Dominik Gajda
Dominik Gajda

Państwo Daria i Radosław Dalemula w dalszym ciągu walczą o swoje dzieci. Wobec rodziców toczy się właśnie sprawa, dotycząca pozbawienia ich opieki. Robią więc wszystko, aby ich pociechy wróciły do domu. Jak przekazuje nam pani Daria, sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw, nie podejmując jeszcze decyzji co do dalszej opieki nad dziećmi. - Nie poddamy się w walce o nasze dzieci. Wiemy, że zrobiliśmy źle, jednak czynimy wszystko, żeby być lepszymi rodzicami. Mam nadzieję, że będziemy mieć więcej kontaktów z naszymi dziećmi. Każde z nich chce wrócić do domu, nasza więź z dziećmi jest ogromna. Sądzę, że nasza sytuacja będzie przestrogą dla innych rodziców, aby nie popełnili tego samego błędu, który my popełniliśmy - komentuje kobieta.

Popełnili błąd, chcą go naprawić

Przypomnijmy, że 10 kwietnia 2019 roku w mieszkaniu Darii i Radosława Dalemula doszło do awantury małżeńskiej. W trakcie interwencji policji, podczas badania alkomatem okazało się, że kobieta miała 1,9 promila, natomiast mężczyzna 2,8 promila alkoholu we krwi. W mieszkaniu przebywało również pięcioro dzieci, które tego dnia zostały przekazane do pogotowia opiekuńczego. O całym zdarzeniu poinformowano kuratora sądowego. Matka dzieci została zabrana na konsultację psychiatryczną przez zespół ratownictwa Medycznego. Lekarz stwierdził również ślady siniaków na rękach oraz tułowiu starszej córki Eweliny, co matka tłumaczy tym, że przypadkowo ją uderzyła i nigdy wcześniej nie stosowano przemocy wobec dzieci. Według informacji przekazanych 17 czerwca przez zastępcę komendanta komisariatu w Rydułtowach podkomisarza Janusza Kubiaka, było to jedyne zdarzenie w tej rodzinie, podczas którego musiała interweniować policja. Małżeństwo wychowywało wspólnie szóstkę dzieci. Damiana (12 l.), Ewelinę (13 l.), Julię (10 l.), Kacpra (9 l.), Lidię (5 l.) oraz Marcina (15 miesięcy). 11 kwietnia 2019 roku rodzeństwo zostało rozdzielone: pięcioro najstarszych zostało w trybie zabezpieczenia umieszczonych przez sąd w Wodzisławiu Śląskim w pieczy zastępczej (Ewelina i Damian trafili do jednej rodziny zastępczej, a Julia, Kacper i Lidia do innej). Najstarsza z rodzeństwa Ewelina postanowieniem tegoż sądu została umieszczona w Domu Pomocy Społecznej w Łące w województwie podkarpackim.

Rodzice od trzech lat walczą o dzieci

Od czasu zabrania dzieci, rodzice spotykają się z nimi na terenie PCPR-u w Wodzisławiu. Uczestniczyli również w terapii rodzinnej i ukończyli zajęcia w ramach „Szkoły dla Rodziców” w celu podwyższenia kompetencji wychowawczych. Nigdy też od czasu zdarzenia nie zastano małżeństwa w stanie nietrzeźwości. Według asystenta rodziny, Państwo Dalemula mają systematyczny kontakt z dziećmi przebywającymi w pieczy zastępczej w wyznaczonych terminach oraz interesują się rozwojem i edukacją dzieci. Stwierdzono również, że Daria Dalemula właściwie sprawuje opiekę nad swoim najmłodszym synem, który znajduje się w domu rodzinnym. Według opinii pracownika socjalnego dzieci posiadają w domu rodzinnym własny, odnowiony pokój, a rodzice wyrazili zgodę na współpracę z asystentem rodziny. - Od trzech lat walczę o dzieci. Ukończyłam dwie szkoły rodzica, terapię małżeńską, rodzinną, wszystko to, co mi kazano. Przez trzy lata sąd nic nie robi, aby w jakikolwiek sposób nam pomóc. Walczę wraz z adwokatem, a sąd oddala wszystkie nasze wnioski – o zmianę zabezpieczenia, o rozszerzenie kontaktów, o nadzór nad postępowaniem sądowym w tej sprawie. Pisaliśmy do Rzecznika Praw Dziecka, do Ministra Sprawiedliwości. Od trzech lat nikt nie zrobił u nas wywiadu kuratorskiego - przekazała nam pani Daria. 

Komentarze

Dodaj komentarz