Dominik Gajda Dziewczyny znalazły swoją przystań w Rybniku
Dominik Gajda Dziewczyny znalazły swoją przystań w Rybniku

Karolina Trela

Od 9 lipca w centrum Rybnika funkcjonuje nowy salon fryzjerski „Atmosfera Stylu”. Pracę znalazły tam trzy Ukrainki: Ania, Alina i Wala. - W Polsce pracuję jako spawacz. Po wybuchu wojny w moim kraju, gdy polskie przepisy uprościły się i mogłem swobodnie otworzyć działalność gospodarczą, zdecydowałem się otworzyć salon fryzjerski. Zrobiłem to też z myślą o córce, bo wiem, że chciałaby się tym zajmować w przyszłości. Przyjechała do mnie po wybuchu wojny i nie ukrywam, że chciałaby zostać w Polsce. Czas pokaże, jak to będzie - przekazuje Andrzej.

- Salon dał pracę trzem kobietom z różnych części Ukrainy, zaś Rybnik wzbogacił się o ofertę naszego salonu piękności. Myślę, że to ważne, żeby pokazać, że Ukraińcy umieją robić różne rzeczy, że chcą pracować, być niezależni, rozwijać się w tych kierunkach, na których się znają. Na Facebooku znalazłem dziewczyny, które potrzebowały pracy, chciały same na siebie zapracować, być niezależne finansowo – dodaje mężczyzna.

Andrzej zwraca uwagę, że dzięki pracy mogą uczyć się języka.

- Przeszkoda językowa jest wielka, ale łatwiej nauczyć się języka polskiego, kiedy ciągle ma się z nim kontakt. Cieszę się, że wspólnie możemy działać i sobie pomagać. Nie miałem do dyspozycji wielkich środków finansowych, dlatego można powiedzieć, że zaryzykowałem. Teraz chcemy razem coś stworzyć. W otwarciu salonu pomogły mi również osoby z Rybnika, za co im dziękuję. Zaś swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się każda z osób, które tu teraz pracują. Poznaliśmy się zupełnie przypadkiem i myślę, że całkiem dobrze współpracujemy – przekazuje Andrzej.

Właściciel salonu przyznaje, że sytuacja jest ciężka dla wszystkich. Wiele Ukraińców musiało zacząć życie od nowa, ale trzeba iść naprzód i nie można się poddawać. - Wspieramy się i oswajamy z nową rzeczywistością. Wielu osobom życie zupełnie się zmieniło. To jest trudne, ale nie tracimy wiary w to, co robimy – podkreśla mężczyzna.

Chcą pracować i być niezależne

Jedna z fryzjerek, Ania z wielkim zapałem uczy się języka polskiego. Zajmuje się też sprawami administracyjnymi w salonie, więc chce porozumiewać się bez żadnych przeszkód.

- Do Rybnika przyjechałam w marcu. Cztery miesiące spędziłam w domu, później chciałam znaleźć pracę. Na początku było to trudne, bo język był przeszkodą. Andrzeja znalazłam na Facebooku, zaczęliśmy rozmawiać i dostałam pracę – relacjonuje Ania.

Kobieta miała nadzieję, że wojna szybko się skończy i po kilku dniach lub tygodniach będzie mogła wrócić do swojego domu.

- Mieszkałam na linii frontu, tam, gdzie trwała najgorsza wojna. Zostawiłam w Ukrainie rodziców, zwierzęta, dosłownie wszystko. Wzięłam jedną torbę i wyjechałam z córką. Wszyscy tak uciekali. Nie było czasu myśleć, co zabrać, co robić. Opuściłam Ukrainę z myślą, że nie będzie mnie dwa, trzy tygodnie. Miałam nadzieję, że wrócę szybko. W marcu moja 15-letnia córka poszła do polskiej szkoły i jest bardzo zadowolona. Teraz żałuje, że są wakacje, bo podoba jej się nauka tutaj. Nie sądziłam, że w szkole będzie tak dobrze, że nauczyciele tak ciekawie uczą – przekazuje Ukrainka

Rybnik nie jest dla Ani całkiem obcy. Okazuje się, że od trzech lat pracuje tutaj jej mąż.

- Wcześniej już przejeżdżałam do Rybnika do mojego męża, który tutaj pracuje. Osoby, które świadomie chciały tutaj żyć, czują się inaczej. My zostałyśmy wyrwane z Ukrainy, nie mogliśmy nad niczym się zastanowić, po prostu wyszłyśmy z domu i nie wiemy, kiedy wrócimy – dodaje Ania.

Każde wspomnienie tego, co się wydarzyło, wzmaga w kobietach wielkie emocje.

- Pamiętam, jak siedziałam w piwnicy z kotem i słyszałam, co dzieje się na zewnątrz. Te wspomnienia zostaną z nami na zawsze. W Ukrainie miałam pracę, plany, dom.  Ilekroć o tym myślę, chce mi się płakać. W Rybniku mieszkam niedaleko torów kolejowych. Jak słyszę nadjeżdżający pociąg, to wszystko mi się przypomina. Jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą pomoc, ale czujemy się niekomfortowo, nie mogąc dać czegoś od siebie. Poza tym chcemy stanąć na nogi, wykorzystując nasze zdolności i doświadczenie zawodowe. Praca w salonie to dla nas szansa - dodaje kobieta.

Praca ułatwia im codzienność

Dzięki dodatkowemu zajęciu mniej czasu poświęcają również na przeglądanie bieżących informacji i sprawdzaniu, co dzieje się w ich kraju.

- Lepiej jest teraz, jak pojawiła się praca, bo nie myślę o tym wszystkim. Nie czytam już tylu wiadomości, bo mam na czym się skupić. W Ukrainie pracowałam w salonie jako fryzjerka, cieszę się, że to samo mogę robić tutaj. Ukraińcy są zadowoleni, że jest taki salon, gdzie mogą swobodnie rozmawiać i wszystko rozumieją. Nie wszyscy umieją zapłacić, ale staramy się w tym pomóc, jak tylko możemy – komentuje Ania.

- Klienci są zadowoleni z usług salonu. Potrzebujemy jednak czasu, żeby łatwiej było nam współpracować, poznać język, ale się staramy - dodaje.

Kobieta zwraca uwagę, że myśli nad zamieszkaniem w Polsce.

- Jeśli moja córka będzie chciała tu się uczyć, to przemyślę, czy zacząć tu żyć. Polacy są bardzo mili i przyjaźni, ale niektórzy podchodzą do nas z negatywnym nastawieniem. Myślę, że to dlatego, że wielu Ukraińców nie jest wdzięcznych za to, co się im tutaj zapewnia. Czasami chcą więcej i taka postawa może zrazić Polaków. Ja to rozumiem. Ale proszę mi wierzyć, że nie każdy taki jest – zaznacza Ania.

Wala pracowała w Ukrainie jako fryzjerka. Strzygła, modelowała, farbowała i miała rzesze klientek. Z powodu wojny musiała wszystko zostawić i przyjechała do Rybnika.

- Dojechałam do córki i wnuczki w maju, jak zaczęły się ciężkie ataki. Obie przyjechały do Katowic, gdzie poznały osobę, która zaproponowała pomoc. W Katowicach nie było miejsca do zakwaterowania, ale znalazło się mieszkanie w Rybniku. Cieszę się, że trafiłyśmy tutaj, bo dobrze się tu mieszka – przekazuje Wala.

- Ciągle jednak martwię się o swój kraj, nie spodziewałam się, że spotka nas taka sytuacja. Jak pracujemy i nie znamy języka to podwójny stres, ale musimy z tym walczyć. Poza tym nie możemy narzekać. Cieszę się, że Andrzej jest z Ukrainy, że mamy wspólny język. Moja córka chciałaby tu zostać, ma perspektywy w Polsce. Ja czuję, że moje miejsce jest w Ukrainie. Chcę też wrócić do syna. Mam nadzieję, że jak wyjadę, to salon Andrzeja będzie bardzo rozwinięty. Może ktoś inny znajdzie tutaj pracę. Póki co jesteśmy tutaj do Państwa dyspozycji. Mamy umiejętności, chęci, dobry sprzęt i kosmetyki. A poza tym wiele rabatów – dodaje Wala.

Alina, która zajmuje się w salonie manicure i pedicure, wspomina, że przyjechała do Rybnika razem z Anią, bo w Ukrainie były sąsiadkami.

- Mieszkałam obok Ani, więc przyjechałyśmy razem. Staramy się żyć tutaj i odnaleźć w nowych realiach. Bariera językowa mnie ogranicza, ale nad tym też pracuję. Nie byłam przygotowana na taką zmianę. Tak naprawdę zmieniło to całe moje życie. W Ukrainie miałam swoje plany, jak każdy. Chciałam otworzyć swój salon. Na kilka dni przed wybuchem wojny wynajęłam nawet pomieszczenie na swoją działalność. Niedługo potem znalazłam się w Rybniku. Wszystko się zmieniło, ale zostały moje umiejętności i chęć pracy w swoim zawodzie. Oczywiście chcę wrócić do swojego kraju. Moje serce jest w Ukrainie, tam mam wszystko – przekazuje Alina.

Kobiety zwracają też uwagę, że wiele osób dziwi się, że mówią po rosyjsku, jednak wielu Ukraińców mówi w obu językach. Jest to uzależnione od tego, z jakiego rejonu pochodzą. Wielu Ukraińców jest dwujęzycznych. Starają się jednak uczyć języka polskiego, który teraz przyda im się zarówno w pracy jak i w codziennym funkcjonowaniu.

Salon AtmoSfera Stylu znajduje się w Rybniku przy ulicy Stanisława Staszica 1a. Więcej informacji można uzyskać pod numerem 608 717 781.

Komentarze

Dodaj komentarz