Na wariackich papierach

Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 43-letniemu Arturowi W. z Wodzisławia, który w prowadził w Rybniku lichy ośrodek szkolenia kierowców „ABC”. Sprawa zaczęła się od skarg kursantów, które trafiły do magistratu. W końcu 2005 roku urzędnicy skontrolowali jednoosobowy ośrodek i wykryli tyle nieprawidłowości, że w styczniu 2006 prezydent powiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa.
Akt oskarżenia obejmuje aż 157 zarzutów. Prokurator Tomasz Czapla dzieli je na trzy grupy. Szef ośrodka i instruktor w jednej osobie podrabiał podpisy kursantów, i to nie tylko na listach obecności z zajęć, które odbywały się tylko na papierze, ale też w dokumentach potwierdzających przeprowadzenie wewnętrznych egzaminów. W jednym przypadku sfałszował podpis kursanta na wniosku o wydanie prawa jazdy, więc dziś kierowca posługuje się dokumentem, na którym widnieje nie jego podpis, ale instruktora. Druga grupa fałszerstw to zaświadczenia lekarskie wystawiane za pieniądze, bez żadnych badań. Artur W. korzystał z pomocy lekarza z Wodzisławia, który dawał mu nawet papiery in blanco. Artur W. sam wpisywał dane kursanta. Zabezpieczono kilkadziesiąt sfałszowanych zaświadczeń lekarskich. W sprawie nierzetelnego lekarza prokuratura prowadzi osobne postępowanie.
Trzecia grupa zarzutów dotyczy poświadczenia nieprawdy w dokumentach o ukończeniu kursów, które trafiały do ośrodka egzaminowania kierowców. Artur W. wpisywał tam nieprawdziwe informacje o liczbie przeprowadzonych zajęć. W papierach wszystko się zgadzało, ale klienci „ABC” skarżyli się, że jazdy trwały zazwyczaj krócej, niż powinny (np. 30 minut, a nie godzinę), a było ich np. siedem zamiast 14, choć wnosili normalne opłaty. W 2004 roku było to niespełna tysiąc zł, w 2005 roku już 1200 zł. Niektórzy wychowankowie Artura W. zdawali za pierwszym razem, ale byli i tacy, którzy do dziś nie mają prawa jazdy, inni po dwóch czy trzech nieudanych podejściach zapisali się do lepszej szkoły. Lista pokrzywdzonych obejmuje 31 osób. Siedzibą ośrodka był Dom Kultury w Niewiadomiu. Jeszcze w 2005 roku prezydent cofnął 43-latkowi koncesję na prowadzenie szkoły. Obecnie Artur W. pracuje w jednej z przykopalnianych spółek. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i poręczenie majątkowe oraz zakazano mu prowadzenia działalności związanej ze szkoleniem kierowców.

Komentarze

Dodaj komentarz