Lech Pierchała, plastyk związany z rybnicką biblioteką, udowadnia, że fascynacja rybami nie musi kończyć się na wigilijnym stole. Jego pasja do wodnego świata i niezwykłych kształtów ryb zaowocowała wyjątkową wystawą, którą można podziwiać do końca grudnia w siedzibie biblioteki w Rybniku.
Artysta, który nie lubi ryb na talerzu
Lech Pierchała przyznaje wprost: nie jest smakoszem ryb, a świąteczny karp mógłby dla niego nie istnieć. – Dla mnie święta mogą obejść się bez tej ryby. Jeśli już jakaś ryba ląduje na wigilijnym stole, to jest to filet, na przykład z mintaja – mówi. Jego miłość do ryb to fascynacja ich formą, różnorodnością gatunków i wodnym środowiskiem. – Zaciekawiła mnie forma ryby, jej kształt. Podłużna, wyciągnięta, garbata. Ma mnóstwo kształtów, jest dużo gatunków. Lubię też wodę, uwielbiam pływać, może to wszystko się jakoś tam wiąże – opowiada artysta.
Od rysunku do metaloplastyki – kreatywna droga
Pierchała początkowo tworzył rysunki ryb ołówkiem, czarnym długopisem czy tuszem. – Rysuje najchętniej czarnym długopisem, który jest dla niego jak kredka, ale też ołówkiem czy tuszem – zdradza. Jednak tradycyjne malowanie farbami szybko go znużyło – pędzel zamienił na aerograf, a użytkowe malowanie motorów przełożył na sztukę. Obrazy wykonane aerografem są, według niego, nawet trwalsze niż te olejne.
Metaloplastyka – ryba, która „żyje”
Kilka lat temu artysta poczuł, że w jego pracach brakuje przestrzenności. Zamiast rzeźby, sięgnął po metaloplastykę. – W garażu znalazłem miedziany drucik, zawinąłem go, przylutowałem. Potrafię to robić, bo z wykształceniem jestem elektronikiem – wspomina. Tak powstały pierwsze przestrzenne rybki, a drucik miedziany zastąpił kreskę z rysunku.
Największym wyzwaniem okazała się ryba z miedzi, nad którą Pierchała pracował niemal rok. Umieszczona w szklanej gablocie, przypomina akwarium – ale to nie wszystko! Dzięki prostemu mechanizmowi i trzem silniczkom ryba „ożywa”. Wystarczy nacisnąć guzik, by pojawiły się znaki zodiaku i cyfry, pozwalając wylosować szczęśliwy numer, na przykład datę urodzenia.
Co dalej?
Po zakończeniu wystawy artysta nie wie jeszcze, jaki los spotka jego niezwykłą rybę, ale chciałby zachować ją jako pierwowzór. Obecnie pracuje już nad kolejnymi projektami – wężem i rakiem. Jego twórczość pokazuje, że sztuka może być nie tylko piękna, ale i interaktywna, a inspiracji można szukać nawet w najmniej oczywistych miejscach.
Wystawę Lecha Pierchały można oglądać jeszcze do końca grudnia w rybnickiej bibliotece. To wyjątkowa okazja, by zanurzyć się w artystyczny świat ryb, które „żyją” nie tylko w wodzie, ale i w wyobraźni twórcy.