Trudniejsza runda

Z trzech spotkań wyjazdowych rybniczanie zdołali wygrać tylko jedno, w Grudziądzu, gdzie w minioną niedzielę poległ silny przecież zespół gdańskiego Lotosu. Na swoim torze wygrali dwa z czterech; przegrali z Ostrowem i Gorzowem, pokonali Gdańsk i słaby TŻ Lublin.
Zarząd klubu, kierowany przez Aleksandra Szołtyska, radykalnie zmienił zapatrywania na kształt drużyny. Po sezonach stawiania na wychowanków klubu zdecydowano się zmontować najpierw skład złożony z obcokrajowców, a dopiero potem dobrać do niego krajowych seniorów. Aneksy finansowe do ważnych kontraktów podpisali Poważny i Chromik. Zbigniew Czerwiński nie podpisał w ogóle, a Rafał Szombierski zrobił to dosłownie w ostatniej chwili przed pierwszym meczem „rekinów” w Poznaniu. Po niezłym występie w otwierającym sezon bydgoskim Kryterium Asów, Szombierski w dwóch startach nie zdobył w Poznaniu ani jednego punktu i jak na razie był to ostatni jego występ w meczu ligowym.
Bez wątpienia najsilniejszym punktem zespołu jest Anglik Chris Harris. Od początku sezonu jeździ bardzo skutecznie, a zajęcie trzeciego miejsca we wrocławskiej Grand Prix (szósty w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata) pozwala zaliczyć go do światowej czołówki. Filigranowy „Bomber” jest też dobrym duchem zespołu. W zespole RKM-u startuje z dwoma kolegami z brytyjskiego zespołu Coventry, z którym zdaje się zmierzać po tytuł mistrzów Anglii. Niemiec Martin Smolinski startował w RKM-ie już w ubiegłym ekstraligowym sezonie; w tym jednak, jak na razie, jeździ nieco mniej skutecznie. Nową twarzą jest waleczny Australijczyk Rory Schlein, który na obcych sobie jeszcze polskich torach radzi sobie całkiem nieźle. Wygrał 9 z 22 wyścigów, w których startował, i po Harrisie ma drugą średnią w zespole. Zakontraktowanie aż trzech zawodników z jednego angielskiego klubu ma też swoje minusy. Wystarczy przypomnieć inauguracyjną porażkę rybniczan w Poznaniu. RKM wystąpił tam bez „Anglików”, którzy tego samego dnia ścigali się w angielskiej Elite League.
Miłym zaskoczeniem jest dobra postawa młodych Rosjan Gafurowa i Gizatulina, którzy w kilku spotkaniach pokazali już lwi pazur. Rzadziej startował Gizatulin, który zazwyczaj dopiero w trzech ostatnich swoich startach pokazuje, na co faktycznie go stać. Ich starszy kolega Roman Poważny po dobrym występie w pierwszym meczu w Poznaniu spuścił nieco z tonu. Obecnie jest zawodnikiem, który najwięcej pracuje dla drużyny na pierwszym łuku, umiejętnie blokując rywali.
Kibice dobrze życzą Romanowi Chromikowi. To niestety ostatni zawodnik z mistrzowskiej drużyny juniorów RKM-u, który zdobywa jeszcze w tym sezonie punkty dla macierzystej drużyny.
Sporym problemem jest dyspozycja juniorów. Jeszcze przed startem do pierwszego ligowego biegu kontuzje dosięgły Patryka Pawlaszczyka i znacznie mniej doświadczonego Sławomira Pysznego; ten ostatni złamał obie nogi w czasie próby toru przed meczem w Poznaniu. Niestety, na razie na ich rychły powrót na tor się nie zanosi.
Etatowy duet młodzieżowców Druchniak – Mitko generalnie nie zachwyca, choć obu zdarzyły się już udane wyścigi. Do tej pory tylko raz, w minioną niedzielę, w meczu ze słabym Lublinem, młodzieżowcy RKM-u bieg otwierający mecz zdołali rozstrzygnąć na swoją korzyść. Dwa przegrane w Rybniku mecze z Ostrowem i Gorzowem rozpoczęły się właśnie od podwójnych przegranych młodzieżowców. Rozczarowuje zwłaszcza doświadczony 21-letni Wojtek Druchniak, który jako junior startuje już przecież ostatni sezon. Baczni obserwatorzy poczynań „rekinów” dobrze wiedzą, że kryzys Druchniaka i Pawlaszczyka rozpoczął się jeszcze w końcówce ubiegłorocznego sezonu, gdy np. w czasie dwudniowego zgrupowania zaplecza kadry przegrywali oni na swoim torze z rówieśnikami z innych klubów.
Kibice długo jeszcze będą rozpamiętywać przegrane na własnym torze mecze z Ostrowem i Gorzowem. W obu przypadkach rywale skorzystali z handicapu, jaki dawało im zastosowanie zastępstwa zawodnika. Tym sposobem ich najlepsi jeźdźcy mogli startować po sześć razy, z czego skwapliwie skorzystali. Trudno też nie wspomnieć o nietrafionym przygotowaniu toru na mecz z Gorzowem, gdy dość już wiekowa ekipa Stali czuła się na twardej nawierzchni jak ryba w wodzie i dołożyła gospodarzom.
Już w niedzielę od meczu z Lublinem zespół Mirosława Korbela rozpocznie znacznie trudniejszą rundę rewanżową. Rybniczan czekają w niej cztery mecze wyjazdowe, w tym trzy z silnymi zespołami: Lublin (27.05), Gdańsk (10.06), Gorzów (8.07) i Ostrów (29.07) i tylko trzy potyczki na swoim torze: z Gnieznem (24.06), z Grudziądzem (22.07) i na koniec rundy z Poznaniem (5.08).
O punkty na pewno nie będzie łatwo, ale jak zapewnia Piotr Wilaszek, wiceprezes klubu, przed żadnym z tych pojedynków zespół RKM-u nie zamierza składać broni i do każdego będzie przystępować w optymalnym składzie. – Do tej pory drużyna często spisywała się dobrze w trakcie sezonu, ale zawalała ostatnie, decydujące mecze. Mam nadzieję, że w tym roku będzie na odwrót i że wszystko, co złe, mamy już za sobą – mówi Wilaszek. Rywalizacja w I lidze układa się bardzo ciekawie. Nie ma już drużyn niepokonanych i odnotowano kilka niespodzianek. Miejmy nadzieję, że o kolejne, miłe dla swoich fanów, postarają się żużlowcy RKM-u. Ukłonem w stronę kibiców ma być wprowadzenie już od najbliższego meczu w Rybniku biletów rodzinnych – małżeństwo ze swymi pociechami będzie mogło zobaczyć mecz, kupując bilet za 19 zł.

Komentarze

Dodaj komentarz