Będzie trzecia runda


- Nam chodzi tylko o jedno: tak ważnych decyzji nie załatwia się ponad głowami szarych obywateli - mówi Barbara Janik z komitetu protestacyjnego. - A nas postawiono przed faktem dokonanym. Tak się w wolnym i demokratycznym państwie nie postępuje z ludźmi. Nie można nami pomiatać jak podwładnymi. W pewnym momencie poczuliśmy się we własnym kraju jak obywatele drugiej kategorii. I tak się czujemy nadal.Hasło o likwidacji Szkoły Podstawowej nr 23 w Niewiadomiu zaczęło się pojawiać już jesienią 2000 roku. Wtedy jeszcze podstawówka sama próbowała się bronić, proponując władzom oświatowym utworzenie szkoły z klasą sportową. To, zdaniem autorów pomysłu, mogło utorować drogę do uzyskania zgody na utrzymanie szkoły podstawowej i gimnazjum w jednym budynku. Gdy jednak podczas grudniowego zebrania rodziców, dyrektorka szkoły przekazała informację władz oświatowych Rybnika o zamiarze likwidacji podstawówki i projekcie utworzenia w jej miejsce gimnazjum, natychmiast z ich strony padła propozycja ratunkowego powołania zespołu szkół, mającego połączyć w jednym budynku oba poziomy kształcenia. Na to jednak nie zezwalały obowiązujące wówczas przepisy. Mimo buntu, pikiet i prób straszenia protestem głodowym, rodzice musieli ustąpić. Dzieci poprzenoszono do innych placówek i wraz z upływem kolejnych tygodni i miesięcy nowego roku szkolnego konflikt powoli przygasał. Plastrem na rany rozżalonych rodziców okazało się solidne rozwiązanie przez władze Rybnika kwestii dowozu dzieci do nowych szkół gimbusami. Dla uciszenia rewolty zafundowano darmowe przejazdy także dzieciom rydułtowskim, których spora grupa uczęszczała do dawnej SP 23, gdyż szkoła leży na granicy obu miast. Rybnickie gimbusy, które miały być zimnym okładem na rozpalone głowy niezadowolonych rodziców, niespodziewanie okazały się wiatrem na stygnące iskry trwającego ponad rok protestu. Powiało 24 stycznia bieżącego roku.Znanej ze spokoju i rozważnego działania dyrektorce Szkoły Podstawowej nr 3 Joannie Rusok nowy rok szkolny 2001/2002 przyszło rozpocząć w atmosferze odbierania ciosów z dwóch stron. Stołek przejęła po zwolnionej w atmosferze skandalu poprzedniczce i od pierwszego dnia urzędowania znalazła się pod ostrzałem spojrzeń obserwujących ją nauczycieli. Zanim tu przyszła, ci mieli już swojego kandydata na dyrektora. Nie przeszedł jednak przez sito zespołu kwalifikacyjnego ze względów proceduralnych. Z drugiej strony stale musiała ścierać się z animozjami tej części rodziców, których dzieci od 1 września przeniesione zostały tu ze zlikwidowanej podstawówki radoszowskiej. Mimo iż są mieszkańcami Rydułtów, nowej szkole nieustannie okazywali wrogość. Czas jednak goi rany, a więc i tu z czasem przycichały urazy. Tak było do 23 stycznia bieżącego roku.Następnego dnia dyrektor Joanna Rusok odebrała ów anonimowy telefon. Podająca się za matkę jednego z uczniów rozmówczyni przekazała informację, jakoby kierowcy gimbusów jeździli pijani, nie posiadali ważnych badań psychotechnicznych, prowadzili pojazdy niebezpiecznie, a autobusy były niesprawne technicznie i w czasie mrozów było w nich zimno. Zaraz po tej rozmowie Joanna Rusok zwróciła się do Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu z prośbą o pomoc w sprawdzeniu tych doniesień. O godzinie 15.15 pod szkołą pojawił się patrol drogówki i policjanci sprawdzili zasadność postawionych w anonimowej rozmowie zarzutów. Żaden z nich nie znalazł potwierdzenia w faktach: wszelka dokumentacja była w porządku, pojazd w pełni sprawny, a kierowca trzeźwy.Mogło się na tym skończyć, gdyby nie to, że jedna z nauczycielek rzuciła podejrzenie, jakoby autorką anonimowego telefonu była jedna z najbardziej aktywnych przeciwniczek likwidacji rybnickiej podstawówki. Niedługo potem w radoszowskiej gazetce parafialnej „Spektrum” opublikowany został artykuł pt. „Nie przesadzajcie starych drzew”. Członkowie dawnego komitetu protestacyjnego, broniącego utrzymania niewiadomskiej podstawówki, jeszcze raz upomnieli się o jej reaktywowanie. Pod koniec lutego na adres dyrekcji Szkoły Podstawowej nr 3 w Radoszowach przyszedł list podpisany przez posądzaną o anonimowy telefon Barbarę Janik. Oświadczyła, że nie ma z nim nic wspólnego, porosiła o oczyszczenie z zarzutu o autorstwo anonimowego telefonu i kolejny raz skrytykowała decyzję o likwidacji rybnickiej SP 23. W końcowej części pisma patetycznie przytoczyła cytat z noblowskiej powieści Hemingwaya: „Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. Na tym jednak nie skończyła się seria nękającej szkołę korespondencji. Z początkiem marca dyrektorka Joanna Rusok otrzymała ostry w tonie list na papierze firmowym czasopisma „Rodzice w Szkole”. Redaktor naczelny wzywa w nim do publicznego przeproszenia matki pomawianej o autorstwo anonimowego telefonu. Dyrektorka zadośćuczyniła jego żądaniu.- Chodzi mi już tylko o dobro dzieci - mówi Joanna Rusok. - Nie mam nic wspólnego z likwidacją niewiadomskiej szkoły, a na mnie się wszystko skrupiło. Nie żałuję siebie, bo świadomie podjęłam decyzję o objęciu stanowiska dyrektora w Szkole Podstawowej nr 3 w Rydułtowach, ale w związku z tym spada na mnie obowiązek zapewnienia uczniom warunków do spokojnej nauki. Okazuje się, że myśmy wyciągnęli rękę do rodziców dzieci przeniesionych do nas z Rybnika, a dostaliśmy, używając dawnego języka szkolnego, po łapach. Właśnie dla dobra dzieci chciałabym, żeby się to wszystko jak najszybciej skończyło.A czy - i kiedy się skończy, nie wiadomo. Rodzice dwie przegrane rundy mają za sobą. Nie pomogły zeszłoroczne protesty, nic nie dała telefoniczna prowokacja z rzekomo skandalicznie niebezpiecznym dowozem dzieci do nowej szkoły. Rodzice wręcz twierdzą, że anonimowy telefon wymyśliła szkoła. W szkole pada pytanie o motyw takiego działania. - Żeby sobie narobić niepotrzebnych kłopotów? - pyta dyrektorka Joanna Rusok.A przygotowania do rozpoczęcia trzeciej rundy już są w toku. W ringowy gong uderzyła nowa minister edukacji Krystyna Łybacka, legalizując na początku marca niezgodną dotąd z przepisami możliwość łączenia szkoły podstawowej z gimnazjum pod jednym dachem. Czyli to, co w zeszłym roku pomogło rybnickim radnym zlikwidować Szkołę Podstawową nr 23 w Niewiadomiu, dziś już nie obowiązuje.- Ubiegłoroczną batalię o utrzymanie SP 23 przegraliśmy ze szkodą dla naszych dzieci i lokalnej społeczności - mówi Barbara Siwczyk z komitetu protestacyjnego. - Teraz sytuacja zmieniła się na naszą korzyść. Nowe rozporządzenie minister Łybackiej dopuszcza możliwość istnienia szkoły podstawowej i gimnazjum w jednym budynku. Mamy więc nadzieję, że władze Rybnika wezmą to pod uwagę i wysłuchają naszego postulatu o reaktywowaniu naszej szkoły podstawowej w Niewiadomiu. Będziemy walczyć do skutku. A jest nas nadal sporo.Innego zdania jest odpowiedzialny za sprawy oświaty wiceburmistrz Rydułtów Henryk Niesporek. Twierdzi, że spór ma już wyłącznie charakter ambicjonalny, a w jego podtrzymaniu zaangażowanych jest obecnie niewiele rodziców.- Teraz wywołuje to jedynie niepotrzebne animozje i utrudnia pracę Szkole Podstawowej nr 3 w Rydułtowach - mówi. - Z naszych informacji wynika, że dzieci już się zaadoptowały w nowej szkole, a jątrzy już tylko garstka dorosłych. Mam nadzieję, że ten topór wojenny zostanie do końca roku szkolnego zakopany. Nie można mówić o dobru dzieci i jednocześnie wrogo nastawiać je do szkoły. Taka postawa niczego dobrego nie wróży.Matki z komitetu protestacyjnego nie chcą się pogodzić z taką argumentacją. Twierdzą, że w sprawie zaistniałych zmian Rybnik ponad ich głowami dogadał się z Rydułtowami. Ich zdaniem, przesunięcie rydułtowskich dzieci do szkoły w ich miejscu zamieszkania z jednej strony pomogło zlikwidować niewiadomską SP 23, z drugiej pozwoliło utrzymać kurczącą się podstawówkę w Rydułtowach.Gong zadzwonił do trzeciego starcia. Praktyka podpowiada, że zawodnik, który przegrał pierwsze dwie rundy, raczej rzadko wygrywa trzecią. Zdesperowani rodzice są innego zdania.

Komentarze

Dodaj komentarz