Listonosze i gońcy


Lubię swego listonosza, bo nie mam powodu, by się go obawiać. Lubię go tym bardziej, bo mój listonosz ma przy mnie dużo pracy. Nie ma dnia, by coś do mojej skrzynki pocztowej nie musiał wrzucać. Obfita korespondencja, która kierowana jest do mnie niemal codziennie, ciąży mu w jego skórzanej torbie. Mam tego świadomość. Dlatego mojego listonosza zawsze traktuję z szacunkiem. Wiem, jak ciężko dla mnie pracuje.Parę dni temu mój sympatyczny listonosz został napadnięty. Pobity trafił do szpitala. Łupem bandytów, którzy przyszykowali na niego zasadzkę, stało się prawie 40 tysięcy złotych, które miał przy sobie. Na dzień napadu bandyci wybrali bowiem dzień emerytalnych i rentowych wypłat.Żal mi mojego listonosza. Tym bardziej, że nie wiem jakie konsekwencje wyciągną wobec niego jego przełożeni. Żal mi go, bo choć Bogu ducha winien, na pewno musi się teraz gęsto tłumaczyć przed policją i prokuratorem. Żal mi go, bo wypełnianie obowiązków zawodowych przypłacił własnym zdrowiem, dla emerytur i rent adresatów swojego rejonu narażając życie.I tak sobie myślę, że w dzisiejszych czasach poczta nie powinna roznosić ludziom pieniędzy. Emeryci i renciści powinni założyć sobie konta w bankach i na własną odpowiedzialność z tych kont pieniądze pobierać. Gdy zaś ktoś wysyła przekazem pocztowym pieniądze, listonosz nie powinien ich nam nosić do domu, lecz jedynie zostawić w skrzynce pocztowej zawiadomienie, że można je odebrać w urzędzie pocztowym. Tak byłoby lepiej. Dla listonosza. To oczywiste. Jednak i dla nas, bo napadów na pocztowców jest coraz więcej, więc straty, które w takim wypadku ponosi poczta, są spore, a koszty tych strat poczta przerzuca na nas – jej użytkowników, coraz to podnosząc ceny swoich usług.Usługi listonoszy poczty są bardzo drogie. Dlaczego tak twierdzę? Otóż okazuje się, że urzędom taniej jest zatrudniać gońców niż korzystać z jej usług. Tak czynią już urzędy miejskie w Rudzie Śląskiej i Żorach. Ostatnio z usług poczty zrezygnował rybnicki magistrat. Zatrudniając 11 gońców, zaoszczędził już od stycznia tego roku 17 tysięcy złotych, okazuje się bowiem, że zatrudnienie gońca jest dwukrotnie tańsze od usług pocztowca.Cieszę się, że bezrobotni dostali pracę magistrackich gońców, ale żal mi mojego listonosza, bo jak tak dalej pójdzie, to i on wkrótce znajdzie się na „kuroniówce”.To moim zdaniem jakiś absurd. Otóż gdy urzędy masowo przestaną korzystać z usług poczty, poczta znów podniesie ceny swych usług. A koszty te pokrywać będziemy my – szarzy obywatele. A nas, zwykłych Polaków – „szaraków”, jak mawia Stanisław Tym, raczej na pewno nie będzie stać na wynajęcie osobistego gońca.

Komentarze

Dodaj komentarz