Udany wstęp do rewanżu

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla w piątek zupełnie zaskoczyli mistrzów Polski. Rozegrali znakomite spotkanie, a cała drużyna z trenerami Tomasem Totolo i Leszkiem Dejewskim wyszła na parkiet z ufarbowanymi na złoto włosami. Na pewno kosmetyczny zabieg podziałał w jakiś sposób na psychikę zespołów.
Goście zagrali fenomenalnie, tak jak od początku tego sezonu wszyscy od nich oczekiwali. Najlepszym graczem na parkiecie był Dawid Murek, który niemiłosiernie punktował. Cały zespół grał bardzo dobrze w obronie, a wiele trudnych piłek uratował Paweł Rusek. W ubiegłym roku jastrzębianie przegrali w finale ze Skrą, tym razem udanie rozpoczęli rewanż.
Gdy jastrzębianie wygrali dwa pierwsze sety, w trzeciej partii z gospodarzy uszło powietrze. Oddali go bez walki. Losy pierwszego finałowego pojedynku ważyły się przez moment w końcówce drugiej odsłony, gdy przy znakomitej zagrywce Mariusza Wlazłego Skra zdobyła trzy punkty z rzędu. Jednak przewaga zdobyta wcześniej przez siatkarzy Jastrzębskiego Węgla była wystarczająca, by nie oddać inicjatywy i cieszyć się z wygranej.
Sobotnie spotkanie zapowiadało się na prawdziwy siatkarski bój. Z jednej strony niesieni falą nieoczekiwanie łatwych zwycięstw półfinałowych i pierwszym meczem finału zaskakujący jastrzębianie, a z drugiej podrażnieni mistrzowie Polski, którzy do piątku wygrali 24 mecze z rzędu.
Bełchatowianie rozpoczęli bardzo pewnie. Zdobyli niewielką przewagę i sukcesywnie powiększali ją, aż urosła do ośmiu punktów (20:12). W tym momencie było w zasadzie po secie. Do drugiej partii bardziej skoncentrowani przystąpili podopieczni Tomaso Totolo. Wyszli na pięciopunktowe prowadzenie już przed pierwszą przerwą techniczną. Utrzymywali ją długo, jednak w końcówce pozwolili, by rywal zbliżył się na jeden punkt. Jak się miało okazać, podobny przebieg miały także kolejne sety.
Drugiego, mimo że Skra doszła na 20:21, wicemistrzowie Polski nie oddali, zdobywając cztery piłki z rzędu.
W trzecim secie to Skra prowadziła różnicą sześciu punktów (20:14, a jastrzębianom udało się doprowadzić do wyrównania 21:21, a nawet wyjść na prowadzenie 23:22. Dwa kolejne punkty zdobyli jednak gospodarze. Siatkarze z Jastrzębia obronili dwa setbole, ale za trzecim razem nie dali rady i przegrywali już 1:2.
W czwartej odsłonie tak jak w drugiej bardziej zdeterminowani byli zawodnicy wicemistrzów Polski. Osiągnęli trzy punkty przewagi (9:6), jednak bełchatowianie po kilku udanych akcjach Piotra Gruszki szybko wyrównali (10:10). Tomaso Totolo wziął czas i jego zespół powrócił do trzypunktowego prowadzenia. Gdy przewaga Jastrzębskiego Węgla urosła do czterech oczek (18:14), o czas poprosił trener Daniel Castellani, a na zagrywce pojawił się Mariusz Wlazły. Dwa asy serwisowe najlepszego zawodnika Skry oraz kłopoty z przyjęciem kolejnych zagrywek sprawiły, że gospodarze błyskawicznie odrobili straty. Mimo że przy stanie 18:17 trener Totolo poprosił o kolejny czas, Wlazły po powrocie na parkiet posłał drugą piłkę nie do odbioru. Po stracie czterech punktów z rzędu jastrzębianie wreszcie sami zapunktowali, ale kolejne trzy piłki znów należały do graczy Skry. Seta i drugi mecz zakończył atakiem po bloku Gruszka.
Kolejne dwa spotkania odbędą się w hali w Szerokiej. Pierwsze w piątek, 11 maja, o godz. 17.

BOT Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 0:3 (23:25, 23:25, 20:25)

Skra: Dobrowolski, Stelmach, J. Iwanow, Heikkinen, Wlazły, Gruszka, Ignaczak (libero) oraz Lewis, Wnuk, Neroj.
Jastrzębie: N. Iwanow, Murek, Szymański, Kadziewicz, Pliński, Siezieniewski, Rusek (libero) oraz Yudin.

BOT Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:18, 20:25, 27:25, 25:20)

Skra: Dobrowolski, Wlazły, J. Iwanow, Heikkinen, Gruszka, Lewis, Ignaczak (libero) oraz Neroj, Maciejewicz, Stelmach
Jastrzębie: N. Iwanow, Siezieniewski, Pliński, Kadziewicz, Murek, Szymański, Rusek (libero) oraz Yudin, Bednaruk.

Komentarze

Dodaj komentarz