Po 123 latach od wymazania Polski z politycznej mapy Europy, w listopadzie 1918 roku niczym Feniks z popiołów, nasz kraj odrodził się na nowo, odzyskując niepodległość. Przez ponad stulecie zaborcy nie dali rady wykorzenić naszego przywiązania do języka, religii i kultury narodowej. Ogromna część społeczeństwa ówczesnych ziem polskich wytrwale i mozolnie, często z narażeniem życia, przekazywała kolejnym pokoleniom Polaków wszystkie najważniejsze wartości i tradycje, rozpalając w nich iskrę nadziei na niepodległość. Z tej iskry powstał pożar, którego nie ugasiły: krwawo stłumione powstania narodowe, zsyłki na Syberię, represje polityczne i społeczne. Polskie elity wiedziały, że cel ten można osiągnąć tylko poprzez solidarną współpracę, dlatego właśnie wśród pozostałych grup społecznych rozwijano różnorodne formy samokształcenia i obrony języka polskiego w szkolnictwie.
Ojcowie niepodległości: Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Jan Paderewski, Wincenty Witos, Wojciech Korfanty i Ignacy Daszyński przekazali nam bardzo istotną lekcję, o której, zdaje się, dziś wielu zapomina – wspólnymi siłami i współpracą można osiągnąć wyższe cele. Różniło ich praktycznie wszystko: poglądy, wyznanie, wykonywane profesje. Artysta, dyplomaci, żołnierze, działacze społeczni i politycy połączyli siły dla idei, którą była niepodległość.
Wydawałoby się, że święto 11 listopada będzie nas szczególnie łączyć, ale czy na pewno potrafimy je wspólnie świętować? Od kilku lat jedyna słuszna partia prezesa Kaczyńskiego stara się nam narzucić jedyny słuszny model obchodzenia tego święta. Uzurpując sobie prawo do dzielenia nas na „prawdziwych patriotów” oraz pozostałą rzeszę agentów – tu do wyboru mamy całą gamę, od kraju pochodzenia, poprzez wyznawany światopogląd, do… może lepiej nie kończyć. Smutne, że ci sami ludzie, maszerując z hasłem na ustach: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, nie mają poszanowania dla żadnej z tych wartości. Swoją niezbyt lotną propagandą, zamiast wyciszać spory, zwłaszcza tego dnia, jeszcze bardziej je podsycają. Starcia różnych nurtów politycznych 11 listopada w Warszawie, są najlepszym tego przykładem. W atmosferze awantury ucieka duch tego święta.
Na szczęście na przekór wizji świata według PiS, prezydenci, burmistrzowie, wójtowie, również w naszym regionie, przykładają uwagę do celebracji tego święta. Starają się, żeby nie był to tylko dodatkowy „wolny dzień” w kalendarzu. Potrafią zająć się tą kwestią, nie potrzebują specjalnej i nadrzędnej roli partii w tym świętowaniu. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że dają przykład panującym, jak z klasą i szacunkiem obchodzić to święto. I całe szczęście. Myślę, że zgodzą się Państwo ze mną, iż ciąży na nas pewna odpowiedzialność względem przyszłych pokoleń. Odpowiedzialność za kształtowanie postawy świadomego obywatela szanującego swoją Ojczyznę oraz pragnącego dobra nie tylko dla siebie, ale również dla pozostałych mieszkańców kraju. Czy właśnie nie to jest istotą patriotyzmu?
Komentarze