W moim odczuciu w pracy europosła nie jest najważniejsza wielka polityka, a praca u podstaw w regionie. Mniej doniosłych mów na brukselskich salonach, a więcej arbaju na Ślōnsku daje plony.
Nie ma co się oszukiwać - dopóki prezydentem jest Duda, to nie załatwimy uznania godki. Dlatego, do czasu wyboru nowego prezydenta chcę skupić się na sprawach blisko ludzi. Po pierwsze przetrwanie kultury śląskiej. Pod moim patronatem, stowarzyszenie Fest kontynuuje serię pokazów dla młodzieży "Mianujom mie Hanka". Chodzi o to, żeby młodzi poznali świat swoich starek i starzyków. Za nami pokaz w Niedobczycach, a przed Ruda Śląska i Radlin. Młodzi na Śląsku to jedno, a mieszkańcy całej Polski to drugie. Właśnie dlatego zadbałem, żeby nasza śląska sztuka była pokazana w Teatrze Telewizji TVP. Poprzez wzajemne poznawanie swojej kultury budujemy kapitał zaufania, który umożliwi nam załatwienie slonskiej godki. Bez krzyków i bez fandzolenia, ale w szczery i normalny sposób pokazujemy swoją śląskość.
Podobnie jest z naszą historią. Nie oszukujmy się w Polsce, historia naszej ziemi jest nieznana. Mało tego, nawet na Śląsku wielu ludzi nie słyszało o Tragedii Górnośląskiej. Zgoda, Łambinowice, Ostropa, Przyszowice - o tym się nie godało. To co Rusy wyprawiali, to było tabu. Skoro nawet u nas ta dramatyczna historia była wymazywana, to jak na Zachodzie mieli się o niej ludzie dowiedzieć. Dlatego wspólnie z Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków w Radzionkowie organizuję wystawę w Parlamencie Europejskim.
Upamiętnienie ofiar to z jednej strony pomnik w Rybniku, który postawiliśmy wspólnie z Piotrem Kuczerą, ale z drugiej opowiadanie wymazywanej przez dziesiątki geszichty w Ojropie. Kropla drąży skałę.
Komentarze