W środowy poranek, na ulicy Czarnieckiego w Wodzisławiu Śląskim, policjanci z drogówki przeprowadzali rutynową kontrolę prędkości. Wśród zatrzymanych pojazdów znalazł się Citroen, który pędził z prędkością 125 km/h, co oznacza przekroczenie dozwolonej prędkości o aż 75 km/h. Funkcjonariusze natychmiast podjęli próbę zatrzymania kierowcy.
Kiedy policjant wydał sygnał do zatrzymania się, wydawało się, że kierowca posłuchał – pojazd zwolnił i zatrzymał się nieco dalej. Ku zaskoczeniu funkcjonariuszy, mężczyzna za kierownicą gwałtownie ruszył do przodu, próbując uniknąć konfrontacji. Rozpoczął się krótki pościg, który zakończył się na ulicy Kolbego, gdzie pojazd został porzucony.
Gdy policjanci dotarli na miejsce, zastali zamknięty samochód, ale kierowcy ani śladu. Po krótkim czasie zauważyli mężczyznę, który przebywał na pobliskiej posesji. Jego wygląd odpowiadał opisowi kierowcy Citroena. W rozmowie z funkcjonariuszami twierdził, że jego samochód od wczoraj nie był ruszany. Jednak świadek obecny na miejscu zdarzenia podał, że widział, jak mężczyzna chwilę wcześniej parkował samochód i szybko się oddalił.
33-letni mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego wkrótce stanie przed sądem. Zarzuty, które mu postawiono, to przekroczenie dozwolonej prędkości o 75 km/h w obszarze zabudowanym oraz niezastosowanie się do poleceń policji. Co więcej, okazało się, że mężczyzna już wcześniej stracił prawo jazdy za przekroczenie limitu punktów karnych. Teraz grozi mu kara grzywny do 30 tysięcy złotych oraz ponowny zakaz prowadzenia pojazdów.
Komentarze