Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznych Piechota Heer z Wodzisławia zajmuje się odtwarzaniem umundurowania, sprzętu wojskowego i wydarzeń z czasu II wojny światowej oraz powstań śląskich. Ostatnio, przez pięć dni uczestniczyła w 14. edycji D-Day Hel, to jedno z największych spotkań rekonstruktorów, poświęconych tragicznym wydarzeniom z lat 1939 – 1945.
W plenerach Helu
- W organizowanym z ogromnym rozmachem widowisku wzięliśmy udział nie po raz pierwszy. Na Hel przyjeżdżają nawet rekonstruktorzy zza granicy, przywożąc ze sobą sprzęty, które u nas można zobaczyć tylko w muzeum – opowiada Mariusz Chłapek, prezes GHP Piechota, zawodowo prowadzi warsztat samochodowy, w którym remontuje stare wojskowe pojazdy.
- W pięknych plenerach Półwyspu poruszały się odrestaurowane pojazdy gąsienicowe sprzed blisko 80 lat: polskie czy amerykańskie. Już po raz któryś odtwarzamy wojsko niemieckie. Zrekonstruowaliśmy szpital polowy Wehrmachtu, doposażony o oryginalny sprzęt. Można było zobaczyć bandaże i opatrunki, używane m.in. w 1942 roku. Zwiedzający pytali, jak wyglądało wówczas leczenie, rekonwalescencja żołnierzy – dodaje 43-latek.
Auto z drewna i blachy
Wodzisławianie zaskoczyli swoich kolegów rekonstruktorów prezentacją dioram. Pokazali też kilkanaście modeli niemieckich radiostacji polowych, które przez rok wyszukiwali w Niemczech. Każdy uczestnik D-Day Hel mógł dotknąć urządzenia i posłuchać, jak przekazywały komunikaty podczas wojny. To również była ciekawostka. Wodzisławianie zabrali na Hel ponadto motocykl z bocznym wózkiem, którym można było się przewieźć w kawalkadzie pojazdów wojskowych.
- Ludzie z ciekawością podchodzili też do naszego samochodu – DKW, niewdzięcznego w odbudowie. Bardzo jednak chcieliśmy go pokazać ludziom na Helu. Co ciekawe, to niemieckie auto, produkowane już przed wojną, częściowo wykonane jest z drewna, a częściowo obite blachą. Rekonstrukcja DKW była niełatwym zadaniem, bo ciężko powiązać ze sobą oba materiały. Początkowo nie wiedzieliśmy, jak się zabrać za łączenie metalu z drewnem, ale jakoś daliśmy radę. Pojazd ma oryginalny silnik z 1939 roku, który można było zobaczyć, poznać jego moc i posłuchać jak pracuje – zaznacza pan Mariusz.
Niemcy i Amerykanie
Pozostałe grupy rekonstrukcyjne nie były w tyle, przywiozły to, co mają najlepsze. Z roku na rok, na D-Day Hel więcej jest sprzętu i ludzi w mundurach armii walczących podczas II wojny światowej.
- Organizator ma do nas już tak duże zaufanie, że zlecił nam opiekę nad grupami z Niemiec. Byli też rekonstruktorzy ze Stanów Zjednoczonych, którymi zajął się organizator przedsięwzięcia, Rafał Bier – wskazuje wodzisławianin.
Jak dodaje, GRH Piechotę reprezentowało na Pomorzu 16 osób. Stowarzyszenie liczy ogółem 26 osób. Są mieszkańcami Wodzisławia Śląskiego, Mikołowa, Katowic oraz... Warszawy. Czterech pasjonatów ze stolicy, stowarzyszonych w GRG Piechocie odtwarza wojskowych amerykańskich.
Zaczynali jako powstańcy
- Działamy już od 15 lat. Zaczynaliśmy od powstańców śląskich, bo rekonstrukcja ich umundurowania była najtańsza. Ubieraliśmy białą koszulę, kamizelkę zwaną westą, czapka po dziadku, spodnie i oficerki, które znaleźliśmy w starym domu – wspomina Mariusz Chłapek.
Wodzisławska grupa przez trzy lata brała udział w prezentacjach oraz inscenizacjach na 100-lecie powstań śląskich.
- Co weekend czy do dwa weekendy spotykaliśmy się na inscenizacjach z udziałem Prezydenta RP Andrzeja Dudy albo premiera Mateusza Morawieckiego. W Katowicach wystawialiśmy warty pod pomnikami, zaproszono nas do Warszawy pod Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie mieliśmy zaszczyt odtwarzać wartę honorową. Jesteśmy z tego bardzo dumni – stwierdza.
Teraz na topie jest II wojna światowa. Odtwarzają więc żołnierzy niemieckich, w tym motocyklistów.
- Musimy pamiętać, że jednak ci nasi przodkowie byli w Wehrmachcie, bo musieli. Jako Ślązacy byli wcielani do niemieckiego wojska. Dziadek opowiadał, że strzelali w bok, żeby nie zabić polskich żołnierzy. Cieszy natomiast, że możemy pokazać młodemu pokoleniu realia II wojny światowej – podkreśla wodzisławianin. - Należę do pokolenia, które miało jeszcze szansę wysłuchać opowieści dziadków, którzy walczyli na różnych frontach. Najmłodsi mogą dotknąć tzw. wielkiej historii poprzez na przykład nasze rekonstrukcje – dopowiada.
Pasja rodzinna
W Stowarzyszeniu działa cała rodzina Chłapków.
- Nasze dzieci nie ślęczą godzinami przed komputerami. Staramy się przekazywać im wiedzę z historii wojskowości. Odtwarzamy następujące formacje: powstańca śląskiego, tzw. błękitną armię gen. Józefa Hallera, szpitale polowe z II wojny światowej – polski i niemiecki, a ostatnio zaopatrzyliśmy się w kuchnię polową. Można zobaczyć jak gotujemy na drewnie. Mamy kuchnię powstańczą z oryginalnym kotłem, w którym przygotowujemy potrawy z tamtych lat, a tych zup, gulaszy mogą skosztować uczestnicy naszych prezentacji – oznajmia prezes.
Stowarzyszenie odtwarza także słynną bitwę wyrską, którą 1 – 3 września stoczyli żołnierze Grupy Operacyjnej „Śląsk” z oddziałami niemieckimi. Ślązacy nie przegrali batalii, ale musieli się wycofać na wschód, w związku z załamaniem się frontu południowego, co groziło im zamknięciem w kotle. Wodzisławianie wystawiają tam co roku obóz wojskowy polski lub niemiecki z oryginalnym namiotem – w zależności od potrzeb rekonstrukcji. Oryginalny sprzęt zdobywają przez Internet, niemal wszystko jest do remontu. Umundurowanie produkują wyspecjalizowane firmy.
Jeszcze dwie imprezy
W tym roku grupie kroją się jeszcze dwie większe imprezy. 14 września, zostali zaproszeni do Ogrodzieńca, gdzie będą odtwarzali kuchnię polową Hallerczyków. Co ciekawe, dwie dziewczyny z GHR Piechota przebierają się w mundury kobiecego oddziału, który powstał w ramach Błękitnej Armii. W stowarzyszeniu jest pięć pań. Hallerczyków pokażą także 11 listopada na Rynku w Raciborzu.
Grupa współpracuje z Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach, Muzeum Śląskim w Katowicach i Kopalnią - Muzem Kopalni "Guido". Współpracowała także ze znanymi aktorami m.in.: Marianem Dziędzielem, Krzysztofem Respondkiem, Franciszkiem Pieczką. Stowarzyszenie dziękuje wszystkim sponsorom, dzięki którym może brać udział w rekonstrukcjach.
Komentarze