I jak tu oprzeć się takiej cenowej pokusie?
I jak tu oprzeć się takiej cenowej pokusie?

Kupowanie jest niewątpliwie miłe, jednak później przychodzi rozczarowanie spowodowane z reguły widokiem świecącego pustkami portfela. Witryny sklepów zapraszają reklamami, na których królują magiczne słowa obniżki bądź wyprzedaż. Zaczynają się od 20-30 proc., by sięgnąć nawet i 70. Taniej raczej już nie będzie, rabat bez dwóch zdań jest zresztą ogromny.
Co się przyda
Zanim jednak zdecydujemy się coś kupić, warto zafundować sobie krótką wycieczkę po centrach handlowych dla rozeznania sytuacji, by wybrać to, co przyda się w przyszłorocznej garderobie. Do niedawna obniżkami cen objęte były tylko odzież i obuwie. Teraz dołączyły do nich kosmetyki, telefony, meble, a także sprzęt AGD i RTV. Ceny spadają nawet w Jysk, gdzie cały asortyment objęto 50 proc. obniżki. Kto więc ma zamiar zaopatrzyć się np. w kołdrę, zrobić zapasy pościeli czy zmienić meble, powinien rozważyć możliwość odwiedzenia tej sieci sklepów. Ładny komplet wypoczynkowy (kanapę oraz fotele) można kupić już za 950 zł. Jeśli brakuje komuś szafy trzydrzwiowej, w Jysk dostanie ją o 199 zł taniej niż jeszcze miesiąc temu. Komodę, która miała cenę 299 zł, teraz kupimy za 150 zł, a za sprężynowy materac, który pod koniec zeszłego roku kosztował 1399 zł, teraz zapłacimy 700 zł. Np. w grudniu bawełniany ręcznik kosztował 6,95 zł, teraz 3,50 zł. Miłośnicy fotografii mogą odwiedzić salony Fotojokera i skorzystać z obniżek cen aparatów cyfrowych marek Olympus i Canon. Na łeb na szyję lecą też ceny zimowego sprzętu sportowego. To co prawda zasługa nie tyle wyprzedaży, ile pogody, ale daje możliwość kupienia markowego sprzętu. Najlepiej widać to na przykładzie oferty sklepu internetowego e-ski, gdzie np. cenę nart Atomic Izor 9.7 obniżono z 2099 zł na 1199 zł. Nic dziwnego, że zakupowe szaleństwo wciąga jak hazard, zwłaszcza że wyprzedaże potrwają tylko do końca lutego.
Wyjątkowa okazja
Tu jednak nie wolno stracić głowy. Korzystajmy więc z tej wyjątkowej okazji z rozsądkiem, zwracając uwagę na to, co kupujemy, uważając na pułapki i nie dając się oszukać. Mało kto wie, że w czasie wyprzedaży w wielu sklepach łamane są prawa konsumenta. Grzechem głównym jest odmowa reklamacji przecenionego towaru. Informujące o tym tabliczki wprowadzają klienta w błąd, bo sklepy odpowiadają za towar oferowany na wyprzedaży tak samo jak za każdy inny. – Ograniczoną gwarancję ma tylko towar niepełnowartościowy, i to tylko taki, którego wady są przez sprzedawcę wyraźnie określone. Sprzedawca może nie przyjąć zwrotu tylko wtedy, kiedy poinformował klienta o tych wadach przed zakupem – informuje Angelika Płóciennik-Ociepka, rzecznik Inspekcji Handlowej w Katowicach. Na złożenie reklamacji mamy 14 dni, a sklep musi ją rozpatrzyć. – Nie dajmy się oszukać, podpisując protokół, który wydłuża czas oczekiwania na reklamację. W przypadku jej odrzucenia klient ma prawo zgłosić się do Inspekcji Handlowej z wnioskiem o mediację, a wtedy inspekcja składa reklamację w jego imieniu – dodaje pani rzecznik. Możemy reklamować towary nabyte na wyprzedaży, ale tylko pod warunkiem, że mają wady. Zawsze trzeba zachować paragon jako dowód zakupu i podstawę do reklamacji. Nie bójmy się pytać o powód wyprzedaży, a więc np. o to, czy jest ona sezonowa, czy z uwagi na jakieś uszkodzenie. Warto też wiedzieć, że dla dużych marketów czas wyprzedaży jest regulowany przepisami.
Procent zniżki
Nie może on przekroczyć miesiąca, a w roku mogą być dwie takie akcje. Dlatego część wyprzedaży odbywa się w styczniu, resztę ogłasza się zwykle w czerwcu lub lipcu. Ważne jest, by klient sprawdzał pierwszą cenę i wartość zniżki nakładanej na dany towar. Podanie skali obniżki tylko w procentach jest sprzeczne z przepisami. Towar powinien być opatrzony metką z przekreśloną ceną i podaną wyraźnie obok niej nową, niższą ceną. – Przy promocjach oznaczonych symbolem -50 proc. trzeba zwracać uwagę, czy towar rzeczywiście jest tańszy o te 50 proc. – mówi pani rzecznik. Ostrzega również, by nie dać się nabrać na promocje typu „2+1 gratis”, bo niejednokrotnie, zamiast zaoszczędzić, możemy przepłacić. – Dotyczy to zarówno artykułów spożywczych, jak też np. ubrań – stwierdza. Kiedy decydujemy się na kupienie żywności czy kosmetyków, zwracajmy uwagę nie tylko na termin ich przydatności do użytku, ale również na zawartość środków uczulających. – O tym wszystkim klient powinien dowiedzieć się z informacji na etykiecie umieszczonej przez producenta albo od sprzedawcy przy kasie. Jeśli produkt uczula, kupujący ma prawo do jego reklamowania u producenta lub w miejscu dokonania zakupu – informuje rzeczniczka inspekcji handlowej. Miłośnicy sportów czy turystyki powinni wiedzieć, że kupując sprzęt np. do wspinaczki, muszą otrzymać kartę gwarancyjną. Wtedy będą mieli możliwość reklamowania go według karty albo według ustawy. Na koniec parę praktycznych rad, by z głową zapolować na wyjątkową okazję.
Rajd od rana
Rajd po sklepach powinno zacząć się rano, bo wtedy można spokojnie i bez tłoku pooglądać rzeczy, które nas interesują, oraz porównać ich ceny. Nie należy rezygnować z wizyt w markowych sklepach. Można złowić tam coś, co do tej pory było naszym marzeniem z powodu ceny. Ponieważ towar jest tańszy z dnia na dzień, nie należy przesadnie się spieszyć. Poza tym ekspedientka nie zawsze mówi prawdę, informując, że to ostatnia sztuka danego modelu. Z reguły 60-70 proc. decyzji dotyczących zakupu podejmujemy na miejscu. Umiejętnie wykorzystują to handlowcy poprzez techniki manipulacji, stwarzając wrażenie, że druga taka obniżka już się nie zdarzy. Jeśli więc wejdziemy między sklepowe regały uzbrojeni nie tylko w pieniądze, ale i w wiedzę, do domu wrócimy zadowoleni z przemyślanymi zakupami.

Komentarze

Dodaj komentarz