20021909
20021909


- Jeden zbiera na bułkę, drugi na piwo, a trzeci na denaturat, ale te 70 procent to goni za chlebem. Takiego dziadostwa to jeszcze w tym kraju nie było, żeby tylu ludzi głodnych chodziło. Tyłkiem mu na ulicy zamiata. Ludzie myślą, że pijany, a on słaby, bo głodny. Dziesiąta, jedenasta godzina, a on jeszcze nie wie, czy o czwartej będzie miał co zjeść. - mówi starszy mężczyzna pracujący w sąsiedztwie skupu złomu.Dawid Pupecki, młodzian w przybrudzonych spodniach i bluzie od roku pracuje w punkcie skupu metali kolorowych przy ul. Prostej. Centrala - firma ze Skawiny, płaci mu 800 zł miesięcznie. Może jeszcze dorobić wyciągając aluminiowe części z przywiezionych tu pralek czy kuchenek. - Przeważnie wożą złom wózkami. Większość z nich to bezdomni. Codziennie przychodzi ich tu około dziesięciu. Z tym wożeniem złomu to loteria; dziś uzbiera, a jak osłabnie, to przyciągnie to tu, do skupu dopiero jutro - opowiada.- Ze złomem jest coraz gorzej. Zbieram to żelastwo już 25 lat. Kiedyś wszędzie po lasach było tego pełno, teraz złom zbierają wszyscy. Takich jak ja, z wózkami, jest chyba ze stu. Ja jeżdżę po centrum i Dworku. Ludzie już mnie znają i jak coś mają wystawiają obok kubłów. Jak się ma szczęście, wyciągnie się i te 50 zł na dniówkę, ale czasem człowiek przedepta cały dzień i nic - mówi 57-letni mężczyzna. Nie chce powiedzieć, jak ma na imię. Pcha swój wózek do punktu skupu przy Raciborskiej. Kilka rurek, stara gaśnica i kilka puszek. Wiezie też stary, zardzewiały rower. - Koło jest dla mnie, to Diament, stara, solidna maszyna, wystarczy wyczyścić i będzie można jeździć - zapewnia.W skupie złomu, starą płócienną torbę wypchaną żelastwem, ładuje już na wagę inny złomiarz. Wszyscy mówią tu na niego „Książę”, naprawdę ma na imię Jorguś. Ma 67 lat, twierdzi, że złom zbiera od blisko 40 lat.- Powinno mi się zapłacić za te lasy które posprzątałem- mówi podniesionym głosem.- Kuleje ten interes. Kiedyś zbieraliśmy jeszcze kartony i makulaturę. Teraz odbiorcy proponują trzymiesięczne terminy płatności. Kto się tych pieniędzy doczeka? A ludzie często pytają o skup makulatury... Tu widać, że tej biedy jest coraz więcej. Dwa, trzy wózki przywiezie, żeby chleb kupić, coś do chleba i po pieniądzach. Choćby miał ten najlepszy gatunek to co to zarobi? Po 15 groszy za kilo, to musi 30 kilo przytargać, żeby skasować 4,50 zł. Za ten lichy gatunek złomu - za blachy, rynny, siatki dostanie mniej - 12 gr za kilo - wyjaśnia Andrzej Pheifer, w skupie złomu żelaznego przy ul. Raciborskiej pracuje dobre trzy lata.Za zbieranie złomu bierze się coraz więcej osób. Dzielnice miast objeżdżają mniejsze i większe ciężarówki. Ich właściciele dzwonią po domach, pytają. Uprzątnęli już w ten sposób nie jeden plac, nie jedną posesję. Za złomem jeżdżą m.in. byli kierowcy bagażówek.- Na postoju przestoi człowiek cały dzień i nawet pies się go nie zapyta, po co tu przyjechał ? A tak nazbiera 700 kg i bańka jego. Teraz złom wożą nawet porządnymi, osobowymi autami. Wyciągną tylne siedzenia, pozbierają od sąsiadów i znajomych i swoje zarobią. Jak w domu czekają głodne dzieci, to się już człowiek nie wstydzi, co w aucie wozi - wyjaśnia jeden z pracowników punktu skupu złomu.Po kilkuletnich porządkach złomu jest coraz mniej. Niektórzy zaczęli więc sięgać po to, co złomem nie jest. Kradzież kratek ściekowych, pokryw włazów kanalizacyjnych i wielu innych, elementów z żelaza stała się prawdziwą plagą. Znikają linie energetyczne, kolejowe szyny i przewody trakcyjne.- Od początku roku skradziono w mieście ponad 50 żeliwnych kratek ściekowych i blisko 10 pokryw włazów. Nie mam bladego pojęcia, gdzie trafiają i co się z nimi dzieje. Na początku kwietnia, w ciągu jednego dnia w Niedobczycach, Radziejowie i Niewiadomiu skradziono łącznie 19 kratek - denerwuje się Jan Łanoszka, dyrektor ds. technicznych Rybnickich Służb Komunalnych. Pozbawione krat otwory ściekowe mogą być niebezpieczne dla kierowców, RSK zastępuje więc skradzione kratki nowymi, wykonanymi ze zbrojonego betonu. Jedna taka kratka kosztuje ponad 100 zł.Na złodziei sklinają też wodociągowcy. Im kradną aluminiowe złączki hydrantów.- 70 proc. hydrantów w mieście jest uszkodzonych. Tylko w ubiegłym roku z powodu uszkodzenia złączek musieliśmy wymienić 50 hydrantów. Jeden kosztuje 590 zł. Nie jesteśmy jednak w stanie wymieniać wszystkich, dbamy więc o te, które są niezbędne dla utrzymania bezpieczeństwa przeciwpożarowego, czyli hydranty usytuowane w pobliżu szkół, urzędów i budynków wielorodzinnych - wyjaśnia Paweł Koczy, kierownik sieci Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Rybniku.Na sesjach rady miasta wielokrotnie dyskutowano o uciążliwych kradzieżach metalowych akcesoriów. Wprowadzenie przepisów nakładających na właścicieli punktów skupu obowiązek ewidencjonowania dostawców, niewiele zmieniło. Bez prawa do ich legitymowania mogli tylko wpisywać do dokumentów fikcyjne często personalia. Mimo kontroli, przeprowadzanych w punktach skupu przez strażników miejskich, nie udało się im nikogo przyłapać na obrocie kradzionym złomem. Kilka osób przyłapano natomiast na samej kradzieży.W końcu marca rybniccy radni podjęli uchwałę, która ma położyć kres kradzieżom. Właściciele punktów skupu złomu metali nieżelaznych będą musieli prowadzić szczegółowe rejestry transakcji i dostawców. Najważniejsza, iście rewolucyjna zmiana dotyczy informacji o dostawcach, te będą musiały pochodzić z potwierdzającego tożsamość dokumentów ze zdjęciem. Jeśli wojewoda nie zakwestionuje uchwały, ta zacznie obowiązywać już za kilka tygodni. Kontrolowaniem punktów skupu ma się zająć straż miejska. Za naruszenie przepisów uchwały będzie karać grzywną do 500 zł. Na razie jeszcze funkcjonariusze SM patrolują nocami dzielnice, w których kradzieże kratek ściekowych i pokryw włazów zdarzały się najczęściej.Dawid Pupecki, prowadzący skup przy ul. Prostej informacją o uchwale rady miasta jest wyraźnie zaskoczony. Nad jego biurkiem już dawno wisi kartka z informacją: Przy sprzedaży złomu metali kolorowych i stalowego należy okazać dowód tożsamości.- Gdy pytam o dowód osobisty, niektórzy po prostu odwracają się i odchodzą - mówi chłopak.Samorządowe władze Rybnika nie mają złudzeń, by uchwała była skuteczna jej przepisy muszą obowiązywać również w sąsiednich miejscowościach, dlatego do podjęcia podobnych uchwał prezydent Adam Fudali chce też przekonać sąsiadów.Co tak naprawdę zmieni nowe prawo przekonamy się dopiero po kilku tygodniach czy miesiącach. Nie jest tajemnicą, że wielu złomiarzy żadnych dokumentów nie ma.

Komentarze

Dodaj komentarz