W Polsce trwa obecnie proces rozliczania rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz oceny ich negatywnego wpływu na funkcjonowanie demokratycznego państwa. W centrum tej dyskusji znajduje się kwestia przestrzegania praworządności, uczciwości polityków w sprawowaniu władzy oraz przejrzystości podejmowanych działań. Nie sposób zaprzeczyć, że skala nadużyć, łamania przepisów prawa i wykorzystywania środków publicznych do celów partyjnych, w tym związanych z kampanią wyborczą, osiągnęła za rządów PiS niespotykane dotąd rozmiary.
Już 29 sierpnia poznamy decyzję Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie ewentualnego pozbawienia Prawa i Sprawiedliwości części powyborczej dotacji oraz corocznej subwencji. Codziennie ujawniane są nowe, bulwersujące fakty. Wiadomo, że w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej Ministerstwo Infrastruktury wydało 1,7 mln zł na promocję bezpłatnych autostrad, Ministerstwo Sprawiedliwości przeznaczyło 2,7 mln zł na audycje w telewizji, a Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wydało 12,5 mln zł na promocję programu 800+, w tym na organizację słynnych pikników. Z kolei Lasy Państwowe podpisały umowy na kwotę 2,8 mln zł z mediami na promocję polityków prawicy. Niezależna Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że rząd Mateusza Morawieckiego niegospodarnie i niecelowo wydał 40 mln zł na działania promocyjno-reklamowe.
Warto wspomnieć również o piknikach organizowanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej, które odbywały się w różnych częściach kraju, a których koszt wyniósł 2 mln zł. Łącznie zorganizowano 67 takich wydarzeń pod hasłem "Silna Biało-Czerwona". We wszystkich tych przedsięwzięciach kluczową rolę odgrywali politycy PiS, w tym kandydaci na posłów i senatorów.
Ostatnie miesiące to także informacje o wykorzystywaniu przez Zjednoczoną Prawicę, a zwłaszcza polityków z Suwerennej Polski, środków z Funduszu Sprawiedliwości na prowadzenie kampanii wyborczej oraz wspieranie inicjatyw bliskich politycznie temu środowisku. W teorii Fundusz Sprawiedliwości miał służyć ofiarom przestępstw, np. osobom w absolutnie dramatycznej sytuacji życiowej, ofiarom wypadków drogowych, których nie stać na leczenie i rehabilitację, kobietom, które uciekły od przemocowego partnera. Jednak w praktyce stał się źródłem finansowania dla ludzi Zbigniewa Ziobry i powiązanych z nimi organizacji. W latach 2017-2023 blisko 130 organizacji otrzymało z Funduszu Sprawiedliwości łącznie ponad 216 mln zł. Fundusz ten służył do promocji polityków w wybranych okręgach wyborczych, co wykazała już przeprowadzona w 2020 roku kontrola Najwyższej Izby Kontroli.
Dlatego nie dziwi, że coraz częściej słychać o zawiadomieniach do prokuratury i wszczętych postępowaniach. Już 62 polityków oraz osób powiązanych z PiS ma postawione zarzuty karne, a za współpracownikiem premiera Morawieckiego wydano list gończy. W najbliższych latach można spodziewać się wielu procesów przeciwko beneficjentom tamtego systemu, opartego na korupcji i autorytaryzmie.
Prawo i Sprawiedliwość traktowało Polskę jak swój prywatny folwark, rozdając publiczne pieniądze na cele partyjne. Te rozliczenia są naszym moralnym obowiązkiem, a nie aktem politycznej zemsty, choć tak to próbuje przedstawiać PiS. Jeśli zależy nam na tym, aby Polska pozostała państwem demokratycznym i praworządnym, to organy ścigania, sądy oraz instytucje zwalczające nadużycia muszą działać sprawnie i niezależnie.
Obecna sytuacja jest tak naprawdę testem dla naszej demokracji. Czy będziemy w stanie podjąć odpowiednie kroki, by przywrócić praworządność i zaufanie do instytucji publicznych? Czy uda nam się rozliczyć tych, którzy łamali prawo, nadużywali władzy i wykorzystywali publiczne pieniądze do celów politycznych? Odpowiedzi na te pytania będą miały kluczowe znaczenie dla przyszłości naszego kraju i przywrócenia wiary obywateli w to, że państwo działa w ich interesie. Rozliczenia te są nie tylko kwestią sprawiedliwości, ale także fundamentem naszej przyszłości.
Komentarze