Ostatnie wypadki drogowe w kraju o fatalnych skutkach skłaniają do przyjrzenia się aktualnej sytuacji na szosach w bliższej nam okolicy. Niestety, z przykrością powiem, że niewiele się zmieniło na lepsze. W ruchu miejskim wciąż widuję całe mnóstwo kierujących pojazdami rozmawiających przez komórki, którym odpowiadają piesi, szczególnie młodsi, paradujący z telefonami przy uszach po pasach. Łatwo przewidzieć skutki, jeżeli ci konkretni użytkownicy dróg spotkają się z sobą właśnie na przejściu dla pieszych. Człowiek nie ma szans z rozpędzonym pojazdem. To nie jest gra w papier, kamień, nożyce.
Osobiście doświadczyłem niedawno nieprzyjemnego zdarzenie. Otóż, dwie dziewczyny, może jedenastoletnie wkroczyły prawie pod moje koła z telefonami przy uszach i to wcale nie na pasach, te znajdowały się dziesięć metrów dalej. Na szczęście było to na łuku, więc jechałem bardzo wolno i zatrzymałem się w porę. Pozwoliłem sobie, w grzecznych słowach, wiedziony troską o ich bezpieczeństwo, uświadomić młodzieży, że nie przechodzi się przez jezdnię w miejscach niedozwolonych i to rozmawiając przez telefon. Przytoczenie wyzwisk i opisanie agresji, z jaką się spotkałem, nie nadają się do powtórzenia. Przyznam, byłem zszokowany.
Wiadomo, dzieci i młodzież są podatne na wszelkie sugestie, a wzorce biorą z otaczającej rzeczywistości, również tej na drogach. Jeszcze nie prowadzą aut, ale obserwują. Z przykrością trzeba stwierdzić, że owe wzorce bywają fatalne. Przykładem mogą być zachowania niektórych zawodowych szoferów prowadzących wielotonowe tiry wewnątrz polskich miast. Pozwalają sobie na rozwijanie prędkości znacznie powyżej dozwolonych 50 km na godzinę w terenie zabudowanym, tak lekko i swobodnie, jakby niczego się nie obawiali. Potężne ciężarówki mkną, nie zwracając uwagi na inne pojazdy. Jadą szeroko, nie bacząc na ciągłe linie, albo siedzą na zderzaku innych pojazdów. Terroryzują kierowców osobówek, którzy w obawie przed tonami żelastwa zjeżdżają im z drogi lub znacznie przyspieszają. Na marginesie. Dostrzegłem ostatnio sporo aut osobowych z naklejką u dołu tablicy rejestracyjnej. Treść nie jest zbyt wyszukana, ale oddaje lęki właścicieli małych samochodów. A brzmi, cytuję: „Do dupy mi wjedziesz!” Ale czy to pomoże? Nie sądzę, raczej wywoła uśmiech na twarzach kierowców TIR-ów. W zdecydowanej większości są to młodzi, zrelaksowani chłopcy, kowboje szos. Na nich przydałby się jakiś szeryf! Czy jest taki?
Na koniec o seniorach i ich drogowych grzechach. Chętnie wypowiadają się o tym młodzi użytkownicy dróg, deklaratywnie kierując ich na badania. Ale prawda o przewinieniach szoferów jest taka, że błędy seniorów są może spektakularne i potencjalnie niebezpieczne (np. jazda pod prąd autostradą), lecz zdecydowaną większość wypadków, w tym te najtragiczniejsze prokurują kierowcy młodzi lub w średnim wieku, co jest udokumentowane. Wniosek z tego taki, że jeżeli się zdecydujemy na badania, to trzeba na nie posyłać wszystkich kierowców bez względu na wiek!
Komentarze