Chcemy, żeby w budynku nie było lokali socjalnych –stwierdziła Jolanta Wyciszczok
Chcemy, żeby w budynku nie było lokali socjalnych –stwierdziła Jolanta Wyciszczok

Sprawa budzi ogromne kontrowersje wśród mieszkańców dzielnic Jedłownik, Turzyczka, Karkoszka, którzy nie chcą takiego sąsiedztwa. Mają żal i pretensje do władz miasta i swoich radnych, że o całej sprawie dowiedzieli się z „Nowin”, a nie od nich. – Nikt z nami nie konsultował tej decyzji, nie pytał, czy chcemy tutaj takich sąsiadów, czy nie. Już mamy dość uciążliwości związanych z oczyszczalnią, teraz chcecie zrobić nam tu getto – mówiła mieszkanka Jolanta Wyciszczok na spotkaniu z włodarzami. Prezydent Mieczysław Kieca próbował tłumaczyć, że rozbudowa biurowca starej oczyszczalni Karkoszka to dalszy ciąg decyzji podjętych półtora roku temu. I to radni tej dzielnicy, jako przedstawiciele lokalnej społeczności, wydali pozytywną opinię co do adaptacji obiektu na mieszkania socjalne. Bożena Rączka, radna powiatowa i członkini rady dzielnicy, próbowała tłumaczyć zebranym, że poprzednie władze zmanipulowały to gremium. Wówczas mówiło się o urządzeniu mieszkań dla 17-25 osób, nie o nadbudowie starego obiektu, co właśnie się robi, a ma tam zamieszkać do 80 osób. – Ja nie byłam na tym spotkaniu, na którym rada dzielnicy opiniowała sprawę. O ile jednak pamiętam relacje z ówczesnych rozmów z władzami miasta, to miało być inaczej – mówiła. – Tu nie przyjdą normalni ludzie, tylko element. Chcecie ich wywieźć poza miasto, a tu jest jeden sklep, nie starczy dla wszystkich, nie ma komunikacji, to gdzie oni pójdą po jedzenie? Cztery kilometry pieszo? Nie, pójdą kraść do naszych ogródków i piwnic – mówił wzburzony mieszkaniec. Jadwiga Widenka, naczelniczka magistrackiego wydziału inwestycji, próbowała tłumaczyć, że w lokalach socjalnych nie zamieszkuje jakiś margines społeczny czy awanturnicy, ale osoby, które mają problemy finansowe, zbyt niskie dochody, by opłacać czynsz w spółdzielczych lokalach. – To są normalni ludzie, normalne rodziny. A gmina ma obowiązek zapewnić im lokale socjalne – mówiła. – Jeżeli to są tacy normalni ludzie, to dlaczego wywozicie ich tak daleko i tworzycie nam tu getto? Znajdźcie im pracę, a wtedy nie będzie tego problemu. My się boimy o nasze dzieci – grzmiał Sebastian Rybaczek. Mieczysław Kieca prosił zebranych, by wspólnie zastanowili się nad jakimiś alternatywami, realnymi możliwościami zagospodarowania budynku. On ze swej strony również obiecał przeanalizować wszystkie możliwe warianty. – My nie musimy się zastanawiać nad tym, co tu będzie. Chcemy jedynie, by tam nie było lokali socjalnych – stwierdziła Jolanta Wyciszczok. – Państwo postawili miastu wariant: zero kompromisu. Dajcie nam tydzień, może 10 dni, na znalezienie wyjścia z tej sytuacji – zakończył prezydent.
3

Komentarze

  • cyklop proba 13 stycznia 2007 09:58Prawda jest taka ze nowy prezydent nie moze decydowac sam poniewaz otoczony jest wokól siebie starą władzą tą samą ktora była tez wokól poprzednika więc to oni nadal decydują a nowy prezydent ma robić tak jak oni chcą a jak nie to oni juz wiedzą co zrobic zeby wylecial z hukiem,powinno być tak jak co cztery lata wybierany jest nowy prezydent to tez i nowe otoczenie ktore prezydentowi pasuje a nie stara nomenklatura
  • Krzych proba 11 stycznia 2007 09:59Tak, cała sprawa to kolejny sprawdzian zaradności nowego prezydenta. Zobaczymy, czy jego priorytetem jest zamiecenie śmieci pod dywan w jak największej tajemnicy, czy działanie w interesie i dla mieszkańców. Standardy demokracji są jasne - nic o nas bez nas, patrzymy władzy na ręce.
  • xxx Próba dla Kiecy 10 stycznia 2007 15:51to bedzie proba dla nowego prezydenta - jesli sie ugnie przed absuradlanymi zarzutami - okaze sie ze nie nadaje sie do pelnienia funkcji szefa miasta, ktory podejmuje takze NIEWYGODNE decyzje gdzies ci ludzie mieszkac musza, najtaniej jest wyremontowac budynek, ktory juz stoi. Miejsce nie ma nic do tego, bo moglby on stac przeciez w centrum wodzislawia i tez by zostal wykorzystany. Poza tym chyba lepiej i ekonomiczniej jest tworzyc mieszkania socjalne na peryferiach miasta niz na rynku, gdzie juz funkcjonuje zjawisko dzieci rynkowych, obok niektorych kamienic nie mozna przejsc ze smrodu, a wieczorami z okien co niektorych mieszkan dochodza odglosy libacji. Rynek jest miejscem reprezentacyjnym i taka jego funkcje powinno sie rozwijac, a nie cuchnacej sypialni-smietniska

Dodaj komentarz