Podczas strajku działacze Sierpnia 80 zwołali wiele masówek w cechowni. Zdjęcie: Sierpień 80
Podczas strajku działacze Sierpnia 80 zwołali wiele masówek w cechowni. Zdjęcie: Sierpień 80

Jak informowaliśmy, 25 kwietnia kopalnia Szczygłowice w Knurowie stanęła na dwa dni z powodu strajku, który zorganizował Sierpień 80. Tydzień temu Kompania Węglowa postanowiła dyscyplinarnie zwolnić trzech jego liderów.
Jak wyjaśnia rzecznik KW Zbigniew Madej, związek nie wszedł w spór zbiorowy z dyrekcją, nie przeprowadzono referendum, a więc nie dochowano procedur, czyli protest był nielegalny. W jego wyniku kompania straciła około 3,5 mln zł. – Strajk zagroził też bezpieczeństwu zakładu, więc złożyliśmy doniesienie do prokuratury – mówi rzecznik. Do zwolnienia są przewodniczący Kazimierz Lubowicki, wiceprzewodniczący Zbigniew Kowalski oraz Marcin Płaczek za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Szef zarządu krajowego Sierpnia 80 Bogusław Ziętek nazywa działania KW drastycznym łamaniem prawa pracy.

Zastraszanie związkowców?
– To jest zastraszanie działaczy i dążenie do rozbicia związku, który ma poparcie załogi, walczy z prywatyzacją górnictwa, łamaniem przepisów bhp oraz zaniżaniem płac – stwierdza Ziętek. Dodaje, że trójkę wymienionych chroni prawo. Dziwi się też temu, że decyzję w sprawie ich zwolnienia podjął zarząd kompanii w formie specjalnej uchwały, i zapowiada, że związek zaopiniuje ją negatywnie. – Jeśli mimo to ci ludzie dostaną wypowiedzenia, to oddamy sprawę do sądu. W 2005 roku dyrekcja kopalnia Budryk zwolniła pięciu naszych działaczy, a sąd przywrócił ich do pracy – wyjaśnia przewodniczący Ziętek. – Skoro skierowaliśmy sprawę strajku do prokuratury i Wyższego Urzędu Górniczego, to musimy konsekwentnie pociągnąć tych ludzi do odpowiedzialności pracowniczej – wyjaśnia Zbigniew Madej. Związkowcy utrzymują, że to nie oni organizowali strajk, nikogo też do niego nie namawiali. – To sami górnicy postanowili, że nie zjadą na dół – wyjaśnia Kazimierz Lubowicki. Dodaje, że nawet nie było go na masówce, na której zdecydowano o podjęciu protestu, bo dotarł do kopalni później. W podobnym tonie wypowiada się Bogusław Ziętek podkreślając, że strajk wybuchł nie z winy Sierpnia 80, ale dyrektora kopalni, który oszukiwał górników w sprawie podwyżek.

Inne zdanie
Co innego mówią w Kadrze, która wraz ze Związkiem Maszynistów Wyciągowych nie podpisała porozumienia, kończącego protest, twierdząc, że wymuszono je szantażem. Adam Honisz, przewodniczący Kadry, nie neguje sensu strajków, ale, jak podkreśla, legalnych, a to, co miało miejsce, to była partyzantka. Dyrektor zgodził się tylko na przeprowadzenie masówek informacyjnych. Wtedy okazało się, że Sierpień 80 ma własny plan. Jego członkowie przekazali załodze, że dyrekcja wraz ze sprzedawczykami ze związków zabrała górnikom pieniądze i dała je dozorowi oraz administracji, po czym rozpoczęli strajk.
– Nikt nie wie, skąd tylu tych oddelegowanych, ale Sierpień 80 ma ich mnóstwo. Gadanie, że strajk zorganizowali górnicy, a nie związkowcy z Sierpnia 80, to mijanie się z prawdą. Marcin Płaczek, główny prowokator i negocjator, był aktywny na każdej masówce, choć w czasie strajku był oddelegowany do Katowic. Jego przypadek to zresztą ewenement. Od ponad siedmiu lat jest oddelegowany do Katowic, w dodatku w tym czasie nie przepracował w Szczygłowicach ani dniówki – stwierdza szef Kadry.

Żądania z sufitu
Według Kadry dalszy protest groził nieodwracalnymi zmianami w ścianach i chodnikach. Mimo to załodze nadal podawano nieprawdziwe dane o przyrostach płac, windowano żądania, blokowano zjazd i prowadzono masówki. – Do sali obrad wprowadzono górników, którzy mieli przekonać opornych związkowców do podpisania zaproponowanych ustaleń. I wszyscy, oprócz Kadry, je podpisali, a mnie z zemsty za opór wybito szybę w aucie. Mamy to nagrane na wideo – mówi Honisz.
Związkowcy z Kadry podkreślają, że po trzech dniach uprawiania demagogii i populizmu Sierpień 80 łaskawie podpisał, to, co mógł podpisać od razu. – My nie mieliśmy zamiaru przyłożyć ręki do tego szantażu, bo nie można w taki sposób wymuszać podwyżek. Za chwilę sięganie po tego typu rozwiązania może przenieść się do innych kopalń i wtedy nikt tego nie opanuje. Jeśli będzie się tolerowało taki system negocjacji, to wróżę Kompanii Węglowej szybki koniec – stwierdza szef Kadry.

Komentarze

Dodaj komentarz