Śmierć na własne życzenie


Przed dwoma tygodniami pisaliśmy o przypadkach zaczadzenia w jednym z bloków leszczyńskiego osiedla. Potem rozdzwoniły się redakcyjne telefony. Nasi informatorzy skarżyli się, że administracja wyłącza z użytku piece etażowego c.o., które ludzie sobie własnym sumptem założyli. Jedna z rozmówczyń z trojgiem małych dzieci trzykrotnie w ciągu dnia odprawiała ekipę, która chciała odłączyć jej piec c.o. I to przy tych temperaturach powietrza!-Lokatorzy skarżą się na nas, ale o tym, że większość tych instalacji jest nielegalna nie wspominają?- pyta rozgoryczona Elżbieta Wojaczek, zastępca dyr. ZGKiM.-Wyłączamy i wyłączać będziemy-dodaje niezłomnie inspektor nadzoru Andrzej Wala.-Przyjdziemy z policją, strażą miejską i będziemy wyłączać wadliwe instalacje c.o. To lepsze niż wynoszenie trupów z mieszkań.Kierownictwo ZGKiM zgodnie twierdzi, że ludzie „przeszczelniają” mieszkania. Plastikowe okna montowane w blokach są bardzo szczelne. Nadto lokatorzy jeszcze je uszczelniają.-I mamy wtedy masowe zawilgocenie ścian, ich pleśnienie -mówi Grzegorz Gola, inspektor nadzoru.-Wentylacja powinna odprowadzać nadmiar, a tymczasem w uszczelnionych do maksimum mieszkaniach ona nie działa. A grzyb rośnie!W ekspertyzie mistrza kominiarskiego, który badał przypadek opisany w „Nowinach” czytamy, iż zaczadzenie lokatorki także było skutkiem braku należytej wentylacji i nawiewu. Nawiew pod oknem był zamknięty, podobnie jak nawiew w łazience, drzwi uszczelnione. Konsekwencją tego stanu rzeczy było zaprzestanie działania wentylacji wywiewnych i zasysanie do mieszkania powietrza znad połaci dachowej, czyli tego co dymiło z pieców innych lokatorów.- Ludzie nie wietrzą i w tym jest problem-mówi E. Wojaczek. - A przecież do pieców musi docierać pewna ilość tlenu. Dawniej, gdy okna i drzwi były nieszczelne, miały szpary i nierówności, poziom infiltracji powietrza z zewnątrz był wystarczający. Dziś jest inaczej - uszczelki precyzyjnie wypełniają szczeliny. Lokatorzy samowolnie zamurowują nawiewy i zalepiają tapetami kratki wentylacyjne. To śmierć na własne życzenie.By nie doszło do jego spełnienia, administracja każe wykuwać dziury w ścianach, by zapewnić nawiew mieszkaniom, wycofuje z eksploatacji piece, często sporządzone przez domorosłych rzemieślników, bez atestów i norm. Rygorystycznie kontroluje czy lokatorzy, którzy założyli etażowe ogrzewanie, spełnili nałożone warunki i czy instalację odebrał kominiarz. Większość nie ma kominiarskiego atestu.-Tym, którym wyłączamy piece z eksploatacji, montujemy grzejniki elektryczne i na czas tego rozwiązania administracja pokrywa koszty energii. Potem lokator musi sam rozstrzygnąć, na co go stać - mówi zastępczyni dyr. ZGKiM.- To i tak wiele dla firmy, której lokatorzy zalegają na 900 tys. zł z tytułu czynszu plus 200 tys. zł odsetek.Rozmyślano już o podłączeniu osiedla do ciepłowni. Powstał projekt kosztorysowy przedsięwzięcia. Jest bardzo drogie. Inspektor Wala zaznacza, że połowa lokatorów będzie przeciw, bo cena za mieszkania podskoczy i nie będzie ich na nie stać. Już dziś wiele jest próśb o strychy, poddasza, by przerobić je na tańsze mieszkania.

Komentarze

Dodaj komentarz