20020709
20020709


Pawilon Biedronka oraz teren na którym stoi, to własność Przedsiębiorstwa Usługowo-Handlowego „Domator - Comodo” z Tarnowskich Gór. W lutym przystąpiono do prac projektowych nowego obiektu. Opóźniały się one w związku z trudnościami jakie wystąpiły z ubezpieczycielem budynku. Firma „Filar’ odmówiła wypłaty odszkodowania i -nim się dogadano- upłynęło kilka miesięcy.Tymczasem władze miasta, a potem także powiatu monitowały i ponaglały Domatora do uporządkowania placu i rozbiórki pozostawionego tam murowanego budynku magazynowego oraz stalowych konstrukcji .Rozkradano wszystko to, co dało się stamtąd ukraść. Widoki zdewastowanych obiektów nie nastrajały optymistycznie.Już w styczniu 2000 roku powiatowy inspektor budowlany nakazał zabezpieczyć teren katastrofy i przedłożyć ekspertyzę stanu technicznego obiektu. Do 28 lutego firma miała czas na ewentualne uporządkowanie miejsca. Po licznych monitach i ponagleniach w maju przedłożono ekspertyzę, z której wynikała konieczność rozbiórki hali wraz ze ścianami bocznymi. Po raz kolejny nakazano to firmie. Poszło także powiadomienie do prokuratora o zagrożeniu, jakim jest niezabezpieczony teren po katastrofie. Domator odwołał się do śląskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego i ten uchylił decyzję powiatowego inspektora, dopatrując się w niej uchybień formalnych. Sprawę skierowano do powtórnego rozpatrzenia. W sierpniu ponownie nakazano budynek rozebrać i uzgodniono z firmą, że stanie się tak do grudnia ub. roku. Tymczasem okazało się, że Domator po raz kolejny odwołał się od tej decyzji. Utknęła ona u wojewódzkiego inspektora i jest tam już 4 miesiące.Natomiast w listopadzie 2001 prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zagrożenia jakie sprawia plac i to, co na nim jest. „Dochodzenie nie dało podstaw do wszczęcia działań” - brzmiała konkluzja.- Dwa razy temat stawał już na sesjach powiatowych. Władze Czerwionki- Leszczyn są skrajnie zniecierpliwione tym stanem rzeczy. Domagają się ode mnie działań- mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Tomasz Glenc.- A je nie mam możliwości prawnych, by cokolwiek egzekwować.Dyr. Paweł Zyzik z Domatora, który po naszym tekście w roku ubiegłym obiecywał początek prac jeszcze w 2001 roku twierdzi, że opóźnienia wynikają nie z ich winy.-W dalszym ciągu opracowujemy dokumentację techniczną. Przyszły użytkownik hali JDM nie wyraża zgody na rozwiązania konstrukcyjne. Po prostu nie zgadza się na umieszczenie słupów w hali sprzedaży, a inne rozwiązania podnoszą nam koszty- tłumaczy P.Zyzik., a na sugestie czy firma przypadkiem nie ma kłopotów ze środkami na ten cel dodaje: - Domator to holding, w razie jakichkolwiek kłopotów zawsze możemy przesunąć finanse z jednej firmy do drugiej. Jesteśmy gotowi w każdej chwili przystąpić do prac.Dlaczego zatem tak upierają się przy nakazie rozbiórki murowanego zaplecza i ciągłymi odwoływaniami się przedłużają trwający stan?- Bo jesteśmy w posiadaniu opinii budowlanej, że budynek nie budzi obaw i będzie nam przydatny. Będzie integralną częścią nowego obiektu. Jego rozbiórka, co nakazuje nam pan Glenc, jest nierozsądna z ekonomicznego punktu widzenia, choć rozumiem, że estetycznie razi.I tak w Leszczynach nadal straszyć będzie zniszczony i zdewastowany plac ( dyr. Zyzik twierdzi, że tablice, zabezpieczenia płotki, które firma kilkakrotnie montowała ponownie, są rozkradane w tempie oszałamiającym), dopóki portugalski właściciel sieci „Biedronka” nie zgodzi się na słupy, albo póki Domator nie zdecyduje się dołożyć do projektu technicznego wystarczających środków....

Komentarze

Dodaj komentarz