Maj, miesiąc pełen wyjątkowych świąt i rocznic, na tle których wyróżnia się Dzień Samorządu Terytorialnego. Dlaczego? Bo to nasze wspólne święto. Święto, które upamiętnia wybory samorządowe z 27 maja 1990 roku, zostało uchwalone przez Sejm RP w 2000 roku, przez rząd prof. Jerzego Buzka, dla uczczenia dekady odrodzenia samorządu terytorialnego. Podobnie jak wielu z Państwa pamiętam wybory z 1990 roku. Towarzyszyła im pewna doza niepewności, ale również radość z pierwszych w pełni demokratycznych wyborów samorządowych do rad gmin i miast. Ustawa o samorządzie gminnym z 8 marca 1990 roku dała mieszkańcom, przez wybór swoich przedstawicieli, możliwość współdecydowania o losach swojej małej ojczyzny. Gminy otrzymały własne źródła dochodów i możliwość gospodarowania nimi. W mojej opinii działanie to było pierwszym krokiem do stworzenia świadomego społeczeństwa obywatelskiego, które przez swoje zaangażowanie ma ogromne znaczenie w procesie rozwoju gmin i miast.
Dziś praktycznie nie wyobrażamy sobie życia bez możliwości wpływania na najbliższe otoczenie. Wszyscy możemy śmiało stwierdzić, że samorządy się nam po prostu udały i nie ma lepszej koncepcji na zarządzanie poszczególnymi obszarami. Przez ostatnie dekady otoczenie naszych miast i gmin się zmieniło. Przybyło nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych, powstały nowe miejsca pracy i wypoczynku. Zmianie ulegała świadomość dotycząca ochrony środowiska. Bezpośrednie wybory prezydentów i radnych, budżet obywatelski, fundusz sołecki, referenda – wszystkie te mechanizmy sprawiają, że my, mieszkańcy sami bezpośrednio decydują o przyszłości i inwestycjach w naszym najbliższym otoczeniu. Odnoszę jednak smutne wrażenie, że samorząd i jego pewna niezależność „uwiera” rząd PiS, który jak władza z poprzedniego systemu ma zapędy do kontrolowania każdej dziedziny naszego życia. Wiedząc dokładnie co napędza inwestycje na poziomie regionalnym i lokalnym rząd PiS systematycznie od kilku lat ogranicza środki samorządów. Na alarm bije Związek Miast Polskich, podkreślając, że samorządy w kwestiach finansowych zostały pozostawione bez proporcjonalnego wsparcia wobec ponoszonych kosztów. Idea zasilania budżetu samorządu i kraju przez podatek PIT zakładała równe korzystanie z dodatniej koniunktury oraz solidarne dzielenie kosztów w przypadku złej sytuacji. Dochody samorządów z tytułu podatku PIT rosły nieprzerwanie od 2010 roku i wynikały ze stabilnej sytuacji gospodarczej.
Sytuacja ta zmieniła się w 2019 roku przez zmiany legislacyjne przyjęte przez obecny rząd. Jak wyliczył ZMP, straty samorządów z tego tytułu będą wynosić w ciągu najbliższych 10 lat 154 mld zł. Wszechobecna drożyzna, szalejąca inflacja, długa lista nowych podatków zasilających budżet państwa, rosnące koszty zadań subwencjonowanych, których nie pokrywają w pełni rządowe dopłaty, stawia samorządowców w trudnej sytuacji. Dlatego właśnie Platforma Obywatelska w swoich propozycjach programowych wyraźnie wskazujemy zwiększenie udziału dochodów samorządów w podatkach. Państwo powinno w większym stopniu podzielić się podatkami, a nie wysyłać swoich rządowych emisariuszy z czekami, które dobrze wyglądają na zdjęciach. W wielu przypadkach nawet nie wiedzą, na co dokładnie przeznaczają środki, które załatwili samorządowcy i kompetentni urzędnicy, którzy te projekty przygotowali i wpisali w strategię danego miasta. Mimo tych przysłowiowych „kłód pod nogi” życzę wszystkim samorządowcom z naszego regionu, aby kolejne lata pracy na rzecz mieszkańców obfitowały w liczne sukcesy i przynosiły satysfakcję z efektów wykonanych zadań oraz społeczne uznanie.
Krzysztof Gadowski
Komentarze