Plan zapowiadanej przez Minister Klimatu i Środowiska sprzedaży taniego węgla po 996,60 zł za tonę nie wypalił. Szumnie zapowiadane transporty tego surowca z zagranicy, które premier obiecał nam na wrzesień nie przypłynęły do polskich portów. A jak już coś przypłynęło, to, jak słyszeliśmy, w większości wyładowane tragicznej jakości węglem, kamieniem i błotem. Również dodatek do węgla w wysokości 3 tys. zł nie uratował sytuacji. Kiedy wprowadzono pierwszą ustawę, która miała zagwarantować tani węgiel, spółki węglowe milczały. Ale w sierpniu, kiedy pojawiło się 3 tys. zł, nagle cena węgla, którego tona kosztowała około 800 zł, podskoczyła do 1,2 tys. zł. A co się stało w październiku? Dziś tona tego samego węgla kosztuje już ponad 1,8 tys. zł. Skąd te potężne podwyżki?
Chaos i bałagan z ministerialnych gabinetów przeniósł się na rynek węgla. Mało tego, z kolejnych rządowych pomysłów rodzi się więcej problemów. Kiedy Premier 13 lipca podjął decyzję o sprowadzeniu do Polski węgla z zagranicy zabronił również w jej treści dystrybucji tego surowca przez prywatne składy. W międzyczasie PGG zrywa umowy z tzw. Autoryzowanymi Sprzedawcami Węgla z dniem 30 lipca br. Było w tę dystrybucję zaangażowanych ponad 200 podmiotów dysponujących ok. 600 punktami sprzedaży na terenie całego kraju. Później na ich miejsce nieudolnie próbuje się tworzyć sieć tzw. Kwalifikowanych Dostawców Węgla. Skończyło się tylko na kilkudziesięciu składach. Krótko mówiąc wielkie plany na krajową sieć sprzedaży węgla, przez nieudolność ich twórców, legły w gruzach.
Kiedy rząd znalazł się już pod przysłowiową ścianą, musiał znaleźć sobie kozła ofiarnego. Nagle okazało się, że partia, która od 7 ostatnich lat rządzi Polską, nie ma nic wspólnego z naszymi problemami. Nie jest za nic odpowiedzialna i dzielenie stawia czoła wszystkim przeciwnością. Szkoda, że w większości tym, które sama tworzy.
Można dziś powiedzieć, że w kwestii dystrybucji i tworzenia sieci sprzedaży rząd wywiesił białą flagę. Mając miliardy złotych do dyspozycji, armię urzędników w administracji państwowej i spółki Skarbu Państwa. Wszystko na nic. Nie udaje się dostarczyć Polakom węgla na zimę! Nawet ten sprzedawany na polskich kopalniach ograniczono już do 2 ton. Liczyliście Państwo na to, że odpowiedzialni za to ministrowie przyznają się do błędu? Nic z tych rzeczy. Łatwiej jest zrzucić winę na samorządy. Jednak to nie koniec złotych myśli ministra Sasina. Na początku października stwierdził, że samorządy powinny zaangażować się w dystrybucję węgla. I mówi to, kiedy sezon grzewczy trwa od miesiąca. Przyznają Państwo, że to iście cyniczny i godny pożałowania pomysł. Jak skwitował to trafnie prezydent Katowic:”Miasto Katowice jak każda gmina w Polsce, nie zajmuje się sprzedażą węgla – podobnie, jak nie zajmuje się sprzedażą ziemniaków i lodówek”.
Komentarze