Wichura zerwała m.in. część dachu sali gimnastycznej w Świerklanach Górnych
Wichura zerwała m.in. część dachu sali gimnastycznej w Świerklanach Górnych

W akcjach usuwania skutków nawałnicy w całym województwie brało udział 6558 funkcjonariuszy. – To była rekordowa doba w ostatnich latach. Najwięcej interwencji, bo prawie 90, odnotowano w Jastrzębiu, około 40 w Raciborzu, a po blisko 30 w Wodzisławiu i Gliwicach. Strażacy wyjeżdżali w teren ponad 20 razy częściej niż zwykle. Usunęli m.in. 581 powalonych drzew i zabezpieczyli 35 uszkodzonych domów – wylicza Jarosław Wojtasik, rzecznik śląskiej straży pożarnej. We wszystkich akcjach w naszym regionie uczestniczyło ponad 1,1 tys. strażaków. Wyjeżdżali około 60 razy do uszkodzonych dachów, a prawie 200 razy do złamanych konarów i powalonych drzew.
Zabezpieczali ponadto przewrócone przystanki, uszkodzone bądź oberwane rynny czy billboardy, gzymsy oraz przygniecione samochody. Są też niestety poszkodowani. Jeden z nich to 30-letni strażak ochotnik, który walczył ze skutkami wichury w Gaszowicach. – Został uderzony blachą, którą zerwał wiatr z dachu miejscowego domu kultury. Strażak trafił do szpitala. Miał rozcięty łuk brwiowy. Po opatrzeniu wrócił do domu – informuje Jarosław Wojtasik. Druga z poszkodowanych to kobieta, która jadąc małym fiatem, uderzyła w złamane drzewo na ulicy Brzeskiej w Raciborzu. Nie zauważyła połamanego na skutek wichury konaru, który leżał na jezdni. Pani szofer trafiła do szpitala. Na szczęście nie odniosła poważniejszych obrażeń. Auto ma mocno pokrzywioną maskę bagażnika i przód oraz wybite reflektory.
W Rybniku strażacy interweniowali 48 razy. Wichura zerwała pięć dachów, w tym część pokrycia dopiero co wybudowanej sali gimnastycznej przy szkole podstawowej i przedszkolu w Świerklanach Górnych. Za kilkanaście dni obiekt miał być uroczyście otwarty, ale ostatnie wydarzenia opóźnią ceremonię. Alarm wszczęła mieszkająca w pobliżu nauczycielka. Ze względu na ryzyko przenoszenia przez podmuchy kawałków zerwanej blachy, zamknięto ul. Boryńską, zaś mieszkańcom okolicznych domów zabroniono przebywać w pomieszczeniach, których okna wychodzą na szkołę. W piątek szkoła i przedszkole były nieczynne. Kompletnemu zniszczeniu uległ też dach domu jednorodzinnego przy ulicy Huberta w Rybniku. Straty wyniosły ok. 15 tys. zł. Natomiast w Czerwionce-Leszczynach spalił się transformator.
Niewesoło było w Żorach, gdzie zwalone drzewa zatarasowały m.in. ulice Fabryczną, Szczejkowicką, Kłokocińską i aleję Jana Pawła II. W Przedszkolu nr 16 wichura zniszczyła fragment podwieszanego stropu. W jednej sali strop zawalił się, w drugiej popękał. Na szczęście w środku nikogo nie było. Do czasu remontu nadzór budowlany wyłączył z użytkowania obie sale. Z budynku Gimnazjum nr 4 huragan zerwał ok. 50 m kw. poszycia dachowego ze styropapy, zdewastował część dachu budynku przy ulicy Kradziejówka oraz zerwał dach ze stodoły przy ulicy Wyzwolenia w dzielnicy Kleszczów. Na pograniczu Żor Rownia i Szczejkowic spaliły się cztery hektary trawy. Łunę było widać z odległości kilku kilometrów. Trawa zajęła się od iskier sypiących się z zerwanej linii energetycznej.
Groźnie było w Jastrzębiu, gdzie wiatr zerwał linie energetyczne na ul. Pszczyńskiej i Matejki, blaszany element dachu, który uderzył w samochód zaparkowany na ul. Kurpiowskiej, reklamy na ul. Małopolskiej, przewrócił słup telekomunikacyjny na ul. Armii Krajowej i wiaty przystankowe na alei Piłsudskiego. W związku z pozrywanymi liniami energetycznymi jeszcze 19 stycznia około południa bez prądu pozostawało około 48 tys. mieszkańców Śląska. Do prac przy usuwaniu awarii skierowano niemal 200 ekip monterskich. – Najgorzej było w rejonie Rybnika, Raciborza, Pszczyny oraz Mikołowa, gdzie uszkodzenia naprawiało 40 ekip. Do największych zniszczeń doszło w rejonach leśnych. Do wielu miejsc prąd popłynął dopiero w niedzielę – mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik Vattenfall Distribution w Gliwicach.
Żywioł nie oszczędził także kolei. Gałęzie drzew pozrywały linie trakcyjne m.in. na odcinku między Mikołowem i Orzeszem oraz Orzeszem i Leszczynami. Z tego powodu zawieszono m.in. kursy na trasie Rybnik – Katowice. – Chociaż ruch szybko udało się przywrócić, to wiele pociągów, głównie pospiesznych i ekspresowych, miało poważne opóźnienia. Niekiedy wynosiły one nawet ponad sto minut – poinformował Włodzimierz Leski, rzecznik śląskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych.

Komentarze

Dodaj komentarz