Dominik Gajda
Dominik Gajda

Piłkarze z Rybnika bardzo potrzebują punktów, aby zapewnić sobie bezpieczne miejsce w środku tabeli. Idealną okazją do tego było sobotnie starcie z MKS-em Lędziny, który jest kilka miejsc za rybniczanami. Podopieczni Dawida Jóźwiaka udowodnili w ostatnim meczu z liderem, że serca do walki im nie brakuje. Kibice mieli nadzieję, że tym razem przełoży się to na punkty. 
Rybniczanie od pierwszego gwizdka ruszyli do zdecydowanych ataków. Dzięki temu mieli kilka znakomitych okazji do otwarcia wyniku. Niestety, podobnie jak w poprzednich meczach, zawodziła skuteczność. Obie ekipy na przerwę schodziły więc przy bezbramkowym remisie, chociaż prowadzenie ROW-u 3:0, byłoby jak najbardziej sprawiedliwe.  
Po zmianie stron to nadal piłkarze z Rybnika byli stroną dominującą. W końcu, w 56. minucie, z rzutu wolnego dośrodkował Cywka, a piłkę do bramki, strzałem głową, skierował Janik. W kolejnych minutach podopieczni Jóźwiaka mieli kolejne okazje do zdobycia bramki, ale seryjnie je marnowali. W końcówce mogło to się zemścić, ale znakomitą interwencją na linii bramkowej popisał się Krotofil, ratując swoją drużynę przed utratą gola. Ostatecznie ROW wygrał 1:0 i mógł sobie dopisać do dorobku trzy, bardzo cenne, punkty. 
W niedzielę, 23 kwietnia rybniczanie pojadą do Turzy Śląskiej, gdzie zmierzą się z miejscową Unią, mającą aspiracje do walki o awans do ligi wyższej. O punkty nie będzie więc łatwo. 

PO MECZU POWIEDZIELI 
Dawid Jóźwiak, trener ROW-u

Ten mecz był podobny do tego sprzed tygodnia. W pierwszej połowie powinniśmy go zamknąć, zdobywając kilka bramek. Nie strzeliliśmy jednak żadnej. Dobrze, że w drugiej połowie udało się trafić przynajmniej raz i mamy to upragnione zwycięstwo. Teraz czeka nas seria meczów wyjazdowych, ale to chyba nie ma dla nas znaczenia, kibice jeżdżą z nami wszędzie. Chciałbym, aby ta wygrana było początkiem jakiejś serii. Cieszy, że do pełni zdrowia wracają kontuzjowani zawodnicy, dziś mogliśmy skorzystać np. z Pawła Mandrysza.

Jan Janik, zawodnik ROW-u
Bardzo się cieszę z tych trzech punktów, tym bardziej, że graliśmy przed własną publicznością. Zależało nam na zwycięstwie, nic innego nie braliśmy pod uwagę. We wcześniejszych meczach graliśmy ładnie w piłkę, byliśmy drużyną lepszą, ale mieliśmy zero punktów, a w tabeli robiło się coraz ciaśniej. Bardzo nas denerwuje nasza nieskuteczność. Tydzień temu jaki i dzisiaj, po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić po 3:0 i zamknąć temat. Na szczęście dzisiaj zagraliśmy na zero z tyłu i to był klucz do wygranej. Nie ma znaczenia kto strzelił bramkę, bohaterem jest cała drużyna. Teraz przed nami spotkania z „czubem” tabeli, ale już udowodniliśmy w starciu z Gwarkiem, że potrafimy się postawić każdej drużynie. Prawda jest taka, że my w tej lidze możemy z każdym wygrać, ale też z każdym przegrać. 

ROW 1964 Rybnik – MKS Lędziny 1:0 (0:0)
Bramka: Jan Janik (56.)
ROW: Korczak, Janik, Balcer, Hadam, Szewieczek, Krotofil, Kuzior, Skrzyniarz, Cywka, Warmiński, Piejak. Rezerwa: Barczyk, Kondziołka, Mandrysz, Krakowczyk, Chłodek, Piekarski, Pryka, Piekorz, Sobik.

Komentarze

Dodaj komentarz