Przez ostatnie 15 lat zrobiono zbyt mało w kierunku dalszej integracji europejskiej. Wynika to moim zdaniem z trzech czynników. Po pierwsze Unia w tym czasie mocno się rozszerzyła na wschód, co było kosztowne i dla całego projektu spowalniające. Po drugie – właśnie w tym czasie przez rewolucję technologiczną, komunikacyjną i wzrost znaczenia social mediów – paradoksalnie - zwyciężył soft populizm i krótka perspektywa w polityce. Po trzecie – zabrakło na arenie europejskiej polityków – wizjonerów, którzy byliby w stanie uwolnić się od narodowych nacjonalizmów.
Popełniono także wiele błędów, nie mam żadnych wątpliwości. Nie postawiono na wspólną politykę energetyczną, wspólny rynek energii, nie przewidziano agresywnej polityki Kremla na tym rynku, chociażby przez przyzwolenie na budowę Nord Stream 2, o czym w Parlamencie Europejskim mówili przedstawiciele wszystkich polskich partii politycznych, a także przedstawiciele Litwy, Łotwy i Estonii.
Z perspektywy wojny widzimy doskonale, jak wykorzystuje tę słabość – Rosja. Kolejny raz zwyciężyły małe narodowe nacjonalizmy, każdy przeciągał kołderkę w swoją stronę. Szkoda! Ale nie jest za późno. Projekt europejski musi przyspieszyć. Alternatywą jest marazm, wieloletni kryzys, a być może nawet wojna.
Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć polskiej polityki międzynarodowej prowadzonej przez pisowski rząd. Skłócanie Polski z wszystkimi sojusznikami, partnerami, stawianie na prorosyjski rząd Orbana jest nie tylko nierozsądne, ale i zwyczajnie głupie. Gdyby polski rząd był naprawdę silny i szanowany w Europie – właśnie teraz moglibyśmy być liderem flanki wschodniej UE, słuchanym przez liderów Unii – Francję i Niemców. Tym bardziej, że prezydencję w Unii pełnią obecni nasi sąsiedzi - Czesi.
Tymczasem polski rząd rozpoczyna kolejną kampanię antyniemiecką w sprawie reparacji, skazaną niestety na porażkę, tylko po to aby zagłuszyć rosnące ceny, galopujące ceny kredytów, deficyty energetyczne i spadki w sondażach. Kolejna zmarnowana szansa.
Komentarze