Archiwum
Archiwum

Wszystko zaczęło się od książki "Sto Lat Samotności" Gabriela Garcii Marqueza. Czytaliśmy ją na fakultecie humanistycznym u pani Marii Firut. Tym razem, ale to tak wyjątkowo, nie będę rozwijał myśli nad tym, ile tym lekcjom zawdzięczam. 

Nadrealizm magiczny, bo taki styl wprowadziła do świata książek ta powieść, to saga rodzinna. Dzieje się w niesamowitej aurze Macondo, a towarzyszące narracji magiczne zdarzenia oczarowały nasze nastoletnie umysły. Piszę celowo "nasze", bo znam entuzjastyczny odbiór tej książki przez moją ekipę towarzyską z czasów licealnych. 

A mnie było mało. Na tamtym etapie miałem taki sposób czytania, że jak Kosiński fajny, to czytam wszystko, co napisał. I więcej.  "Czarny ptasior" Siedleckiej, czyli kontrowersyjna biografia autora też jest mi znana. Podobnie było z książkami Marka Hłasko.

Z literaturą iberoamerykańską było trudniej. W bibliotece było mało, w księgarniach jeszcze mniej, a pieniędzy na kupowanie książek to chyba nie miałem wcale.

Wreszcie trafiłem na książkę "Wojna końca świata" Mario Vargasa Llosy. Ta powieść ma niewiele wspólnego z tym jak pisze Marquez (tyle że Marguez jest z Kolumbii, a Llosa z Peru). Opowiada o lokalnej wojnie domowej w Brazylii i jeżeli miałbym ją do czegoś porównać, to przychodzą mi na myśl "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk. Doskonała narracja, rozmach, styk polityki i religii. Miałem ochotę na więcej. Kolejna była "Rozmowa w katedrze". Nie mam odwagi opisywać tego dzieła. Powiem tylko, że pamiętam nawet, że czytałem ją w sierpniu 2000 roku. Wtedy miało miejsce spektakularne zaćmienie słońca, a mnie spektakularnie oczarowało. Przez lata używałem maila zavalita@... który zaczerpnąłem od imienia głównego bohatera powieści. Przeczytałem niemal wszystkie książki Llosy wydane w Polsce. Nie dotarłem tylko do opowiadań. A pisze on książki przeróżne. Jedne są polityczne, a inne przezabawne, lekkie i prowokujące, jak chociażby "Ciotka Julia i skryba". W 2010 roku Llosę uhonorowano nagrodą Nobla. W tym roku wydał kolejną powieść, zapowiedział, że to już ostatnia. Skończył już 88 lat.

Przeczytałem wiele książek z tamtego regionu: od mikropowieści w stylu "Dom z papieru" Domingueza, po monumentalne dzieła Sabato, Bolaño i Fuentesa. Uwielbiam. Mojego faworyta jednak nikt nie przebije! I proszę mnie nie oskarżać o mizoginizm, książki Isabel Allende też czytałem. 

W grudniu na jednej z platform streamingowych pojawi się serial na podstawie "Sto lat samotności". Po raz pierwszy ktoś targnął się na to dzieło. Nie wiem, czy się bać, czy cieszyć. 

1

Komentarze

  • Kompodszymka 06 grudnia 2024 22:33Pozdrowienia dla Szymka od absolwentów Collegium humanum

Dodaj komentarz