Widmo zbiornika


System ochrony przeciwpowodziowej dorzecza górnej i środkowej Odry powstał w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Zainicjowany po ogromnej powodzi sprzed stu lat, obmyślany został jako swoista fortyfikacja, na którą składają się zbiorniki retencyjne, suche zbiorniki przeciwpowodziowe, kanały ulgi, poldery i wały przeciwpowodziowe. Powódź sprzed pięciu lat poddała go surowemu egzaminowi sił natury. Niespotykany napór wód Odry i Nysy Kłodzkiej w miejscowościach położonych wzdłuż tych rzek w ciągu kilku dni spowodował straty przekraczające 9 mld zł, w tym największe w województwach: wrocławskim, katowickim, wałbrzyskim i opolskim. Odżył plan budowy zbiornika przeciwpowodziowego „Racibórz Dolny”.Pierwsza koncepcja budowy tego zabezpieczenia pochodzi sprzed 120 lat i też była efektem katastrofalnej powodzi, tym razem z 1880 roku. Wrócono do niej po zakończeniu drugiej wojny światowej. Ogrom zadań, a co za tym idzie – skala potrzeb finansowych, przekreśliły realizację tego zadania na koleje lata. Od roku 1978 zbiornik retencyjny znajduje się w planach zagospodarowania przestrzennego gmin, na których jest zlokalizowany. Odtąd właśnie mieszkańcy Nieboczów i Ligoty Tworkowskiej siedzą na walizkach. Zakaz budowy nowych domów i perspektywa wysiedlenia powoduje pustoszenie, starzenie się, a co za tym idzie – postępującą degradację tej części wsi.Nadzieja na uratowanie obu sołectw przed budową zbiornika w paradoksalnych okolicznościach powstała tuż po powodzi z 1997 roku. O dziwo, gdy tylko wody ustąpiły, zarówno mieszkańcom, jak i samej gminie przyznano spore pieniądze na odbudowę zniszczonych domów i infrastruktury. Szkoda tego było, bo i tak prędzej czy później prawdopodobnie wszystko pójdzie na marne. A można było tę sytuację dobrze wykorzystać dla urzeczywistnienia planu budowy zbiornika.Przeprowadzona po powodzi przez Pracownię Badań Społecznych z Katowic wśród mieszkańców obu sołectw ankieta wyraźnie wskazywała na ich gotowość do opuszczenia terenów planowanych do zajęcia pod projektowany zbiornik. Tylko 5 proc. spośród nich było zdecydowanie przeciw, natomiast 82 proc. wyraziło gotowość do przesiedlenia, a 3 proc. nie udzieliło odpowiedzi. Był to najbardziej dogodny czas na bezkonfliktowe i oszczędne, bez straty nakładów poniesionych na odbudowę zniszczeń popowodziowych, przeprowadzenie operacji wysiedlenia mieszkańców 176 gospodarstw ze spornego terenu. Gdy minął szok powodziowy, a ludzie wyremontowali zalane domy, nadzieje pozostania na swoim odżyły. Któż rozsądny będzie wysiedlać z dopiero co wyszykowanych domostw?Atmosfera wysiedleń odżyła w 2000 roku, czyli przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej zwrócił się do rad gmin Lubomia, Racibórz, Krzyżanowice i Kornowac o podjęcie uchwał w sprawie przystąpienia do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, który uwzględniałby zbiornik i konsekwencje jego oddziaływania. Gminy powiatu raciborskiego pozytywnie przegłosowały zaproponowaną uchwałę, natomiast rada Lubomi wyraziła protest przeciwko latami ciągnącemu się przedmiotowemu traktowaniu swoich mieszkańców. Powód: 40 proc. gruntów przeznaczonych pod budowę zbiornika i 100 proc. mieszkańców do wysiedlenia (711 osób) to właśnie obywatele dwóch sołectw lubomskich, czyli Nieboczów i Ligoty Tworkowskiej.Po tej uchwale protestacyjnej w Lubomi zawrzało. Burzę niezadowolenia wzmogły kampanijne wypowiedzi niektórych chętnych z kolejki do kasy po diety na Wiejskiej w Warszawie. W przekrzykiwaniu się królował były poseł Czesław Sobierajski, który w wypowiedzi prasowej z tamtego czasu zapewniał, że zna już miejsce przesiedlania ludzi, i obiecywał tysiące miejsc pracy przy budowie zbiornika dla zwalnianych z kopalń górników. Takiej wypowiedzi udzielił jednemu z dzienników wojewódzkich, wypierając się tego później podczas spotkań z mieszkańcami gminy. Ci nie zapomnieli mu tego do dziś.Zaktywizował się też Społeczny Komitet Obrony Mieszkańców Wsi Nieboczowy i Ligota Tworkowska, który przygotował alternatywny, wykluczający konieczność budowy zbiornika program zabezpieczenia miejscowości nadodrzańskich przed skutkami powodzi. Czytamy w nim między innymi: „Rzeka zawsze może przyprowadzić trochę więcej wody, niż zbiorniki są w stanienie przyjąć. Dlatego należy zrobić jej miejsce, odsuwając jak najdalej wały od niej; naturalne zagłębienia, jak np. liczne w naszym rejonie wyrobiska żwirowni, utrzymywać w takim stanie, aby mogły w razie potrzeby przyjąć jak największą ilość wody. Tereny swobodnego rozlewania wody muszą być zbudowane również poniżej Raciborza, a miejsca jest tam aż nadto”.W listopadzie ubiegłego roku program został wysłany do ministra środowiska Stanisława Żelichowskiego. W tej samej sprawie odbyło się też w gminie spotkanie mieszkańców z przewodniczącym senackiej komisji ds. ochrony środowiska senatorem Adamem Graczyńskim. Dotąd minister środowiska Stanisław Żelichowski nie odpowiedział na propozycję komitetu.Senator Adam Graczyński wraz z posłem Tadeuszem Motowidło obiecali, że gdyby budowa zbiornika okazała się rozwiązaniem nieuchronnym, wówczas będą pilnować przestrzegania zasady podmiotowego traktowania mieszkańców Ligoty Tworkowskiej i Nieboczów. Jak to zostało określone podczas listopadowego spotkania, chodzi o „rzeczywisty, a nie medialny dialog z ludźmi”.Są już pierwsze efekty tych obietnic. Pod koniec stycznia w urzędzie wojewódzkim odbyło się spotkanie, na które wicewojewoda Marek Sztolcman zaprosił przedstawicieli wszystkich stron uczestniczących w rozwiązaniu tego nabrzmiałego od lat problemu społecznego i gospodarczego. Mieszkańców obu przeznaczonych do wysiedlenia sołectw reprezentował wójt Lubomi Czesław Burek. Zgodnie z przedstawionymi założeniami programu „Odra 2006” budowa zbiornika „Racibórz Dolny” nadal jest w planie.– Władze samorządowe gminy nieustannie podejmują wysiłki mające na celu uchronienie mieszkańców dwóch naszych sołectew przed wysiedleniem – zapewnia wójt Lubomi Czesław Burek. – Jeśli na szczeblu rządowym zapadną niekorzystne dla tych ludzi decyzje, to bez naszej akceptacji. Gdyby miało dojść do wysiedleń, wówczas gmina deklaruje pełną pomoc mieszkańcom tych dwóch sołectw w zakresie wszystkich spraw z tym związanych. Mam na myśli przede wszystkim poradnictwo prawne, przygotowanie w planie przestrzennego zagospodarowania gminy nowych parceli, szacowania poszczególnych majątków, negocjowania z przedstawicielami rządu.Na następne spotkanie zaproszeni zostaną mieszkańcy przewidzianych do wysiedlenia sołectw.

Komentarze

Dodaj komentarz