Obiecanki cacanki
Obiecanki cacanki

Cztery lata temu Adam Rams, prezydent Knurowa, obiecywał, że w mieście nie powstanie więcej marketów. Rok później, po tym, kiedy po mieście gruchnęła wieść, że zjawił się inwestor, który przy ul. 1 Maja chce wybudować market, knurowscy kupcy rozpoczęli protesty. Doszło do spotkania rozgoryczonych i zdeterminowanych handlowców z prezydentem, któremu wyłuszczyli swoje obawy i żale. W efekcie prezydent Rams nie zgodził się na budowę marketu. Słowem spełnił życzenie grupy swoich wyborców. Potem przyszedł czas działania rajców, którzy wielokrotnie sprzeciwiali się budowaniu na terenie Knurowa handlowych molochów. – Władze deklarowały obronę handlowców przed marketami. By nie popadały małe sklepy, podjęli uchwałę dotycząca sklepów wielkopowierzchniowych. Ograniczała ona możliwość budowy sklepów o większej niż 500 m kw. powierzchni – mówi Teresa Kocierz, była radna.
To, co dla jednych jest utrapieniem, drugich oburza, inni przyjmują z zadowoleniem. – Będzie więcej sklepów, będzie konkurencja. Teraz trzeba będzie zacząć zabiegać o klientów i pilnować, żeby mieć rozsądne ceny, by przyciągnąć klienta – mówi Joanna Grabiec. Wiktor Jaworski nie jest przekonany do marketów. – Biedronka, Plus, Carrefour, Tesco, a teraz kolejne Tesco. Po co tego tyle. Knurów to nie jakaś metropolia. No ale jak w mieście nie powstają żadne miejsca pracy, to najlepiej zawalić je marketami. Zawsze kilka miejsc pracy wpadnie – mówi. Tymczasem prace przy budowie nowego marketu w Knurowie trwają w najlepsze. I będzie to drugie Tesco. Wcześniej, przed świętami, sieć przejęła mieszczącego się przy ul. 1 Maja Leader Price’a. – Teraz jak ktoś zawita do Knurowa i zapyta, którędy do Tesco, to niezależnie od tego, w jakim kierunku się go pośle, to i tak tam trafi – nie szczędzą kąśliwych uwag co niektórzy.
Budowany na działce o powierzchni 3,3 ha przy ul. Szpitalnej supermarket będzie miał blisko 2 tys. m kw. powierzchni. Władze Knurowa umywają ręce. Grunt nie jest własnością miasta, to nie one go sprzedały i to nie one wydały pozwolenie na budowę. I rzeczywiście teren był własnością Agencji Nieruchomości Rolnych Oddziału Terenowego w Opolu. Ta sprzedała go Tesco. Realizując transakcję, nie spytała miasta o zgodę, bo i pytać nie musiała. Transakcja nie koliduje też z planem zagospodarowania miasta, który dopuszcza na tym terenie działalność usługową oraz produkcyjną, o ile nie będą szczególnie szkodliwe dla środowiska. Niestety w żadnym punkcie nie zakazuje tam działalności handlowej. Tesco 18 września ubiegłego roku wystąpiło do gliwickiego starostwa o pozwolenie na budowę i 6 grudnia taką zgodę otrzymało. Jak wyjaśnił Sławomir Gruszka, rzecznik gliwickiego starostwa, na ewentualne oprotestowanie bądź odwołanie się od wydanej decyzji był czas do 3 stycznia. – Nic takiego nie miało miejsca. Decyzja się uprawomocniła i sprawa została zamknięta – mówi.
W knurowskim magistracie twierdzą, że miasto nie miało prawnych podstaw, by złożyć uwagi bądź zastrzeżenia do tej inwestycji. Kupcy widzą to inaczej. – Obiecanki cacanki. Już raz protestowaliśmy. Na jakiś czas pomogło, a potem w tym miejscu i tak powstał market. Mydliło się nam oczy, że władza nas broni – żalą się handlowcy. Są rozgoryczeni, że wydano pozwolenie na budowę.
– Zgodnie z prawem budowlanym rozpatrzenie wniosku o pozwolenie na budowę, zatwierdzenie projektu budowlanego i udzielenie pozwolenia na budowę jest kompetencją starostwa powiatowego. Jeżeli inwestor złoży kompletny wniosek, a posiada prawo do nieruchomości potwierdzone wpisem do księgi wieczystej, to nie ma możliwości, żeby nie wydać pozwolenia – tłumaczy Gruszka.

Komentarze

Dodaj komentarz