Rodzina Łabińskich w ich nowym mieszkaniu. Od prawej: Irena, Wiktor, Katarzyna, Dymitr i Anastazja. Z misiem-górnikiem, otrzymanym na szczęście od wójt Nędzy, ośmioletnia Kasia – córka Ireny i Dymitra
Rodzina Łabińskich w ich nowym mieszkaniu. Od prawej: Irena, Wiktor, Katarzyna, Dymitr i Anastazja. Z misiem-górnikiem, otrzymanym na szczęście od wójt Nędzy, ośmioletnia Kasia – córka Ireny i Dymitra

W małej, bo zaledwie ponad siedmiotysięcznej gminie Nędza, zamieszkała sześcioosobowa rodzina Łabińskich z Kazachstanu.
Kazachów polskiego pochodzenia powitała oficjalnie wójt Anna Iskała. Uroczystość odbyła się w Urzędzie Gminy 6 czerwca. Były gratulacje, deklaracje pomocy we wszelkich sprawach, kwiaty i tort. Łabińscy to pierwsza rodzina repatriantów w Nędzy. Wójt Iskała obawiała się, jak mieszkańcy gminy, z których większość ma niemieckie pochodzenie, przyjmą przybyszów ze Wschodu. Jej niepokój okazał się nieuzasadniony.
– Zawsze podkreślam, że Ślązacy są bardziej europejscy niż sami Europejczycy! W pełni potwierdzili to mieszkańcy gminy, którzy bardzo ciepło przyjęli państwa Łabińskich do naszej wspólnoty – śmieje się wójt Nędzy. Na Łabińskich czekała na progu nowego mieszkania antena telewizyjna z karteczką „Dla rodziny z Kazachstanu od mieszkańców Zawady Książęcej”.
Sąsiedzi podkreślają, że Łabińscy są bardzo mili i uprzejmi. – Spotykamy się na popołudniowej kawie w naszym ogrodzie. Nasi mężowie popijają piwko... – uśmiecha się serdecznie pani Anna, sąsiadka z przeciwka.

Byli prześladowani
Rodzina Łabińskich ma swoich bliskich w Polsce, na Dolnym Śląsku i w Mazowieckiem. W 2003 roku do ciotki w podwarszawskim Legionowie przyjechała, dziś 23-letnia, Anastazja. Dziewczyna chciała podjąć studia pedagogiczne. Najpierw jednak szukała pracy, by mieć na nie pieniądze. Rok później rozpoczęła naukę w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Warszawie, ale na kierunku turystyka i rekreacja. Właśnie przygotowuje się do obrony pracy licencjackiej.
– Nie mam stałej pracy. Dorabiam, najczęściej jako gosposia. Mam nadzieję, że jak skończę studia, to znajdę jakąś pracę w zawodzie. Może w jakimś biurze podróży? – wyznaje Anastazja. Dwa lata temu postanowiła sprowadzić do Polski swoich rodziców oraz brata z żoną i ich córeczką. – Od kilku już lat coraz więcej ludzi wyjeżdża z Kazachstanu do Polski i Niemiec. Bo żyje się tam źle. Rdzenni Kazachowie prześladują tych, którzy mają polskie korzenie. Traktują nas jak kogoś gorszego. Nie chciałam już wracać do domu, bo Polska bardzo mi się podoba. Ludzie są życzliwi, uprzejmi, mili. Chociaż raz w roku odwiedzałam swoją rodzinę w Kazachstanie, to jednak rozłąka była bolesna dla nas wszystkich – tłumaczy motywy swojej decyzji Anastazja.

Przyjmijcie repatriantów
Ponieważ do wojewody śląskiego wpłynęło wiele wniosków repatriantów ze Wschodu chcących zamieszkać w naszym kraju, ten w ubiegłym roku zaapelował do włodarzy gmin, by decydowały się na przyjęcie nowych mieszkańców. Na apel odpowiedziała m.in. maleńka gmina Nędza w powiecie raciborskim. Łabińscy nie wierzyli, że zaledwie po roku im się poszczęściło i Nędza odpowiedziała na ich wniosek. – Kiedy rodzice powiedzieli mi, że zaproszenie wysłała Nędza, to pomyślałam, że to jakiś żart – śmieje się Anastazja. – Szukałam na mapie i nie mogłam znaleźć. Pytałam znajomych, aż jeden z nich pokierował mnie, że mam szukać na samym dole mapy, niedaleko czeskiej granicy. Nie sądziłam, że zamieszkamy na Śląsku. Od razu wsiadłam w pociąg i przyjechałam zobaczyć okolicę. Bardzo mi się spodobała, bo taki tu spokój i wokół lasy – wspomina.
Władze gminy wyszykowały rodzinie na mieszkanie poddasze szkoły w Zawadzie Książęcej. Koszty remontu pokryło województwo. – Ze swej strony, w prezencie od mieszkańców całej Nędzy, kupiliśmy Łabińskim najpotrzebniejsze wyposażenie: wersalki i telewizor – mówi Anna Iskała.

Drugie życie
Łabińscy jechali z Kazachstanu do Polski cztery dni. Po drodze mieli aż 13 kontroli. Dotarli do swojego nowego domu w Zawadzie Książęcej zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Jak mówili podczas ich powitania w gminie Nędza, rozpoczynają swoje drugie życie. Największym ich zmartwieniem jest teraz znalezienie pracy. – Bez pracy nie można żyć. Tylko czy ktoś nas zechce? – zastanawia się 49-letnia Katarzyna Łabińska, mama Anastazji, która z wykształcenia jest krawcową. W Kazachstanie pracowała jako szefowa administracji w szpitalu. Brat Anastazji, 29-letni Dymitr, i jego 26-letnia żona Irena nie mają żadnego fachu. Dymitr pracował jako kościelny, a Irena była sprzedawczynią w sklepie. Zamierzają zdobyć zawód. Mówią, że obojętnie jaki, byleby tylko była praca. Martwi ich jeszcze to, że choć rozumieją, to nie potrafią biegle mówić po polsku.
– Będą uczestniczyli w cyklu szkoleń dla repatriantów ze Wschodu, podczas których nauczą się języka polskiego. Mogą też liczyć na finansowane przez wojewodę kursy kwalifikacyjne, umożliwiające zdobycie zawodu – tłumaczy wójt Iskała.
Dla męskiej części rodziny są już propozycje pracy. Panu Wiktorowi, głowie rodziny, zaproponowano pracę w szkole w Zawadzie Książęcej w charakterze gospodarza obiektu. Z kolei dla syna Dymitra znajdzie się pewnie praca w służbach porządkowych w gminie.
Anastazja jest troszkę zaniepokojona, bo – jak podkreśla – to ona sprowadziła do Polski rodzinę i wszystko teraz jest na jej głowie. – Oni mi wierzą, liczą na moją pomoc i wsparcie. Na razie to chcę obronić pracę licencjacką. Jej tematem jest zagospodarowanie turystyczne Kuźni Raciborskiej i okolic, które w tym względzie mają duży potencjał turystyczny – uważa Anastazja. Władze gminy nie wykluczają, że nie skorzystają z wykształcenia dziewczyny i jej zainteresowań turystyką w regionie.

Komentarze

Dodaj komentarz