Macki węglowej mafii

Echa śledztwa w sprawie węglowej mafii, z którą powiązania miała mieć nieżyjąca Barbara Blida, była posłanka i była minister budownictwa, dotarły i do naszego regionu. W zeszłą środę funkcjonariusze śląskiej ABW zatrzymali 13 osób podejrzanych o udział w procederze. Część zwolniono zaraz po przesłuchaniu, dziewięć w piątek aresztowano. Wśród tych ostatnich są Józef G., były dyrektor kopalni Zofiówka w Jastrzębiu, i Ryszard N., były dyrektor kopalni Budryk w Ornontowicach.
Wszystkie zatrzymania nastąpiły jednocześnie, bladym świtem. Czy konieczne były kolejne widowiska w blasku fleszy i nasyłanie na tych ludzi specjalnych brygad? Czy nie można było wezwać ich do prokuratury celem złożenia wyjaśnień? Jak wyjaśnia Magdalena Stańczyk, rzeczniczka ABW, takie są procedury, a funkcjonariusze przychodzą rano, bo wtedy mają pewność, że zastaną daną osobę. Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, stwierdza, że w sprawie mafii trwają dwa odrębne postępowania. Jedno dotyczy tego, co działo się w Zofiówce i Budryku, które kupowały stare maszyny i obudowy ścianowe, ale płaciły za nie jak za nowe.
W związku w tym wątkiem zatrzymano sześć osób. Cztery (w tym m.in. Henryka W., właściciela firmy Sato-Bis, która dostarczała maszyny kopalni Budryk) zwolniono, dwie pozostały za kratkami. To właśnie byli dyrektorzy, którzy usłyszeli zarzuty poświadczania nieprawdy, prania brudnych pieniędzy i przyjmowania korzyści majątkowych. W zamian za ustawianie przetargów i przymykanie oczu na to, że kierowane przez nich zakłady dostają stare maszyny czy urządzenia, mieli brać łapówki w formie sponsorowania atrakcyjnych wycieczek m.in. na Antarktydę. Wyjdą na wolność, jeśli wpłacą po 100 tys. zł kaucji.

Komentarze

Dodaj komentarz