Potrzeba było kilku miesięcy, aby rząd PiS przekonał się o szkodliwości swoich eksperymentów z regulacją cen ciepła systemowego dla mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych zasilanych z elektrociepłowni. Ponoć z pozornej chęci pomocy stworzył system, który drastycznie podniósł ceny za ogrzewanie, o czym wielokrotnie mówiłem z mównicy sejmowej. Szkoda, że odbyło się to kosztem domowych budżetów milionów Polaków.
26 stycznia, podczas posiedzenia Sejmu, uchwalono nowelizację ustawy ograniczającej wzrost cen dla odbiorców ciepła (w tym również systemowego). Czego domagaliśmy się we wrześniu zeszłego roku. Należy podkreślić, że nowelizacja ta już w chwili rozpoczęcia prac w komisji wymagała kilkunastu poprawek.
Najważniejszym jej założeniem jest wprowadzenie maksymalnej ceny dostawy ciepła dla odbiorców na cele mieszkaniowe i użyteczności publicznej. Zgodnie z nowelizacją, wzrost cen dostawy ciepła systemowego, obejmujący wszystkie opłaty i stawki nałożone na odbiorców końcowych, nie może być większy niż 40 proc. w odniesieniu do cen obowiązujących 30 września 2022 r. Dlaczego akurat ta data została wskazana? Czy rząd znów chce oszukać mieszkańców bloków korzystających z ciepła systemowego?
Przecież pomiędzy 31 marca a 30 września doszło do znacznej znacznego wzrostu cen energii oraz kosztów związanych z jej produkcją. W wielu przypadkach nawet o około 70 procent!
Kiedy po raz pierwszy we wrześniu zeszłego roku powstawała pierwotna wersja tej ustawy, już wtedy podkreślałem, że jest to bubel legislacyjny. Zamiast zapowiadanych obniżek cen ciepła, fundowała Polakom wzrost jej kosztów. W licznych pismach skierowanych do premiera oraz posłów pisali o tym prezesi spółdzielni mieszkaniowych ze Śląska, m.in. Radlina, Żor czy Jastrzębia-Zdroju. Na nic zdały się apele, w których podkreślano, że ówczesny projekt nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek ochroną gospodarstw domowych. Zamiast tego, odbiorców ciepła systemowego czekają podwyżki. Wszystkie poprawki składane wówczas przeze mnie zostały odrzucone. Wielu z nas na własnej skórze odczują to ustawową finansową fuszerkę. Szczególnie odczuły to mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Z naszego lokalnego krajobrazu znikały piekarnie, sklepy czy zakłady usługowe, które działały od pokoleń, bezsilne wobec horrendalnych podwyżek. Czy tym razem będzie inaczej? Niestety rząd szykuje niedźwiedzią przysługę dla przedsiębiorców, którzy nie mogą się doczekać tego, żeby uznać ich za te podmioty, którym trzeba pomóc.
Czy można było tego wszystkiego uniknąć? Czy można było od razu przygotować ustawę, która w sposób skuteczny i kompleksowych chroniłaby odbiorców ciepła? Odpowiedź brzmi - tak! Wystarczyło słuchać niezależnych ekspertów, prezesów spółdzielni mieszkaniowych, przedsiębiorców, spojrzeć na wnioski i poprawki zgłaszane przez opozycję.
Niestety zamiast tego mam do czynienia z ciągłym forsowaniem za wszelką cenę ustaw pisanych w chaosie, na kolanie, pełnych błędów, niejasności, procedowanych w nocy, bez środowiskowych konsultacji. Dlaczego kolejny już raz, mieszkańcy bloków korzystający z ciepła systemowego mają być pozbawieni wsparcia? Teraz pod postacią niedźwiedziej przysługi rząd PiS kolejny raz złupi ich portfele.
Krzysztof Gadowski.
Komentarze