Argentyńska picerka


Dwa lata temu państwo Mielniccy z Rogowa postanowili sprzedać swoje mieszkanie w rydułtowskim bloku i rozejrzeć się za jakimś domem na wsi. Ten upatrzony w Rogowie miał kilkadziesiąt lat, ale zdrowe mury i ładną architekturę. Z wszystkich okien widok na pola, las i łąki. Zaraz gdy dom kupili, widać było, że jak najszybciej trzeba wymienić zużyte okna, piece kaflowe mogą zostać dla ozdoby, ale dla wygody trzeba zainstalować centralne ogrzewanie. Potrzeba na to około 30 tys. zł, a po kupieniu domu rodzinne konto golusieńkie było jak święty turecki. Postanowili pożyczyć. Pewnego dnia pani Elżbieta trafiła w gazecie na reklamę firmy, która jak ulał pasowała do spełnienia marzeń o wiejskim domku z nowoczesnymi oknami i centralnym ogrzewaniem na zimę. Było to Towarzystwo Finansowe „Prestige”.Po kilku dniach rodzinnych narad i kalkulacji wybrała się pod wskazany adres do Wodzisławia z zamiarem zasięgnięcia informacji o możliwości otrzymania kredytu. Adres się zgadzał, na szyldzie wszystko jak w gazecie. Choć lato było w pełni, wydawało się, że to upragnione kaloryfery tak grzeją, a za nowiutkim oknem zając po śniegu biegnie przez podwórko. I to wszystko może się spełnić po wyjściu z biura przy ul. Kubsza w Wodzisławiu.Tu sprawa poszła ekspresowo. Agent szybko wytłumaczył, w czym rzecz, powiedział, gdzie co wpłacić, w którym miejscu podpisać i obiecał za jakiś miesiąc pieniądze. Elżbieta Mielnicka wpłaciła 1200 zł opłaty wstępnej, 64 zł kwartalnego ubezpieczenia (?) i 319 zł raty. Po upływie miesiąca wpłaciła kolejną ratę i sprawdziła, czy na konto wpłynęły obiecane pieniądze. Na razie nie było. Nie było ich też dzień przed terminem uiszczenia kolejnej raty. Wtedy przypomniała sobie, że przecież oni w ogóle nie zapytali o numer konta, a obiecali przelać na nie pieniądze. Na wszelki wypadek przed wpłaceniem kolejnej raty pojechała do Towarzystwa Finansowego „Prestige” zapytać o przyczynę zwłoki.A tu jak mydlana bańka prysnęło marzenie o rozgrzanych kaloryferach i skaczącym za szybą nowego okna zajączku. W tej firmie, jak się okazało, na swoją kolejkę czekać można nawet 10 lat, a o gotówce i tak nie ma co marzyć. Ale umowa została podpisana i wszystko jest w porządku. Regulamin zezwala wprawdzie na jednostronne jej zerwanie z możliwością odzyskania przynajmniej części wpłaconych pieniędzy, jednak pani Mielnickiej odpisano, że należy się jej 0,00 zł, choć wpłaciła blisko 2 tys. zł. Gdy z interwencją udała się do głównej siedziby firmy w Katowicach, tu w budynku przy ul. Markiefki rozmawiano z nią tylko przez domofon.- Zdecydowanie odradzam zaciągania w TF Sp. z o.o. Prestige jakichkolwiek kredytów na remont czy cele związane z zakupem jakichś sprzętów albo mieszkania - mówi rzecznik konsumentów Kazimiera Lalik. - Zetknęłam się w praktyce rzecznikowskiej z wieloma klientami, którzy w dobrej wierze zawarli z nimi umowę. Przed jej podpisaniem agenci obiecywali przydzielenie pożyczki w bliskim terminie 1-3 miesięcy, a w umowie w ogóle nie wspomina się o pożyczce gotówkowej. Ten typ zaciągania kredytów opiera się o niesławny w Polsce system argentyński. Ktoś może liczyć na szybką gotówkę, a czekać będzie nawet 10 lat i nie otrzyma kredytu w gotówce, bo takich udzielają jedynie banki.Pani Elżbiecie Mielnickiej też nikt nie powiedział, że nie otrzyma gotówki. Wręcz przeciwnie - mamiono ją, że pieniądze będą za „jakiś miesiąc”. Dochodzenie roszczeń jest bardzo trudne, bo po pierwsze klient podpisał niekorzystną dla siebie umowę, a ta wiąże strony; po drugie zaś - przystąpił do towarzystwa, które rządzi się wewnętrznymi regulaminami, też często niekorzystnymi dla niego. Postępowanie sądowe o rozwiązanie tej umowy i domaganie się zwrotu wpłaconych pieniędzy winno się odbywać w Sądzie Antymonopolowym w Warszawie. Wiąże się to jednak ze sporymi kosztami i stresem.Osoby zdecydowane na wchodzenie w układy z towarzystwami finansowymi funkcjonującymi w oparciu o argentyński system kredytowania powinny dobrze zapoznać się z treścią przedstawionej do podpisania umowy. Nie należy działać pochopnie i w pośpiechu. A najlepiej zasięgnąć rady prawnika. Podpisanie umowy najczęściej jest wyrokiem dla klienta.Osoby, które znalazły się w podobnej do Elżbiety Mielnickiej z Rogowa sytuacji, prosimy o kontakt z redakcją „Nowin”. Niech z tych szkód będzie przynajmniej taka korzyść, że inni unikną niepotrzebnych kłopotów.

Komentarze

Dodaj komentarz