Sprawiedliwość na odległość


Oskarżonymi są psychiatrzy Leszek A. i Andrzej B., którzy za niewielkie kwoty mieli uchronić trzech młodych ludzi przed odbyciem służby wojskowej. Takie zarzuty postawiła im Prokuratura Okręgowa w Opolu, która decyzją Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu przejęła wszystkie sprawy związane w psychiatrykiem. Żaden z lekarzy nie pracuje już w szpitalu, żaden też nie przyznaje się do winy. Ostatnia rozprawa odbyła się w listopadzie. Ponieważ proces trwa od kilku miesięcy, sędzia Józef Dyl, wiceprezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, miał nadzieję, że zaraz po niej nastąpi ogłoszenie wyroku. Wokanda nie doszła jednak do skutku, gdyż z powodu choroby nie stawił się na nią jeden z bardzo ważnych świadków, który mieszka w Warszawie. Jego zeznania mogą mieć tu kluczowe znaczenie, z tego powodu 11 grudnia sąd uda się sesję wyjazdową do stolicy, gdzie przesłucha tę osobę.Darowizny też– Potem, jak sądzę, będziemy czekali na ogłoszenie wyroku – wyjaśnia sędzia Dyl. Wcale też nie kryje, że chciałby, aby podległa mu Temida na tym procesie zakończyła już swoje kontakty z tym, co działo się w rybnickim szpitalu. Jest to jednak dopiero początek, ponieważ będzie też rozpoznawała sprawę wyłudzania darowizn od pacjentów i ich okradania, która przyćmiła aferę związaną z podejrzeniami o fałszowanie opinii lekarskich i sądowo-psychiatrycznych, mające uchronić przestępców przed karą, a poborowych przed odbyciem służby wojskowej. Jakby tego było mało, uruchomiła podobną lawinę w ośrodkach psychiatrycznych w całym kraju. Jak przypomina prokurator Lidia Sieradzka, rzeczniczka opolskiej jednostki, najwięcej zarzutów ma tu były dyrektor Stanisław U.Dotyczą m.in. poświadczania nieprawdy, podżegania do okradania chorych oraz przekroczenia uprawnień. Na ławie oskarżonych zasiądzie w sumie kilkanaście osób, głównie pielęgniarek, ale także lekarzy, pracowników administracyjnych i technicznych, a nawet prosektorium, a akta sprawy liczą 100 tomów, z których każdy zawiera 200 stron formatu A-6. Tarnobrzeska Temidy zapoznawała się z nimi przez kilka miesięcy. Początkowo zresztą uznała, że wymagają uzupełnienia. Prokuratura złożyła zażalenia na tę decyzję, a sąd wyższej instancji ją uchylił, w efekcie sędziowie muszą oprzeć się na tym, czym dysponują. Jak wyjaśniła nam w zeszły czwartek sędzia Teresa Więch, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, jest jednak nadzieja na przyspieszenie biegu wydarzeń.Poddadzą się?Trzy pielęgniarki są bowiem skłonne poddać się karze. Jeżeli wszystkie strony, czyli prokuratura, sąd, oskarżone i pokrzywdzeni, uzgodnią jej wymiar, to na pewno do tego dojdzie. Sąd zajmie się tą kwestią 29 grudnia. – Termin rozpoczęcia procesu reszty osób zostanie wyznaczony na styczeń przyszłego roku. Niewykluczone jednak, że skrucha pielęgniarek wpłynie na pozostałe osoby, a przynajmniej ich część, które być może też zechcą poddać się karze. Miewaliśmy już zresztą takie przypadki – wyjaśnia pani sędzia Więch. Jak dodaje, oszczędziłoby czasu wymiarowi sprawiedliwości, który i tak jest zawalony robotą. W tarnobrzeskiej Temidzie tym bardziej nie kryją zdziwienia tym, że Sąd Najwyższy powierzył im rozpoznanie już dwóch spraw związanych z tak odległym szpitalem.Ponadto dojazdy są kłopotliwe zarówno dla świadków i oskarżonych, jak również prokuratorów, którzy też muszą być na każdej wokandzie. – Oby zatem w ślady pielęgniarek poszli i pozostali oskarżeni. Na razie wszyscy utrzymują, że są niewinni, a jeśli będą przy tym obstawali, proces będzie długi i trudny – stwierdziła sędzia Więch. Na szczęście dla tarnobrzeskiej Temidy trzecią sprawą związaną ze szpitalem zajmie się Sąd Rejonowy w Jędrzejowie. Chodzi tu właśnie o kwestię podejrzeń fałszowania opinii lekarskich i sądowo-psychiatrycznych. Wszystko miało odbywać się za łapówki, a aferę wykrył poprzedni dyrektor, który zakwestionował ponad sto dokumentacji i przekazał je organom ścigania. Śledztwo w pierwszym podejściu zakończyło się jednak postawieniem w stan oskarżenia tylko dwóch lekarzy: właśnie Leszka A. i Andrzeja B.Podejrzenia i zarzutyPozostałe przypadki umorzono, bo albo nie podlegały karze, albo uległy przedawnieniu, albo nie było dowodów na to, że doszło do przestępstwa. Dyrekcja szpitala złożyła zażalenie na tę decyzję, w efekcie prokuratura wszczęła śledztwo od nowa i dopatrzyła się nieprawidłowości w działaniach kolejnych dwóch psychiatrów, którzy, podobnie jak Andrzej B. (Leszek A. odszedł wcześniej), wylecieli z pracy po nagłośnieniu afery przez media. To Joachim H. i Bolesław K. Jak poinformowała prokurator Sieradzka, obaj mają zarzut tego, że działając wspólnie i w porozumieniu (od 30 września 1995 roku do 23 lutego 1996 roku), przedstawili sądom w Rybniku i Wodzisławiu fałszywe opinie lekarskie, czym mieli uchronić przed karą dwukrotnego zabójcę Janusza K., aczkolwiek nie wzięli za to ani grosza.Obaj odpowiedzą za poświadczanie nieprawdy i utrudnianie śledztwa. Grozi za to kara do pięciu lat więzienia. W maju tego roku akt oskarżenia poszedł do Sądu Rejonowego w Rybniku, który 14 lipca zwrócił się do Sądu Najwyższego o wyłączenie go z tego postępowania. – Chodziło o dobro wymiaru sprawiedliwości i uniknięcie podejrzeń o stronniczość – wyjaśnił nam Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach. Wypada dodać, że opolska prokuratura kierowała do Rybnika wszystkie akty oskarżenia związane ze szpitalem, jednak miejscowy sąd konsekwentnie wnosił o wyznaczenie innej jednostki, a Sąd Najwyższy zawsze przychylał się do tej prośby. Joachim H. i Bolesław K. staną więc przed obliczem Temidy jędrzejowskiej. – Ta decyzja zapadła 27 października, a 7 listopada nastąpiło już przekazanie akt – poinformowała nas Teresa Pyźlak z zespołu prasowego Sądu Najwyższego.Równie dalekoNa razie nie wiadomo, kiedy zacznie się proces, ale będzie równie kłopotliwy, bo z Rybnika do Jędrzejowa (leży koło Kielc) też jest ok. 250 km. Żaden z lekarzy nie przyznaje się do winy. – Te zarzuty to absurd. W jakim zresztą celu mielibyśmy wydać fałszywą opinię, skoro Janusz K. to ani nasz brat, ani swat, ponadto nie zarzuca się nam wzięcia ani grosza? Poza tym sąd mógł odrzucić to orzeczenie, ale uznał, że jest właściwe. Przypomnę, że w swoim życiu wydałem tyle opinii, że nie jestem w stanie ich zliczyć, a dotąd nie zakwestionowano żadnej z nich – powiedział nam Joachim H. Pozostałe wątki tej sprawy umorzono, i to już 2 czerwca. Zażalenie złożył jednak Śląski Oddział NFZ-u w Katowicach, będący stroną pokrzywdzoną, ale nie dopełnił formalności, w efekcie postanowienie wciąż jeszcze nie jest prawomocne.ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz