KT
KT

Kobieta, która odpowiada za porządek na okolicznym osiedlu, znajdującym się nieopodal miejsca zdarzenia, przekazała, że tego dnia była w pracy i słyszała liczne strzały. Na początku myślała, że był to wybuch opony.
 

Nigdy nie słyszałam wystrzału pistoletu, myślałam, że to wystrzał opony, ale tych odgłosów było kilka, więc się wystraszyłam. Strzelaniny nie widziałam, zasłaniały mi krzaki. Pamiętam, że najpierw było kilka strzałów, potem przerwa i znowu to samo. Tego dnia złożyłam zeznania. Byłam w strasznym stanie emocjonalnym. Jak poszłam na policję, dowiedziałam się, kto zginął. Nie znałam tego policjanta osobiście, wiedziałam, że pracował w telewizji raciborskiej, więc go kojarzyłam. Ludzie dobrze o nim mówili.

– przekazała kobieta.

Drugim ze świadków była kierowniczka stacji benzynowej na której zjawił się Radosław Ś. przed dokonaniem zabójstwa Michała Kędzierskiego. Kobieta wspomina, że pojawił się na stacji i kupował czteropak piwa. Zwrócił jej uwagę swoim zachowaniem oraz ubiorem.
 

Tego dnia oskarżony przyjechał na stację paliw bp w Raciborzu. Jestem tam kierownikiem, to była godz. 7, dopiero zaczynałam pracę. Weszłam do budynku głównym wejściem i zauważyłam pracownika, który obsługiwał policjanta. Zatrzymałam się obok niego, bo klient dziwnie się zachowywał. Dziewczyna kasowała, policjant na chwilę odszedł, a potem wrócił z piwem na kasę.

- relacjonowała kobieta.

Radosław Ś. zwrócił się do kobiety, ponieważ ta mu się przyglądała. Jak sama podkreśliła, jego zachowanie budziło zastrzeżenia.

Oskarżony patrzył na mnie i zadał mi wtedy pytanie, czy policjantowi nie wolno kupować alkoholu. Powiedziałam że można, ale nie chciałam kontynuować dyskusji. Jak oskarżony wyszedł ze stacji klienci zaczęli krzyczeć, żeby go zatrzymać, bo jest pijany. Jak odjechał w kierunku Raciborza, ktoś zadzwonił na policję. Jego zachowanie mnie dziwiło, ponieważ miałam wcześniej styczność z policjantami którzy przyjeżdżali na stację, ale ten policjant nie miał radiowozu, na nogach miał zwykle sportowe buty, a nie takie, które mają policjanci. Nie miał też czapki policyjnej, ale polar z napisem "policja". Myślałam że jest po służbie. Pospieszał kasjerkę, był pobudzony.

- relacjonowała kobieta.

Kolejny ze świadków tego dnia widział zachowanie Radosława Ś. na drodze. Zawiadomił policję, ponieważ mężczyzna stwarzał zagrożenie.

Zawoziłem dzieci do szkoły. Około godz. 7.55 byłem na ulicy Stalmacha, kierowałem się na ulicę Michejdy. Na skrzyżowaniu ulic Stalmacha z Pl. Bohaterów Westerplatte i ulicą Bończyka, jeden z samochodów przede mną się zatrzymał, był tam człowiek w stroju policjanta. Dzielił nas jeden samochód. Wyszedł z pojazdu, pokazywał coś nadjeżdżającemu kierowcy, ale ten nie reagował i pojechał dalej. Następnie oskarżony podszedł do pracownika zieleni miejskiej na ulicę Bończyka. Rozmawiali, a po paru minutach wsiadł do samochodu. Kierowca przede mną i ja ominęliśmy go. Zauważyłem, że jadący przede mną golf po chwili się zatrzymał i dzwonił gdzieś, więc pojechałem dalej, myślałem, że kierowca dzwoni na policję.

- mówił mężczyzna.

Wspomniał również, że Radosław Ś. miał na sobie ubranie z napisem „policja” i wydawał się być nietrzeźwy.

Na pewno nie był trzeźwy, widać było, że był rozluźniony, gestykulował w czasie rozmowy z pracownikiem miejskim, objął też tego mężczyznę. Nie słyszałem tej rozmowy, miałem zamknięte szyby. Cała sytuacja trwała około trzech minut. Miał ubrane spodnie z napisem "policja" na bocznej kieszeni i kurtkę z tym samym napisem z tyłu.

 

Radosław Ś. pokazywał broń

 

Pracownik zieleni miejskiej z którym rozmawiał Radosław Ś., również zeznawał podczas rozprawy.

Byłem wtedy na ulicy Bończyka. Kosiliśmy pobocza, ja byłem tam na chwilę sam, czyściłem chodnik z resztek trawy. Około 8 zobaczyłem, że na skrzyżowaniu ulic Stalmacha i Bończyka stanął samochód osobowy, wyszedł stamtąd policjant i zostawił otwarte drzwi. Próbował zatrzymać jeden z nadjeżdżających samochodów, ale ten go ominął. Z daleka ten policjant wołał do mnie, żebym podszedł, ale ja pracowałem dalej. W pewnym momencie podszedł do mnie, ale nie pamiętam, co mówił, pokazywał stopnie oficerskie na ubraniu, pochwalił się też bronią.

- przekazał.

Radosław Ś. pokazał mężczyźnie broń, którą miał schowaną pod ubraniem oraz plik banknotów.

Podprowadził mnie pod budynki które tam są, w ustronne miejsce. Objął mnie wtedy ręką. Nie czułem od niego alkoholu, był tylko lekko czerwony na twarzy. Szedł pewnie, nie zataczał się, mówił normalnie, nie był agresywny. Pokazał mi zbitek banknotów, mówił, że teraz każdy potrzebuje pieniędzy. Podciągnął górne ubranie i za paskiem spodni miał broń. Nie była w kaburze ani na pasie. Nie chciałem utrzymywać dłużej kontaktu, miałem swoją robotę. Nie przyszło mi do głowy, że to nie jest policjant. Gdy oskarżony odszedł, podjechał do mnie pojazd i kierowca spytał, czy ten policjant jest pijany. Zapewnił też, że zadzwonił już na policję.

– relacjonował mężczyzna.

Kolejny świadek był tego dnia zaniepokojony jazdą Radosława Ś. Oskarżony miał „ścinać zakręty” oraz przejechać przez przejazd kolejowy, gdy było to zabronione.

Około godz. 7 w okolicach Sośnicowic, zauważyłem, że jadący przede mną mężczyzna, przebrany za funkcjonariusza, zatrzymał samochód, wyszedł z niego i mówił coś do kobiety, która skręciła na swoją posesję. Później wskoczył do auta i pojechał dalej. Jechaliśmy jeden za drugim. Przyjechaliśmy pod przejazd kolejowy, był korek do zamkniętego pojazdu kolejowego, a oskarżony wjechał na przeciwny pas ruchu i odjechał. Straciłem go wtedy z pola widzenia, bo ja stałem w korku. Zgłosiłem policji, że jakiś wariat jechał pod prąd. Później jechałem za nim na stację paliw w Raciborzu, ja tankowałem, on wszedł na stację. Nie pasowało mi jego obuwie, ciemne adidasy z białym znaczkiem z boku, wyszedł z czteropakiem piwa. Przy kasie powiedziałem, że mężczyzna na pewno nie jest policjantem i jest pijany.

– przekazał.

 

Tymczasowy areszt Radosława Ś. przedłużony

Jeden świadek nie pojawił się na rozprawie. Sąd zdecydował o przedłużeniu aresztu Radosławowi Ś. do lutego 2023 roku. Kolejna rozprawa odbędzie się 31 października.

Radosław Ś. jest oskarżony o zabójstwo Michała Kędzierskiego, policjanta z Raciborza. Do zdarzenia doszło 4 maja 2021 roku na jednym z raciborskich osiedli. Oskarżony przyznał się do zabójstwa oraz prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, a także do posiadania narkotyków. Nie przyznał się natomiast do próby zabójstwa pozostałych policjantów tego dnia. Obrona kwestionuje opinię wydaną przez biegłego psychiatrę, który uznał, że w chwili popełnienia czynu Radosław Ś. był poczytalny.

Komentarze

Dodaj komentarz