komentarze

Dodaj komentarz