Przyszedł czas na dzielenie łupów

Pierwsza zagorzała dyskusja na ostatniej sesji wybuchła po poruszeniu sprawy liczby komisji stałych oraz ich członków. Na nic zdały się apele Antoniego Bluszcza o zmniejszenie liczby komisji. Potem okazało się, iż wszyscy radni jak jeden mąż chcą pracować w komisji budżetu i finansów. Ostatecznie zostawiono 10 komisji. Ich przewodniczący i składy mieli być wybrani proporcjonalnie do reprezentacji ugrupowań w radzie. O wszystkim miały decydować kompetencje, kwalifikacje oraz predyspozycje.
Grunt to swoi
Burmistrz Wiesław Janiszewski zaproponował, by czterem komisjom szefowali reprezentanci Ruchu Rozwoju Gmin Regionu Rybnickiego, czterem koalicja Wspólnota Samorządowa Subregionu i Ruch Odnowy Czerwionki-Leszczyn, zaś dwóm radni Ruchu Autonomii Śląska. Wtedy do szturmu ruszyła koalicja WSS i ROCz-L, zapisując się do tylu komisji, ilu się dało. Kiedy przyszło do wyboru przewodniczących, Alojzy Waniek, radny RAŚ, zmienił front, a wsparta jego głosem koalicja wycięła w pień kandydatów przeciwnika, za nic mając kompetencje. Tym sposobem Hubert Piecha (RAŚ) nie znalazł miejsca w żadnej komisji. Krzysztofowi Rakowi (też RAŚ) pozwolono na szefowanie komisji ds. rodziny, zdrowia i pomocy społecznej, i to zapewne jedynie dlatego, że jest lekarzem. Żenada sięgnęła zenitu, gdy okazało się, że dr Marek Profaska, wiceszef rady miasta, który naukowo zajmuje się sprawami ekologii, nie ma... kompetencji do zasiadania w komisji ochrony środowiska, rolnictwa, leśnictwa i gospodarki nieruchomościami. Podobnie było zresztą w przypadku Bernarda Strzody.
Liche kompetencje?
Radnych nie obchodziło to, że przewodniczył tej komisji w poprzedniej kadencji, przez lata zasiadał we władzach izby rolniczych, jest rolnikiem oraz sołtysem Palowic. Równie liche kompetencje według koalicji ma Edward Kucharczyk, dyrektor Rybnickich Służb Komunalnych, z zawodu i wykształcenia budowlaniec, który z biedą dostał się do komisji gospodarki komunalnej i budownictwa. Pozwolono mu też wejść do komisji rewizyjnej. W rezultacie koalicja ma aż ośmiu przewodniczących plus Alojzego Wańka, RAŚ jednego, zaś ugrupowanie burmistrza Janiszewskiego żadnego. Cała ta sytuacja miała dalsze konsekwencje. Radni RRGRR, widząc, co się dzieje, wręczyli burmistrzowi pismo z żądaniem odwołania zaproponowanego na wiceburmistrza Andrzeja Raudnera z RAŚ. Atmosfera zrobiła się ciężka. Andrzej Raudner uprzedził jednak wniosek i podał się do dymisji. Stwierdził, że przyjmując propozycję burmistrza, miał nadzieję, że w samorządzie będzie współpraca mająca na celu przede wszystkim dobro gminy.
Burmistrz bez zaplecza
– Dzisiejsza postawa części radnych zmusza mnie do rezygnacji z tej propozycji – stwierdził Raudner. Wiesław Janiszewski, który nie spodziewał się ciosu ze strony własnego ugrupowania, poinformował, że decyzja w tej sprawie będzie jego decyzją i podejmie ją po rozmowie z Andrzejem Raudnerem. Ostatecznie powołał go na swojego zastępcę. I pomyśleć, że miał nadzieję na dobrą współpracę ze wszystkimi samorządowcami. Teraz wie, że ma do „pomocy” podzieloną radę, która nie ułatwi mu zadania.

Komentarze

Dodaj komentarz