Dmuchają na zimne


Po części sam jest sobie winien. Radny Mirosław Lenk poinformował na sesji 30 kwietnia, że fundacja złożyła do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez radną Urszulę Kozak, zarzucając jej, że na sesji 26 marca podała fałszywą informację o siedzibie Zielonego Śląska. Przewodniczący rady powiatu Henryk Panek potwierdził taki scenariusz i dodał, że 30 kwietnia otrzymał pismo z fundacji, informujące, iż doniesienie zostało warunkowo wycofane dzięki poręczeniu radnej sejmiku śląskiego.– Takie postępowanie źle wróży przyszłej współpracy z fundacją – skwitował Mirosław Lenk.Pierwszy raz dzierżawą nieruchomości radni zajmowali się właśnie na sesji marcowej. Nie znając fundacji, szczególnie jej kondycji finansowej i wiarygodności, nie zgodzili się ad hoc na dzierżawę. Zobowiązali zarząd powiatu do sprawdzenia kontrahenta. Starosta Marek Bugdol powiedział, że zajęła się tym Wywiadownia Handlowa Krajowej Izby Gospodarczej, która potwierdziła istnienie fundacji. To jednak wszystkiego nie przesądzało.– Byliśmy w Bielsku na rozmowach z prezesem fundacji i panią rektor szkoły. Miałem bowiem wątpliwość, której nikt nie zauważał, czy szkoła jest w ogóle przygotowana do uruchamiania oddziału zamiejscowego pod względem kadry. Poprosiliśmy też o złożenie pisemnego zapewnienia o zabezpieczeniu kwoty na remont. 15 kwietnia do starostwa trafił faks, z którego wynikało, że fundacja Zielony Śląsk dysponuje gwarantowaną kwotą 1 mln zł, przeznaczoną wyłącznie na remont.Kontrahent wycenił koszt adaptacji pałacu na 4 mln zł. Brakujące 3 mln miał zamiar uzyskać m.in. z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej, przeznaczonych na rozwój szkolnictwa wyższego. Potrzebował jednak stabilnego zabezpieczenia prawnego do nieruchomości, dlatego wniósł, by dzierżawa była ustalona na 10 lat. Z kolei radni – choć podkreślali, że zależy im na szkole – także zażądali gwarancji skutecznego odzyskania budynku, gdyby fundacja nie wywiązywała się ze swoich zobowiązań. Proponowali m.in. wpłacenie pewnej sumy na poczet remontu jako zabezpieczenia finansowego.– My również mamy obawy. Nie należymy do ludzi, którzy wierzą bezgranicznie w to, co dostają na piśmie. Naszą intencją jest takie skonstruowanie umowy, by zabezpieczała interesy powiatu – mówił wicestarosta Krzysztof Kowalewski.Dodał, że wszystkie uwagi radnych będą przedstawione fundacji. Jeżeli je przyjmie, wówczas dojdzie do podpisania umowy. Jeżeli nie, to zarząd powiatu pomyśli nad innym sposobem zagospodarowania obiektu albo ponownie wystąpi do rady o zgodę na jego sprzedaż.Pałac w Wojnowicach po wyprowadzce z niego oddziału chorób płuc szpitala rejonowego dwukrotnie wystawiany był na sprzedaż. Nikt jednak nie przystąpił do przetargu. Obiekt jest własnością powiatu raciborskiego. Starostwu zależy na jego jak najszybszym zagospodarowaniu, ponieważ musi zabezpieczać majątek, a to kosztuje. Zresztą wydatki nie idą w parze z efektami – 28 kwietnia doszło do włamania do pałacu. Złodzieje skradli wszystkie pozostałe baterie z instalacji wodno-kanalizacyjnej.

Komentarze

Dodaj komentarz