Zabójcza śmieciarka


W ciągu kilku sekund pracująca maszyna zmiażdżyła go i uwięziła wewnątrz. Obecni przy wypadku ludzie sami nie zdołali wydobyć poszkodowanego. Zaradziła temu dopiero przybyła po kilkunastu minutach ekipa ratownicza Państwowej Straży Pożarnej z Wodzisławia. Strażacy poprzecinali w śmieciarce przewody hydrauliczne, co zluzowało zablokowany zabierak odpadów i pozwoliło uwolnić, a następnie wyjąć ciężko rannego mężczyznę ze śmieciarki. W tym czasie na miejscu czekała już karetka pogotowie ratunkowego. Mimo natychmiast podjętej przez lekrzy akcji reanimacyjnej mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitla w Rydułtowach. Przyczyną śmierci były ciężkie urazy powstałe w wyniku zmiażdżenia klatki piersiowej. Okoliczności zaistnienia wypadku zbada Państwowa Inspekcja Pracy.- Pracownik był przeszkolony w zakresie wykonywania swoich obowiązków zawodowych i przeszedł odpowiedni kurs z przepisów bhp - mówi prezes spółki „Naprzód” Andrzej Adamczyk. – Nikt dotąd nie potrafi wyjaśnić, w jakich celach wyszedł na dach śmieciarki. Tam mają prawo przebywać wyłącznie mechanicy przy usuwaniu awarii urządzeń.Czasowo zameldowany w Radlinie mężczyzna był żonaty i osierocił troje dzieci.

Komentarze

Dodaj komentarz