Piotr Piersiak Mistrzowie Żor’2022 od lewej: Mirosław Wawoczny, Bogdan Gawron i Klaudiusz Wojaczek
Piotr Piersiak Mistrzowie Żor’2022 od lewej: Mirosław Wawoczny, Bogdan Gawron i Klaudiusz Wojaczek

Przez prawie cały zeszły tydzień miłośnicy gry z waletami w roli głównej, i to nie tylko z naszego regionu, żyli żorską imprezą, która zyskała już popularność i uznanie. Obejmowała ona pięć turniejów (każdy liczył trzy serie po 36 rozdań), które rozgrywano od poniedziałku do piątku w restauracji Klimat. Część uczestników pochodziła z miejscowego klubu Asy Wisus, pozostali z całej okolicy. Wystartowali gracze z okręgów rybnickiego, wodzisławskiego i tyskiego, było też sporo niezrzeszonych m. in. z Pszczyny, Brennej czy Cieszyna. W sumie grało 69 osób. Ta rzesza ludzi wypełniała sale Klimatu, które popołudniami i wieczorami tętniły skatowym życiem.

Sponsorzy i gracze

– Ja jestem zadowolony, bo dopisali i sponsorzy, i zawodnicy. Dzięki tym pierwszym mieliśmy aż 25 nagród. Rozdzielaliśmy je drogą losowania, aby szansę na jakiś upominek mieli również ci, którzy nie załapali się na nagrody regulaminowe. Do tego należy doliczyć pamiątki, m. in. piękne medale na 750-lecie Żor, które przekazał urząd miasta z racji patronatu prezydenta Waldemara Sochy, za co bardzo dziękujemy. Obdarowaliśmy więc naprawdę wielu graczy, a skoro większość z nich wybiera się do nas za rok, to znaczy, że są zadowoleni – stwierdza Stanisław Niemiec, prezes okręgu Rybnik, pomysłodawca i dobry duch mistrzostw.

Kilku zawodników zjawiło się w Klimacie drugiego, trzeciego, czwartego, a nawet piątego dnia (wcześniej nie pozwoliły im obowiązki), gdyż organizatorzy dali taką możliwość.

– Przyjechałem drugiego dnia, więc nie miałem szansy na nagrodę końcową, ale pograłem, poznałem nowych ludzi i jeszcze dostałem nagrodę z losowania – cieszył się jeden ze szkaciorzy.

Ci, którym szło kiepsko, byli trochę sfrustrowani.

– Jest trzeci dzień, a jeszcze nie miałem dobrej karty, w dodatku jeśli już zagram, to na ogół kończy się wpadką. Ale nie rezygnuję z dalszego udziału, bo szkoda by było tej atmosfery wielkich zawodów – zwierzał się inny gracz.

Kto najlepszy

Walka, zwłaszcza na pierwszych stolikach, przy których grali ci z najlepszymi wynikami, toczyła się do ostatniego rozdania. W całym Klimacie unosił się jednak duch rywalizacji, bo przecież i na stolikach z niższymi numerami odbywała się licytacja, potem skupiona rozgrywka, podliczanie punktów, a na końcu składanie gotowych list w biurze zawodów. Wreszcie w piątek około godziny 21.30 okazało się, że mistrzostwa wygrali Bogdan Gawron (12792 pkt.), Mirosław Wawoczny (12761 pkt.) oraz Klaudiusz Wojaczek (12669 pkt.). Zwycięzca to utytułowany zawodnik Asów Wisusa Żory, gracz pierwszoligowej drużyny, emerytowany kolejarz. Wicemistrz gra w pierwszym składzie RKS Rybnik Furkida, który występuje w drugiej lidze. Trzeci z panów to także utytułowany gracz pierwszej drużyny LKS Lyski, która występuje w ekstraklasie.

W pierwszej dziesiątce, którą wymieniamy z racji tego, że było dziesięć regulaminowych nagród końcowych, znaleźli się ponadto: Tomasz Szymała (Asy Wisus Żory, 12596 pkt.), Edward Cisek (Herkules Rydułtowy, 12106 pkt.), Władysław Maziarczyk (Strażak Głożyny, 12061 pkt.), Henryk Łapa (niezrzeszony z Pszczyny, 11890 pkt.), Adam Kral (RKS Rybnik Furkida, 11874 pkt.), Jerzy Kwaśniak (Asy Wisus Żory, 11834 pkt.) oraz Adrian Szafraniec (SK Woszczyce, 11376 pkt.). W rywalizacji par triumfowali Adam Kral i Mirosław Wawoczny (24635 pkt.), Jerzy Kwaśniak i Bogdan Gawron (24626 pkt.) oraz Władysław Maziarczyk i Edward Cisek (24167 pkt.).

Deszcz nagród

Ponadto uhonorowano zwycięzców wszystkich piętnastu serii oraz po pięciu najlepszych każdego dnia, dla których organizatorzy przygotowali także pieniężne nagrody regulaminowe. Nazwisk uhonorowanych jest więc tyle, że nie sposób wszystkich wymienić. W puli były też trzy nagrody od sponsora za wykładaną kartę, ale grand ouvert zdarzył się tylko jeden – pojedynczy na wybiciu, oczywiście wygrany. Szczęście uśmiechnęło się do Janusza Hałacza (Asy Wisus Żory), który miał z ręki dwa asy z dziesiątkami, jednego asa z dziesiątką i królem oraz trzy walety – bez zielonego. Dwie pozostałe nagrody z tej puli rozdysponowano drogą losowania.

– W przypadku zawodów, które trwają aż pięć dni, musi być tyle nagród, bo inaczej ludzie by się zniechęcili. Niemniej to prawda, że w przypadku laureatów nagród regulaminowych nazwiska się powtarzały, ale niestety tak to już jest. Kto wygrywał serie lub był w gronie zawodników dnia, załapywał się na nagrodę końcową. Jestem jednak otwarty na propozycje co do formuły. Jeśli pojawią się jakieś uwagi, poddamy je analizie. Jednocześnie dodam, że nasza impreza jest chyba jedyną w kraju, która trwa pięć dni. Jeżeli zresztą większość uczestników wybiera się do nas za rok, to znaczy, że ta atmosfera im odpowiada – podsumowuje prezes Stanisław Niemiec.

Kto pomógł

Organizatorem mistrzostw były Asy Wisus Żory, macierzysty klub prezesa Stanisława Niemca, kierownictwo sprawował Wiesław Kopacz, a sekretariat prowadziła Natalia Wachel. Było czterech sędziów grających: Stanisław Niemiec, Henryk Paździor, Mariusz Pawlas i Adam Żołneczko. Nagrody ufundowały firma Mokate i pawilon handlowy Mix państwa Brodów z Żor oraz firma Dakpro Krzysztofa Profaski z Ornontowic.

Elżbieta Piersiakowa

Komentarze

Dodaj komentarz