Z autobusu został wypalony wrak
Z autobusu został wypalony wrak

Ogień pojawił się w okolicy silnika tuż po godz. 15. Już wcześniej przejeżdżający kierowcy dawali znaki szoferowi, bo z tyłu wozu wydobywał się dym. 46-letnia kobieta, która kierowała autobusem, zatrzymała się więc, wysiadła, przeszła na tył i otworzyła klapę silnika, by sprawdzić, co się stało. Spod klapy buchnął ogień. Pani szofer chwyciła gaśnicę, ale nie udało się jej opanować płomieni, więc wezwała straż pożarną. Kiedy zjawiły się wozy bojowe, autobus palił się jak pochodnia. Jak podał st. kpt. Bogusław Łabędzki, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Rybniku, akcja gaśnicza trwała do godz. 19. W autobusie podróżowało 30 osób. Żadnej nic się nie stało. Pani szofer z objawami zatrucia dymem trafiła do szpitala. – Przyczynę pożaru ustalą biegli. Mogła to być usterka techniczna – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji. Spalony autobus (był to niskopodłogowy jelcz, jeden z nowszych w taborze) należał do oddziału PKS-u, który oszacował straty na ok. 500 tys. zł.

Komentarze

Dodaj komentarz