Pawilon Biedronka oraz teren na którym stoi, to własność Przedsiębiorstwa Usługowo-Handlowego „Domator - Comodo” z Tarnowskich Gór. W lutym przystąpiono do prac projektowych nowego obiektu. Opóźniały się one w związku z trudnościami jakie wystąpiły z ubezpieczycielem budynku. Firma „Filar’ odmówiła wypłaty odszkodowania i -nim się dogadano- upłynęło kilka miesięcy.Tymczasem władze miasta, a potem także powiatu monitowały i ponaglały Domatora do uporządkowania placu i rozbiórki pozostawionego tam murowanego budynku magazynowego oraz stalowych konstrukcji .Rozkradano wszystko to, co dało się stamtąd ukraść. Widoki zdewastowanych obiektów nie nastrajały optymistycznie.Już w styczniu 2000 roku powiatowy inspektor budowlany nakazał zabezpieczyć teren katastrofy i przedłożyć ekspertyzę stanu technicznego obiektu. Do 28 lutego firma miała czas na ewentualne uporządkowanie miejsca. Po licznych monitach i ponagleniach w maju przedłożono ekspertyzę, z której wynikała konieczność rozbiórki hali wraz ze ścianami bocznymi. Po raz kolejny nakazano to firmie. Poszło także powiadomienie do prokuratora o zagrożeniu, jakim jest niezabezpieczony teren po katastrofie. Domator odwołał się do śląskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego i ten uchylił decyzję powiatowego inspektora, dopatrując się w niej uchybień formalnych. Sprawę skierowano do powtórnego rozpatrzenia. W sierpniu ponownie nakazano budynek rozebrać i uzgodniono z firmą, że stanie się tak do grudnia ub. roku. Tymczasem okazało się, że Domator po raz kolejny odwołał się od tej decyzji. Utknęła ona u wojewódzkiego inspektora i jest tam już 4 miesiące.Natomiast w listopadzie 2001 prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zagrożenia jakie sprawia plac i to, co na nim jest. „Dochodzenie nie dało podstaw do wszczęcia działań” - brzmiała konkluzja.- Dwa razy temat stawał już na sesjach powiatowych. Władze Czerwionki- Leszczyn są skrajnie zniecierpliwione tym stanem rzeczy. Domagają się ode mnie działań- mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Tomasz Glenc.- A je nie mam możliwości prawnych, by cokolwiek egzekwować.Dyr. Paweł Zyzik z Domatora, który po naszym tekście w roku ubiegłym obiecywał początek prac jeszcze w 2001 roku twierdzi, że opóźnienia wynikają nie z ich winy.-W dalszym ciągu opracowujemy dokumentację techniczną. Przyszły użytkownik hali JDM nie wyraża zgody na rozwiązania konstrukcyjne. Po prostu nie zgadza się na umieszczenie słupów w hali sprzedaży, a inne rozwiązania podnoszą nam koszty- tłumaczy P.Zyzik., a na sugestie czy firma przypadkiem nie ma kłopotów ze środkami na ten cel dodaje: - Domator to holding, w razie jakichkolwiek kłopotów zawsze możemy przesunąć finanse z jednej firmy do drugiej. Jesteśmy gotowi w każdej chwili przystąpić do prac.Dlaczego zatem tak upierają się przy nakazie rozbiórki murowanego zaplecza i ciągłymi odwoływaniami się przedłużają trwający stan?- Bo jesteśmy w posiadaniu opinii budowlanej, że budynek nie budzi obaw i będzie nam przydatny. Będzie integralną częścią nowego obiektu. Jego rozbiórka, co nakazuje nam pan Glenc, jest nierozsądna z ekonomicznego punktu widzenia, choć rozumiem, że estetycznie razi.I tak w Leszczynach nadal straszyć będzie zniszczony i zdewastowany plac ( dyr. Zyzik twierdzi, że tablice, zabezpieczenia płotki, które firma kilkakrotnie montowała ponownie, są rozkradane w tempie oszałamiającym), dopóki portugalski właściciel sieci „Biedronka” nie zgodzi się na słupy, albo póki Domator nie zdecyduje się dołożyć do projektu technicznego wystarczających środków....
Pawilon Biedronka oraz teren na którym stoi, to własność Przedsiębiorstwa Usługowo-Handlowego „Domator - Comodo” z Tarnowskich Gór. W lutym przystąpiono do prac projektowych nowego obiektu. Opóźniały się one w związku z trudnościami jakie wystąpiły z ubezpieczycielem budynku. Firma „Filar’ odmówiła wypłaty odszkodowania i -nim się dogadano- upłynęło kilka miesięcy.Tymczasem władze miasta, a potem także powiatu monitowały i ponaglały Domatora do uporządkowania placu i rozbiórki pozostawionego tam murowanego budynku magazynowego oraz stalowych konstrukcji .Rozkradano wszystko to, co dało się stamtąd ukraść. Widoki zdewastowanych obiektów nie nastrajały optymistycznie.Już w styczniu 2000 roku powiatowy inspektor budowlany nakazał zabezpieczyć teren katastrofy i przedłożyć ekspertyzę stanu technicznego obiektu. Do 28 lutego firma miała czas na ewentualne uporządkowanie miejsca. Po licznych monitach i ponagleniach w maju przedłożono ekspertyzę, z której wynikała konieczność rozbiórki hali wraz ze ścianami bocznymi. Po raz kolejny nakazano to firmie. Poszło także powiadomienie do prokuratora o zagrożeniu, jakim jest niezabezpieczony teren po katastrofie. Domator odwołał się do śląskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego i ten uchylił decyzję powiatowego inspektora, dopatrując się w niej uchybień formalnych. Sprawę skierowano do powtórnego rozpatrzenia. W sierpniu ponownie nakazano budynek rozebrać i uzgodniono z firmą, że stanie się tak do grudnia ub. roku. Tymczasem okazało się, że Domator po raz kolejny odwołał się od tej decyzji. Utknęła ona u wojewódzkiego inspektora i jest tam już 4 miesiące.Natomiast w listopadzie 2001 prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zagrożenia jakie sprawia plac i to, co na nim jest. „Dochodzenie nie dało podstaw do wszczęcia działań” - brzmiała konkluzja.- Dwa razy temat stawał już na sesjach powiatowych. Władze Czerwionki- Leszczyn są skrajnie zniecierpliwione tym stanem rzeczy. Domagają się ode mnie działań- mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Tomasz Glenc.- A je nie mam możliwości prawnych, by cokolwiek egzekwować.Dyr. Paweł Zyzik z Domatora, który po naszym tekście w roku ubiegłym obiecywał początek prac jeszcze w 2001 roku twierdzi, że opóźnienia wynikają nie z ich winy.-W dalszym ciągu opracowujemy dokumentację techniczną. Przyszły użytkownik hali JDM nie wyraża zgody na rozwiązania konstrukcyjne. Po prostu nie zgadza się na umieszczenie słupów w hali sprzedaży, a inne rozwiązania podnoszą nam koszty- tłumaczy P.Zyzik., a na sugestie czy firma przypadkiem nie ma kłopotów ze środkami na ten cel dodaje: - Domator to holding, w razie jakichkolwiek kłopotów zawsze możemy przesunąć finanse z jednej firmy do drugiej. Jesteśmy gotowi w każdej chwili przystąpić do prac.Dlaczego zatem tak upierają się przy nakazie rozbiórki murowanego zaplecza i ciągłymi odwoływaniami się przedłużają trwający stan?- Bo jesteśmy w posiadaniu opinii budowlanej, że budynek nie budzi obaw i będzie nam przydatny. Będzie integralną częścią nowego obiektu. Jego rozbiórka, co nakazuje nam pan Glenc, jest nierozsądna z ekonomicznego punktu widzenia, choć rozumiem, że estetycznie razi.I tak w Leszczynach nadal straszyć będzie zniszczony i zdewastowany plac ( dyr. Zyzik twierdzi, że tablice, zabezpieczenia płotki, które firma kilkakrotnie montowała ponownie, są rozkradane w tempie oszałamiającym), dopóki portugalski właściciel sieci „Biedronka” nie zgodzi się na słupy, albo póki Domator nie zdecyduje się dołożyć do projektu technicznego wystarczających środków....
Komentarze