Od poniedziałku w kopalniach odbywają się masówki
Od poniedziałku w kopalniach odbywają się masówki

Od poprzedniego poniedziałku w kopalniach trwa pogotowie strajkowe. W ostatni poniedziałek zaczęły się masówki. Na murach i bramach wywieszono związkowe flagi, a w gablotkach informacje o panującej sytuacji. To odpowiedź na to, co nastąpiło 5 stycznia. Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki, zerwał trwające od kilku miesięcy negocjacje dotyczące nowej strategii dla górnictwa, które prowadzono w ramach Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników. Minister odrzucił niemal wszystkie związkowe propozycje i ogłosił, że wyczerpała się taka formuła rozmów, więc nie będzie już wracał do tego dialogu. Związkowcy nie chcą prywatyzacji sektora, nie zgadzają się też na sprzedaż niektórych kopalń Kompanii Węglowej oraz uzależnienie wysokości płac górników od wydajności danego zakładu.
Nie na akord
– Praca na dole to nie jest praca na akord – pieklą się związkowcy. Też nie chcą już rozmawiać z Poncyljuszem. Odwołają pogotowie strajkowe dopiero wtedy, jeśli do negocjacji zasiądą ministrowie gospodarki i skarbu oraz wiceminister finansów. – Tylko taki skład, na tzw. wyższym szczeblu, może dać gwarancję konstruktywnych ustaleń, a negocjacje będą miały sens – stwierdza Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności. Jak dodaje, centrale nie planują marszu na Warszawę i protestów w stolicy. – Działania związków powinny skupić się na Śląsku i mieć dotkliwy charakter – stwierdza. Związkowcy podkreślają, że zależy im na merytorycznych rozmowach oraz realizacji postulatów, a nie na konfliktach. Jeśli jednak sprawa stanie na ostrzu noża, to nie cofną się przed strajkiem. – Żarty się skończyły – ostrzegają. 10 stycznia szefowie górniczych central związkowych spotykali się w Katowicach, by omówić dalszy scenariusz protestu. Po kilkugodzinnych rozmowach zdecydowali o wspomnianych masówkach. Na jutro, 18 stycznia, zaplanowano referendum strajkowe, a na 24 stycznia 24-godzinny strajk ostrzegawczy. Górnicy zagrozili też zablokowaniem wysyłki węgla. – I to w czasie, kiedy będzie on najbardziej potrzebny – podkreśla Dominik Kolorz. Dodaje, że jeżeli strajk ostrzegawczy nie przyniesie efektu, to 1 lutego w górnictwie zacznie się „generalna akcja protestacyjno-strajkowa”. Paweł Poncyljusz oświadczył, że decyzję związkowców przyjmuje z bólem serca, ale bynajmniej nie zamierza ugiąć się pod szantażem.
Nie ustąpią
Z kolei związkowcy ostrzegają, że jedyną możliwością zażegnania sporu jest natychmiastowe podjęcie rozmów ze strony przedstawicieli rządu. – Ale nie rozmów pozorowanych, tylko konkretnych. Rozmów, które uwzględnią większość naszych zapisów, formułowanych do strategii, a które minister Poncyljusz wyrzucił do kosza – poinformował Dominik Kolorz.

Komentarze

Dodaj komentarz