Siedem lat temu zapadła decyzja o zamknięciu kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Zakład zatrudniający trzy tys. ludzi przestał fedrować, a bezrobocie w gminie skoczyło o kilkadziesiąt procent. Jest jednak szansa, że to się zmieni, bo są zainteresowani kupnem byłej kopalni.
Już trzecia z kolei firma chce nabyć teren, a druga rozpocząć fedrunek. Pierwsze było warszawskie przedsiębiorstwo, które chciało uruchomić spalarnię odpadów niebezpiecznych. Wizja świecenia w ciemnościach nie przypadła do gustu ani mieszkańcom, ani władzom. Kilka miesięcy później pojawiła się hinduska firma Asana, która chciała wybudować małą ekologiczną koksownię, a w dalszej perspektywie uruchomić wydobycie. Za tym projektem stało kilkaset, a później nawet i kilka tysięcy miejsc pracy. Pomysłowi przyklasnęli i włodarze gminy, i mieszkańcy, ale resort górnictwa powiedział nie. Z transakcji nic więc nie wyszło, choć Hindusi jeszcze nie złożyli broń. Tymczasem na horyzoncie pojawił się kolejny potencjalny inwestor: Karbonia P1 z Kaczyc.
Najpierw koncesja
Firma jest zainteresowana budową nowej kopalni w miejscu starej gruby. Ponieważ jednak wygasła tu koncesja na wydobycie, Karbonia najpierw musi wystarać się o nową koncesję i będzie to najtrudniejsze zadanie. Na razie prowadzi wstępne rozmowy z władzami gminy. Pomysł podoba się burmistrzowi Wiesławowi Janiszewskiemu, ale jeszcze bardziej mieszkańcom, bo otwarcie kopalni, według planów inwestora, oznaczałoby powstanie trzech tysięcy miejsc pracy. – Wreszcie skończyłoby się kombinowanie, jak dotrwać do pierwszego. Zaraz przyjąłbym się do roboty. Mogę nawet węgiel wybierać gołymi rękami – stwierdza Jacek Kurpanik z Czerwionki.
– Z tego, co przekazała nam firma, wynika, że powstałaby tam nowa kopalnia. Obecnie szyby są zasypane, a płuczka rozebrana. Wydobycie odbywałoby się na poziomie od 1,1 tys. metrów do 1,4 tys. metrów – relacjonuje burmistrz Janiszewski. Jest już po kilku spotkaniach z przedstawicielami Karbonii, na których omawiano m.in. sprawę korzyści gminy z uruchomienia nowego zakładu, jego oddziaływania na środowisko i miejsc pracy. – Jeśli będzie ich trzy tysiące, to powstanie ogromny rynek, który może oznaczać koniec problemów z bezrobociem – zaznacza burmistrz Janiszewski. Gdyby słowo stało się ciałem, polałyby się nawet łzy wzruszenia, bo nowa gruba ma nazywać się Dębieńsko I.
W rękach ministra
Inwestor widział już pokopalniane obiekty, przygotowuje projekt budowy nowego zakładu, kompletuje też dokumenty, żeby móc wystąpić o koncesję. Jan Chrapiec, przedstawiciel Karbonii Pl, potwierdza, że firma dopełniła praktycznie wszystkich formalności, więc teraz wszystko zależy wyłącznie od dobrej woli resortów gospodarki, skarbu oraz ochrony środowiska. Inwestycja ma kosztować ok. 1,5 mld zł, a jej realizacja potrwałaby ok. sześciu lat. Co ciekawe, byłą kopalnią interesuje się także Kompania Węglowa w Katowicach, bo jest tu po co wyciągnąć rękę. – Zamknięcie Dębieńska było największym błędem rządu, bo z takimi pokładami węgla kopalnia mogła fedrować jeszcze przez 50 lat. W ogóle nie ruszyła przecież najlepszego węgla, koksującego – mówi Jerzy Markowski, budowniczy Budryk, były minister górnictwa, poseł i senator.
Jak dodaje, zasoby byłego Dębieńska wynoszą ok. 100 mln ton. Poza tym jest jeszcze cztery razy tyle węgla energetycznego. Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, wyjaśnia, że koncern chce pozyskać część pokładów dla swojej najlepszej kopalni: Szczygłowice, która sąsiaduje z byłym Dębieńskiem, oba zakłady łączą się nawet ze sobą chodnikami. Rzecznik dodaje jednak, że na udostępnienie pokładów muszą zgodzić się władze Czerwionki-Leszczyn. Ten, komu dostanie się ta scheda, będzie miał kurę znoszącą złote jajka. Pytanie tylko, co wyjdzie z tych wszystkich planów. Kolejni ministrowie, i to bez względu na opcję polityczną, z której się wywodzą, skutecznie przecież blokują wydanie koncesji każdemu, kto nie jest z państwowego resortu.
Trzeba wierzyć
Czy Dębieńsko będzie znowu fedrowało? Opinie są różne. – Ja tam wierzę, że znowu zobaczę kręcące się szyby kopalni – nie kryje nadziei August Wita z Czerwionki, górnik z dziada pradziada. – Nie wiem, jakoś to brzmi zbyt pięknie, a więc trochę mało wiarygodnie. Jednak gdyby otwarli kopalnię, nie miałbym nic naprzeciwko. Synek przynajmniej miałby gdzie iść do roboty – stwierdza Krzysztof Jasnowski. Cóż, do trzech razy sztuka. Miała być spalarnia, potem koksownia, może więc ostatecznie znowu w Czerwionce będzie fedrowała kopalnia?
Komentarze