Co tak naprawdę świadczy o sile danego państwa i jego pozycji na świecie? Prężna gospodarka, nowoczesna armia, lub skuteczna dyplomacja? Po części tak, ale to wszystko nie działa bez aktywnego udziału człowieka. „Nie ma większego bogactwa w narodzie nad światłych obywateli” mawiał święty Jan Paweł II. Trudno się nie zgodzić z tymi słowami, które idealnie obrazują to, czym jest istota edukacji i jak ważną rolę pełni w społeczeństwie. Dobrze wykształceni obywatele to bezpieczny i stabilny rozwój państwa, to inwestycja w przyszłość. Jednak cały ten proces nie może odbyć się bez nauczycieli, którzy są źródłem inspiracji i drogowskazem dla uczniów.
Bez wątpienia zawód nauczyciela powinien cieszyć się społecznym uznaniem i być odpowiednio wynagradzany, zwłaszcza w przypadku tych pedagogów, którzy w pracy „zostawiają serce”. Tak kiedyś było. Niestety, dziś „państwowy patronat” pod postacią Ministra Edukacji Narodowej nie ma nic wspólnego z uznaniem i szacunkiem. Mało tego, używając młodzieżowego określenia, to raczej „obciach i siara”. Dlatego na ostatnim posiedzeniu sejmu przystąpiliśmy do odwołania tego szkodnika polskiej oświaty. Pan minister przez ponad dwa lata sprawowania swojego urzędu udowodnił, że nie rozumie, bądź nie chce zrozumieć problemów, z jakimi musi się mierzyć współczesna szkoła. Konsekwentnie unikał współpracy z tymi środowiskami, które nie podzielają jego wizji świata, organizacjami zajmującymi się edukacją, rodzicami i młodzieżą, związkami zawodowymi. Ten Pan dał się poznać jako minister, który udowadnia, że buta, arogancja, pogarda to nic złego. Dialog? Szacunek? A po co to komu? Liczy się tylko argument siły, a nie siła argumentu. Przy tym wszystkim minister Czarnek wcielił się w rolę „wizjonera”. Zapowiadając, że w przyszłości będzie trzeba zwolnić 100 tysięcy nauczycieli, pozostał jednocześnie głuchy na apel ZNP, wedle którego danych w roku szkolnym 2021/2022 brakowało w systemie aż 70 tysięcy nauczycieli. Pod przewodnictwem ministra Czarnka szkoła stała się miejscem walki ideologicznej, gdzie szczuje się jednych na drugich. Podobnie jak w wielu innych kwestiach, rząd PiS również z edukacji zrobił sobie swój prywatny folwark. Całkowicie rozumiem niezadowolenie nauczycieli, którzy ciągle słyszą, że nie ma środków na podwyżki, ale za to miliony dla fundacji, które tworzą niejasne projekty, już są. Wszyscy pamiętamy strajk nauczycieli z 2019 roku i lekceważące, pogardliwe podejście rządu do jego uczestników. Dziś nauczyciele, rozpoczynający pracę w szkole, dostają pensję 90 zł większą niż płaca minimalna a nauczyciel u szczytu kariery, dostanie 1,25 płacy minimalnej. Brzmi zachęcająco? Biorąc pod uwagę czas i energię, którą należy poświęcić na ciągły rozwój zawodowy oraz kilka fakultetów – odpowiedź nasuwa się sama… To wszystko w dłuższej perspektywie na pewno jest demotywujące dla nauczycieli, którym rząd PiS na każdym kroku podcina skrzydła. Dlatego tak ważne jest, aby przywrócić godność, szacunek i uznanie dla tego zawodu. Szkoła znów musi być miejscem dialogu i współpracy oraz wychowania w duchu demokracji. A ci, którzy dbają o rozwój światłych obywateli, powinni być godnie wynagradzani. W końcu to od naszych dzieci i wnuków zależy przyszłość naszej ojczyzny.
Krzysztof Gadowski
Komentarze