Materiały prasowe / Andrzej Michał Derwisz Pisarz Science Fiction
Materiały prasowe / Andrzej Michał Derwisz Pisarz Science Fiction

Dobrze, że modernizujemy sieć kolejową, przywracamy stare i budujemy nowe połączenia, remontujemy dworce i stawiamy nowoczesne. Bez wątpienia są to działania prospołeczne i pośrednio proekologiczne, zachęcające do przesiadania się z kopcących samochodów do pociągów. Natomiast dla mieszkańców mniejszych miejscowości połączenia proponowane przez Polskie Koleje Państwowe bywają czasami jedynymi nitkami kontaktu z miastami, gdzie znajdują się urzędy, ale przede wszystkim specjalistyczne ośrodki zdrowia ze szpitalami na czele.

I faktycznie w ostatnich latach dużo się zmieniło, co widać gołym okiem. Wymiany torów pozwalają osiągać wyższe prędkości, co skraca czas podróży i staje się bardziej konkurencyjna z transportem kołowym, zaś jazda nowoczesnymi wagonami podwyższa komfort. Te zmiany Polacy zauważyli i coraz chętniej korzystają z PKP, które w 2022 r przewiozły ponad 342 mln pasażerów, czyli prawie o sto milionów więcej niż w 2021 roku. Imponujący wynik!

Niezmiernie ważnym elementem wzrostu zainteresowania społecznego koleją była też cena biletów. Zaczęliśmy ją porównywać z cenami benzyny, parkingów, opłat za autostrady itp. Wychodziło, że na szynach nie tylko taniej, ale i wygodniej. Pociągi dojeżdżają do centrów miejscowości, i nie ma  dodatkowych opłat „postojowych”. Nie trzeba jeździć w kółko w poszukiwaniu coraz droższych miejsc parkingowych, a być może wkrótce starszymi autami w ogóle nie wjedziemy do miast.

Było w miarę tanio! Niestety gwałtowny wzrost cen prądu odbił się również na szynowym przewoźniku, co wydaje się zrozumiałe. Wprowadzono podwyżkę cen biletów, średnio o kilkanaście procent. Chyba jednak niezbyt rozważnie, bo stawiała pod znakiem zapytania inwestycje idące w dziesiątki miliardów złotych. Na kolei byłoby coraz lepiej, ale pasażerowie odwróciliby się od PKP ze względów na koszty. Jaki w tym sens i logika? Na szczęście wycofano się z tej akcji i od marca ceny mają wrócić do poprzednich, za co PKP uzyskają większe rekompensaty finansowe od państwa. Czasami lepiej dopłacić, nie tracąc klientów, a zysku szukać przyciągając nowych podróżnych. Ilość robi różnicę.

I chociaż postęp u tego przewoźnika jest bezdyskusyjny, to jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, głównie na dworcach. Ostatnio trochę jeździłem po Polsce, i w ciągu dnia, kiedy kwitnie handel, czynne są kasy i informacja, pasażer może się czuć bezpiecznie. Natomiast, szczególnie w mniejszych miejscowościach w nocy, jeżeli w ogóle dworce są otwarte, ale zamykają się sklepiki, kasy, informacja, jedynym „przedstawicielem” PKP staje się „babcia klozetowa” (o ile oczywiście toalety są czynne i akurat nie ma nocnego sprzątania, trwającego kilka godzin, jak to na przykład bywa w stolicy). Rzeczywiście noce na peryferyjnych stacjach kolejowych są dla pasażerów długie, ponure, i zimne. Dobrze, że coraz częściej pojawiają się sprawne automaty z napojami i przekąskami, bo zaiste podróżny bez własnego zaopatrzenia miałby problem przeczekać kilka godzin na swoje połączenie…

1

Komentarze

  • Kuba 15 lutego 2023 08:22Nigdy nie zagłosuję na ludzi ktorzy wywołali inflacje. Gdy tyłko rozpocząłem prace komunisci a pozniej Balcerowicz doprowadzali mnie młodego, pracującego takze z nadgodzinami również zatrudnianego w swieta bez dni zam wolnych ,naiwnego- do skrajnej biedy Teraz tez Ci wydawałoby się to juz nie możliwe jednak obecni pseudo sprawiedliwi robia inflacją to samo ..Ne ma czegoś takiego jak inflacja Putina. Owszem występuje przez wojne z Rosją wzrost cen ale ten wzrost moze dotyczyć tylko składników produkcji energii i to dopóki u nas nie odbuduje się zamkniętych poprzednio błędnie kopalnianych źródeł . Wzrostowi tych cen jako nastepstwo wojny nie moze towarzyszyć wzrost plac gdyz wowczas powstaje inflacja. Jest jednak inflacja przez rozdawnictwo..Kto jednak drukuje pieniadze bez pokrycia ten sam udowadnia ze nie o wzrost ceny energii tu chodzi a o celową dewaulacje pieniądza dla jak latwo sie domyslec obnizenia wartosci nabywczych 500+ i podobnych ktorych zbyt hojnie rozdano. To oznacza kradzież rezerw oszczednosci takze Tych z nas co 500+ nie brali. Ludzie którzy to zrobili to zwykli zlodzieje. Ich celem nie byly pieniadze same w sobie ale kradzież dla utrzymania sie u wladzy. Tak tez czynili komunisci ,pusty pieniądz i kradzież inflacyjna oszczednosci . Pieniadze zamienili w niewiele warte bilety ktore moga dodrukowywać..Do tego jak za komuny gdzie istniały Książeczki Mieszkaniowe lub przedpłata "na malucha"- pamiętajcie, -wszystko aby ściągnąć "many" z rynku przez tak jak teraz pseudo-przymusowo dobrowolne programy emerytalno kapitałowe , o ktorych z góry wiedzą ze za kilka lat przez tą inflacje nie beda nic warte .Rządzą nami złodzieje polityczni, niczym nie różnią sie od kieszonkowców.

Dodaj komentarz