ms
ms

Sytuacja finansowa Wodzisławia Śląskiego nie jest najlepsza i trzeba radykalnych działań, by wydostać go z budżetowych tarapatów, bo jeśli magistrat szybko nie znalazłby środków, to zabrakłoby środków na realizowanie podstawowych zadań miasta. Na ostatniej sesji rady miasta punkt poświęcony tej tematyce doczekał się więc bardzo obszernego omówienia przez prezydenta Mieczysława Kiecę oraz skarbnika miasta Jacka Matyję.

Katastrofa w dochodach

Włodarz miasta przedstawił, jakie są w jego opinii przyczyny, które doprowadziły budżet miasta na skraj przepaści. W pierwszej kolejności wymienił politykę fiskalną poprzedniego rządu, która doprowadziła do znacznego uszczuplenia dochodów własnych samorządu. W szczególności prezydent Kieca miał na myśli obniżenie wpływów z podatku PIT i CIT. To właśnie udział w tych daninach stanowi w lwiej części kręgosłup budżetu każdej gminy w Polsce. Poprzedni rząd ulżył podatnikom w tym zakresie, jednak według włodarza nie zrekompensował w odpowiedni sposób samorządom wpływu do budżetu z tego tytułu. W rezultacie powstała luka, którą w przypadku Wodzisławia Śląskiego wyceniono na 50 milionów zł. Mieczysław Kieca zauważył, że subwencja rozwojowa, która miała zasypać dziurę w dochodach, była niewystarczająca. Również środki, które Prawo i Sprawiedliwość przeznaczyło na wsparcie samorządów, nie pomogły. Pieniądze te przeznaczone były bowiem na procesy inwestycyjne, a nie na tzw. wydatki bieżące. Te ostatnie są przeznaczone na usługi dla mieszkańców, które są codziennie realizowane przez urzędników, nauczycieli, służby komunalne i wielu innych. - Doszło do sytuacji, w której brakowało wzrostu dochodów przy jednoczesnym obciążeniu samorządów nowymi obowiązkami, na które nie przewidziano środków - powiedział Mieczysław Kieca o polityce poprzedniego rządu.

Prezydent dodał do tego, że również na dramatyczną sytuację samorządów wpłynęły również także podniesienie płacy minimalnej. Samorządy musiały bowiem nie tylko podnieść uposażenie swoim pracownikom, ale także więcej płacić wykonawcom za realizację zadań. Oprócz tego wzrosły opłaty za wszystkie media - za gaz, wodę, energię elektryczną. Miasta i wsie stały się również ofiarami szalejącej inflacji. Miasto w poprzedniej kadencji nie zgadzało się również na podniesienie lokalnych podatków, ani różnych opłat (np. za korzystanie ze strefy płatnego parkowania). Hojną ręką również stosowało politykę różnego rodzaju ulg i umorzeń.

Konieczność pożyczki

Szef wodzisławskiego magistratu wskazał, że w rezultacie doszło do tego, że już w listopadzie ubiegłego roku radni, głosując budżet, byli świadomi, że zabraknie pieniędzy. Dlatego projekt budżetu złożony przez Mieczysława Kiecę zakładał cięcia o ok. 19 procent, z czego prawie 27 milionów oszczędności miało zostać znalezione w wynagrodzeniach i pochodnych, 17 milionów w działaniach statutowych, 6 milionów w dotacjach i ponad 25 milionów w oświacie. Przyjęcie budżetu w formie, którą zaakceptowała rada, poskutkowało zagrożeniem realizacji zadań miasta. W konsekwencji Wodzisław musi teraz zwiększyć swój dług, by móc pokryć swoje wydatki bieżące.

Prezydent wskazał, że nie może zagwarantować na obecnym etapie, jaki będzie udział Wodzisławia w subwencji wyrównawczej, którą przygotowuje aktualny rząd, a której całkowita pula dla wszystkich gmin i powiatów w Polsce będzie wynosić 10 miliardów zł, ponieważ nie są znane jeszcze algorytmy, które będą odpowiadać za podział środków. Wysokość udziału w tej subwencji będzie znana najwcześniej z końcem października. Oznacza to, że pieniądze z tego źródła nie mogą być wykorzystane, by pokryć obecne zobowiązania.

Miasto nie może funkcjonować bez zabezpieczenia swoich wydatków w najbardziej newralgicznych punktach jego funkcjonowania. Istnieje konieczność zabezpieczenia wynagrodzeń i działań statutowych. Dlatego też Prezydent Kieca poprosił radę o zgodę na pożyczkę, by cel ten osiągnąć. Od razu zastrzegł jednak, że wysokość kwoty tej pożyczki będzie z automatu pomniejszona o wysokość subwencji zaproponowanej przez stronę rządową. Włodarz zaapelował do radnych jednocześnie, by zgoda na pożyczkę była krokiem ku szerszym działaniom, których rezultatem miałoby być uzdrowienie kulejących finansów miasta. Stąd też Mieczysław Kieca zaproponował, by pożyczka była uszczuplona również o wszelkie możliwe oszczędności, które udałoby się wygenerować w toku dyskusji i prac radnych wyposażonych w merytoryczną wiedzę urzędników z odpowiednich wydziałów. Prace nad taką specyficzną reformą finansów publicznych miasta Wodzisław Śląski miałyby być prowadzone w odpowiednich komisjach rady miasta. - Proponuję pakiet działań stabilizacyjnych opartych o dwa mechanizmy: wzrost dochodów i redukcję kosztów pomimo rosnących oczekiwań grup społecznych, których jednocześnie nie da się zaspokoić - Powiedział szef wodzisławskiego urzędu. Pierwszym krokiem w podjętych działaniach ma być spotkanie z radnymi przewidziane na 15 października. 

Konkretne liczby przedstawił skarbnik miasta Jacek Matyja, który wskazał, że kwota, na którą powinna opiewać pożyczka to 21,5 miliona zł. Według skarbnika byłaby ona spłacana w latach 2027-2033. 

Bitwa na przytyki

Po tym dictum rozpoczęła się dyskusja, która trwała z górką przez półtorej godziny. Zabrali w niej głos radna Lidia Ptak i radny Józef Szymaniec. Oboje rajcy byli zainteresowani przede wszystkim tym, w jaki sposób miałby przebiegać proces reformowania miejskich finansów. Radna Ptak zapytała o to, co będzie dziać się z wolnymi środkami. Otrzymała odpowiedź, że te również byłyby przeznaczone na spłatę pożyczki. Radny Szymaniec, chciał się dowiedzieć, czy reforma będzie mieć charakter systemowy i przyczyni się do bardziej metodycznego zarządzania zadłużeniem miasta. Prezydent Kieca odpowiedział, że chciałby, aby prace zmierzały w tym właśnie kierunku. Po tej wymianie argumentów doszło jednak do prawdziwej batalii między włodarzem miasta, a radnym Łukaszem Chrząszczem. Rajca zarzucił prezydentowi brak kompetencji i to, że jest zakładnikiem pracowników oświaty, przede wszystkim dyrektorów szkół. - Chodzi o przerośniętą oświatę. Ile musimy wpompować w budżet pieniędzy na ten cel - grzmiał radny z ugrupowania Wodzisław Śląski 2.0 i dodawał - Stajemy przed ścianą kolejny raz, przymuszeni do tego, żeby zadłużyć miasto o prawie 40 milionów zł.

Skąd różnica między 21,5 milionami pożyczki i sumą podaną przez radnego Chrząszcza? Radny do wysokości pożyczki dodał bowiem również kwotę, na którą opiewają miejskie obligacje, a to niebagatelna suma 14 milionów zł. Jednocześnie radny dodał, że na dla niego przykładem wzorcowego działania w kierunku poszukiwania oszczędności jest Zabrze, gdzie nowa prezydent miasta zwolniła 100 urzędników. 

Stanowisko radnego doprowadziło do ostrej wymiany zdań i polemiki z prezydentem Kiecą, w której obaj adwersarze nie szczędzili sobie słownych przytyków. - Gdyby miał Pan coś zrobić, to by Pan to zrobił dawno, teraz chce pan zadłużyć miasto, żeby mieć spokój -  Radny Chrząszcz zarzucił włodarzowi i wskazywał - Nie jest sprawiedliwe, że przez oświatę miasto jest zadłużone. 

Prezydent Kieca nie pozostał mu dłużny i powiedział - W celu osiągnięcia swojego sukcesu politycznego rozbija pan wspólnotę. 

Głosowanie 

Ostatecznie radni zagłosowali za rozwiązaniami proponowanymi przez prezydenta. Za głosowało 15 z nich. Byli to: Mariusz Blazy, Krystian Brawański, Marian Drosio, Jakub Elsner, Stefan Grzybacz, Adam Króliczek, Mirosław Krzysztof Nowak, Barbara Połednik, Lidia Ptak, Anna Rynkiewicz-Ryszka, Józef Szymaniec, Mirosław Szyszka, Ilona Tlołka, Krystyna Warcok i Katarzyna Zöllner-Solowska. Przeciwni byli radni z ugrupowania Wodzisław 2.0 Alan Szatyło, Łukasz Chrząszcz. Swój sprzeciw wyraziła także radna Izabela Grela. Od głosu wstrzymał się Roman Kapciak. Nie głosowali Janusz Kurzawa i Anna Piotrowska. 

Radni wyrazili również zgodę na emisję obligacji w wysokości 10 milionów zł.

Komentarze

Dodaj komentarz