Ireneusz Stajer Ostatnie pożegnanie Zenka Kellera
Ireneusz Stajer Ostatnie pożegnanie Zenka Kellera

- Kiedy patrzymy na nasze życie, nieraz zastanawiamy się, co po nas zostanie – mówił pogrzebowy kaznodzieja.

Po Zenku Kellerze przede wszystkim tysiące zdjęć, na których uwieczniał życie w regionie.

- Każdy z nas zda relację ze swojego życia przed Bogiem. Parafrazując to wszystko, Bóg też robi nam zdjęcia. Kiedyś otworzy album ze zdjęciami i pokaże nam nasze życie – przypomniał kapłan. 

Po Mszy św. ksiądz odczytał zwyczajowe podziękowania zmarłego. „Kościół św. Jadwigi jest mi szczególnie bliski, nie tylko dlatego, że moja mama miała na imię Jadwiga, ale także dlatego, że tutaj uczestniczyłem w najważniejszych naszych uroczystościach rodzinnych. Proszę o modlitwę. Zostawiam Wam na pamiątkę moje zdjęcia rodzinne, ale i te Rybnika, który mnie stale zaskakiwał i zachwycał” - usłyszeliśmy.

Olbrzymią i nieocenioną rolę w życiu Zenka miała jego żona, która opiekowała się mężem podczas jego długiej choroby. Były też podziękowania dla personelu szpitala w Pszczynie, gdzie Zenek spędził ostatnie dni życia. W imieniu dziennikarzy pożegnał zmarłego redaktor Wacław Troszka, który wiele lat przepracował z Zenkiem.

- Był motorem napędowym redakcji „Nowin”. Znał wszystkich, a prawie wszyscy znali Zenka. Był naszą skrzynką kontaktową. Ludzie często zwracali się do niego ze swoimi problemami, zostawiali mu numer telefonu, prosząc o dziennikarskie interwencje. Tym sposobem mieliśmy o czym pisać – wspominał Troszka. 

- Zenek był kopalnią wiedzy o Rybniku i regionie. Znał ludzi władzy, ale też sportowców i ludzi kultury. Dzisiaj, gdy wspominam tamte czasy, myślę sobie, że Zenon Keller zastępował nam Internet – dodał. 

Warto pamiętać, że przez większą część swojej kariery zawodowej zajmował się klasyczną fotografią czarno – białą. Długie godziny spędzał w ciemni, przygotowując perfekcyjne zdjęcia. 

- Pamiętam też, jak bardzo przeżywał cyfrową rewolucję. Powoli rezygnował z etatu redakcyjnego, a krótko potem przeszedł na emeryturę – zaznaczył dziennikarz. 

Praca fotoreportera to nie tylko kadrowanie i naciskanie spustu migawki. Miał ogromną łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, których fotografował. Nie miało znaczenia, czy by to profesor politechniki czy kobiecina sprzedająca na targu pomidory. Do każdego człowieka podchodził z sympatią i szacunkiem.

- Nie wiem, jak to robił, ale był zawsze pogodny, uśmiechnięty. Był facetem z klasą, kulturalny, uprzejmy. Pewnie to duża zasługa jego żony – podkreślił.    

W latach 80. Zenek angażował się w sprowadzanie do Polski transportów humanitarnych z Holandii. Zagraniczne dary trafiały do rybnickich parafii. 

PS. W środowych "Nowinach" opublikujemy na całej kolumnie zdjęcia mistrza fotoreportażu - Zenka Kellera, z archiwum naszego tygodnika.

Komentarze

Dodaj komentarz