20021305
20021305


Jaja przypominają wielkością strusie, ale ze względów oszczędnościowych wykonane są z gipsu. W tym celu Aleksandra, wykorzystując gumowe baloniki i silikon, sporządziła specjalną formę do ich odlewania. Łatwo byłoby je odlewać, gdyby były pełne, ale wówczas każde ważyłoby kilka kilogramów. Dlatego ścianki pustego w środku gipsowego jaja wzmocnione są przy pomocy swoistego zbrojenia ze zwykłego bandażu. Wykonane tym sposobem jajo kilka dni musi schnąć, a później jest szlifowane, polerowane i zaciągane bezbarwnym podkładem, co pozwala uniknąć wpijania farb przez gips.Potem przychodzi pora na zdobienie. Jedne maluje pastelami, temperą, farbami olejnymi lub akrylowymi, inne wykleja pociętym na wąziutkie paski obrazkiem, a niektóre okleja pieniędzmi, piórkami, baziami, kolcami róży czy po prostu znalezionymi w garażu śrubkami.Pomysł pierwszej kraszanki powstał wtedy, gdy Ola była bez pracy i wiele godzin samotnie spędzała w domu. Od dwóch lat jest przedszkolanką w rodzinnej Zawadzie.- Pokazuję swoje prace Tygryskom - (tak nazwała się jej grupa 5-latków) - a one je oceniają - zwierza się Ola. - Dzieci są niezwykle surowymi sędziami, gdyż nieznana im jest postawa kunktatorstwa. Albo się podoba, albo nie. Dlatego ich oceny traktuję ze szczególną powagą. Jeśli kilka Tygrysków mówi, że coś jest brzydkie, wiem, że coś jest nie tak.Zajęcia plastyczne z przedszkolakami Aleksandra Fojcik traktuje jako jeden z najważniejszych elementów procesu wychowawczego dziecka. Odrzuca twierdzenie, jakoby tylko wybrani obdarzeni byli talentem plastycznym. Dla niej każde dziecko, ze swoim niezwykłym darem obserwacji i umiejętnością artykułowania upodobań, jest potencjalnym artystą. Dlatego nigdy swoim wychowankom nie narzuca sposobu wykonania rysunku czy rzeźby z plasteliny. Nawet takiemu, który przychodzi po radę, raczej stara się nie podpowiadać gotowego rozwiązania, a tylko sugeruje sposób znalezienia wyjścia z kłopotu.- Podobnie jak do wielu rzeczy, tak i do zajęć artystycznych dzieci podchodzą bez kompleksów - mówi Ola. - Wynika to stąd, że ich umysł nie jest skażony wiedzą teoretyczną. Gdy oglądali te moje kraszanki, sami oceniali koncepcję, technikę i sposób wykonania pracy. Najwyżej oceniają pomysły oryginalne, niepospolite, bo dzieci z natury mają awangardowe upodobania.Kraszanki Aleksandry Fojcik w większości rozrzucone są po domach przyjaciół w całej Polsce. Ściągnięcie ich na wystawę wielkanocną zabiera jej przeważnie kilka tygodni. Te pokazane na zdjęciach przyjechały przed świętami z Wrocławia.

Komentarze

Dodaj komentarz