Dystrybucja szantażu


Bileterka stanęła jednak w drzwiach jak Rejtan i nie wpuściła ich na widownię, choć do końca filmu pozostało zaledwie pięć minut. Dlaczego? Była śmiertelnie przerażona, że może stracić pracę.- Dystrybutorzy znienacka sprawdzają, czy osoby będące na widowni mają wykupione bilety. Nie będę się narażać dla pana i pana dziecka - powiedziała.Trzylatek nie zobaczył więc, czym pasjonuje się jego starszy brat. Ojciec zaś, choć żal mu było malucha, uznał, że dla pięciu minut nie będzie wydawał 24 złotych na dwa bilety. Bilet dla żony i starszego synka i tak mocno uszczuplił rodzinny budżet.Historia zwyczajna. Nawet nie ma podstaw, by się obruszyć. W końcu dziś za wszystko powinno się płacić. A jednak sprawa ta sprowokowała w redakcji dyskusję o warunkach stawianych przez dystrybutorów właścicielom kina. Dystrybutor nakazuje, ile razy dziennie ma być wyświetlany film (bez względu na to, jakim powodzeniem cieszy się dany obraz) i w jakich porach. Jeśli nie podporządkują się jego żądaniom, straszy, że kopię filmu dostanie inne kino w innym mieście. Nadto bardzo często nie zgadza się na to, by w ciągu jednego dnia w repertuarze kina znalazły się dwa lub więcej filmów. Dlatego nie dziwmy się, kiedy skazani jesteśmy na to, że przez trzy tygodnie oglądamy tylko jeden i ten sam film. Ten stan zawdzięczamy kaprysowi dystrybutora, a nie właścicielowi czy dzierżawcy kina.Łatwiej spełniać żądania dystrybutorów filmowych, gdy ma się oddzielną salę kinową. Trudniej, gdy jest tak, jak w Teatrze Ziemi Rybnickiej, gdzie Kino Premierowe dzieli salę ze spektaklami teatralnymi i koncertami. Bywa i tak, że dystrybutorzy nie zgadzają się, by w danym dniu odbyło się przedstawienie czy koncert. Kultura w Rybniku podporządkowana jest w dużej mierze ich widzimisię.Z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że chodliwe filmy pozwalają zarobić tej instytucji na finansowanie bardziej elitarnych form kultury, takich jak dobry teatr czy koncert. Dystrybutor zabiera 50 proc. zysków z biletów, a właścicielowi kina po odliczeniu kosztów własnych (energii elektrycznej, ogrzewania i personelu obsługującego kino) zostaje około 35 proc. zysków. To sporo. Dlatego zaciska zęby i toleruje ten swoisty szantaż dystrybutorów.

Komentarze

Dodaj komentarz