Referendum w Budryku


Związkowcy nie mogą dojść do porozumienia z pracodawcą w kwestiach płacowych. Myśleli, że uda się to z nowym prezesem spółki, niestety – jak twierdzą – nic się nie zmieniło, a układ, który trwał w Budryku przez lata, trwa nadal. Jak wyjaśnia Andrzej Powała, szef Solidarności w kopalni, kiedy poczyniono oszczędności m.in. w naliczaniu ubiegłorocznej barbórki i czternastki, załoga kopalni oczekiwała podwyżek stawek osobistego zaszeregowania. Tymczasem Piotr Bojarski, prezes kopalni, wycofał się z wcześniejszych ustaleń dotyczących podwyżek wynagrodzeń. – Zaskoczyła nas buta i bezczelność prezesa podczas negocjacji w ramach sporu zbiorowego. Takie jednostronne zerwanie rozmów przez zarząd kopalni spowoduje niepokoje społeczne wśród załogi. Jego nieznajomość ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych nie zwalnia go od odpowiedzialności – mówi Andrzej Powała. Wraz z referendum strajkowym przeprowadzony został również sondaż w sprawie wyłonienia trzech związków, które reprezentowałyby załogę w rozmowach i sporze zbiorowym z zarządem. Najwięcej głosów górnicy oddali na Solidarność – 987, Kadrę – 927 oraz Sierpień 80 – 760. Kolejne związki otrzymały: ZZ Górników – 154, ZZ PTiA – 29, ZZ Przeróbka – 40 i ZZ Maszynistów – 10. Blisko 90 proc. z głosów ważnych oddanych w referendum opowiedziało się za podwyżką i strajkiem. 1 grudnia w Budryku mogło być około 1,2 tys. pracowników. Według wyliczeń związkowców poparło ich 960 osób. – Niestety zarząd kopalni nie chce udzielić nam informacji, ilu górników było zatrudnionych w piątek, w dniu trwania referendum – żalą się związkowcy. (MS)foto 2Zarząd jednostronnie zerwał negocjacje – mówi Andrzej Powała, szef kopalnianej Solidarności

Komentarze

Dodaj komentarz